[chciałabym tylko na wstępie dodać - nie mogę nazwać tego rozdziału "epilogiem". jest to kontynuacja poprzednich wydarzeń, ale zarazem zakończenie]
- Myślisz, że będę jeszcze w stanie poruszać lewą ręką? – Zmartwiony głos Yoongiego nawiedził me, wcześniej uśpione bębenki. – W sumie, to może nawet lepiej... Mniej złego wyrządzę z jedną, niepełnosprawną kończyną...
Przez chwilę fakt, że usłyszałam znajomy ton był dla mnie czymś oczywistym. Znowu coś mamrotał na dzień dobry, nie zważając czy śpię, czy nie. Zaraz ujrzę jak słońce przedziera się przez firany, zjem śniadanie... - Spekulowałam. Cały dzień zazębię tą samą monotonią i nostalgią. Zresztą, zdążyłam nawet poczuć pod sobą śliski, wykrochmalony materiał, identyczny jak w łożu Mina.
Nie otwierając oczu spróbowałam przekręcić się na drugi bok - nie wyszło. Coś było zaczepione o mój nadgarstek. Używszy więcej siły nagły ból przeszył owe miejsce. Przestraszona, otworzyłam ciężkie powieki.
Białe pomieszczenie, turkusowa pościel, łóżko obok łóżka. Niewielka przestrzeń i ten kujący w nos zapach chemikaliów. Wenflon wbity w rękę. To właśnie on, wywołał te nieprzyjemne uczucie, uniemożliwiając śmielsze ruchy. Pierwszy raz wylądowałam w szpitalu.
- Nareszcie, Ala! – Rzekł rozweselony Stalker. – Dwa dni lulałaś... Zapewne wyspałaś się po wsze czasy – uśmiechnął się czule. – Dawno nie przegadałem z tobą tylu rzeczy... Choć szkoda, że mi nie odpowiadałaś – wydął wargę udając nieco zawiedzonego.
Szatyn siedział na skraju materaca, a za nim ciągnęła się kroplówka wpięta w to samo miejsce, co moja.
- Wyglądasz jak mumia z tą zabandażowaną szyją – zaśmiał się. – Mi podobnie potraktowali rękę – nieudolnie próbował podnieść kończynę. – Podobno porozrywałem sobie jakieś nerwy czy tam ścięgna... Nieistotne...
Byłam w ciągłym szoku. Milion pytań buzowało wręcz w mej głowie.
- J-jak my tutaj..? – Wydałam pierwszy odgłos od czterdziestu ośmiu godzin, mój głos dawał wiele do życzenia.
- Próbowałem cię ratować – zaczął lekko zmieszany, jakby ten temat go drażnił – w końcu, nie dałem rady. Leżeliśmy w bezruchu, jakieś... Nazwałbym to wiecznością – mruknął. – Pogodziłem się z takim zakończeniem, ale najwidoczniej nie było nam jednak pisane...
Zmierzyłam mężczyznę pytającym wzrokiem.
- To niewiarygodne, niedorzeczne, ale T.O.P nas u-uratował – nie mógł pogodzić się z tymi faktem. – Przyjechał, aby oddać nam rzeczy, których nie zdążyliśmy od niego zabrać. Usłyszał krzyki i wezwał pomoc – to przekazali mi lekarze... Nawet go nie widziałem, ale podobno przyszedł do szpitala. Idąc drogą dedukcji, zapewne do ciebie – wyjaśnił. – D-dobrzy ludzie, tacy jak Seunghyun są dziwni...
Wiadomości te, z trudem łączyłam w całość. Rzeczywiście – niewiarygodne.
- Ala, skoro się już obudziłaś – wziął głęboki wdech – chcę się pożegnać.
- C-co?
- Mam sznur... Ach! Skoro jestem pewien, że z tobą jest wszystko w porządku, mogę dopiąć swego – mimo wszystko, nie był przygnębiony mówiąc to, a bardziej zadowolony. – Skarbie... - Ledwo objął mnie jedną ręką, niesprawną pozostawiając w tyle. Wtulił swą głowę pod moją brodę. Zostałam nieco przygnieciona jego tułowiem. – Pozwól, że zrobię to ostatni raz – złożył pocałunek na mej szyi.
Po chwili Koreańczyk wstał i mozolnie podążył w stronę wyjścia. Przez kilka ulotnych sekund nasze spojrzenia spotkały się. Zdawał wrażenie pewnego siebie. Bez wymiany zdań mogłam wyczytać z twarzy rapera „nie martw się".
Wnet w drzwiach stanął lekarz. Odziany standardowo jak na doktora.
- Pan Min Yoongi? – Zapytał.
- Nie... - Skłamał dość speszony, jakby wiedział, co się święci.
- Chłopaki, to ten! – Machnął dłonią i zwołał kilku pielęgniarzy, którzy nagle zaczęli obezwładniać szatyna.
Doszło do szamotaniny, którą ostatecznie wygrała przeważająca liczbą grupa. W ostatniej chwili poderwałam się do pozycji siedzącej, kiedy skrępowano Mina.
- G-gdzie go zabieracie? – Nie wydusiłam z siebie krzyku, ale był to dość słyszalny, donośny ton.
- Na psychiatryczny – odpowiedział mężczyzna w kitlu.
I wyszli.
***
Po opuszczeniu szpitala dowiedziałam się, że Yoongi sprawiał wiele kłopotów, kiedy spałam. Był agresywny, nadpobudliwy. Pięć miesięcy katorgi, jakiej doświadczyłam nie wyszło na jaw. Zabrano go na podstawie niepokojących zachowań, próby samobójczej, wyników po badaniach przez psychologa, następnie psychiatrę.
Przeniesiono Stalkera na zamknięty oddział kilkaset kilometrów od Seulu. Wstępnie – dano mu dwa lata terapii w izolatce, wśród miękkich, białych ścian.
\\\\\\\\\\\\\\
do zobaczenia 👋
CZYTASZ
STALKER || Min Yoongi
Hayran KurguDziewczyna od dawna prześladowana przez niezdrowo zakochanego byłego idola, nieświadomie wpada w jego sidła. Dziewiętnastoletnia Alicja jest świadkiem różnorakich konfliktów, szemranych interesów, jak i chorobliwej zazdrości oprawcy. //////w powieś...