Rozdział 24.

2.7K 306 55
                                    

Drugi na dziś ♥

Miłego! ♥

Perspektywa: Thomas.

Spacerowaliśmy coraz bardziej w głąb lasu, a na niebie robiło się z każdą minutą o wiele ciemniej. Mimo, że nie zapadł całkowicie mrok, to las w nocy jednak bywa przerażający. Nie bałem się, bo byłem z Dylanem obok i najprościej w świecie mu ufałem. Mimo, że nie znam go dobrze i nic o nim nie wiem, to podjąłem to ryzyko i pojechałem z nim nad jezioro, którego dobrze nie znam, bo nigdy go nie odwiedziłem. Byłem dziwnie spokojny i miałem wrażenie, że chłopak nie zrobi mi krzywdy.

- Opowiesz mi coś o sobie, Tommy? – zapytał po chwili milczenia Dylan.

- A co byś chciał wiedzieć?

- Dlaczego zostałeś policjantem? – zadał pytanie, a ja w sumie nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć.

- Właściwie to nie wiem. Wydaje mi się, że dlatego, iż rodzice bardzo nalegali, że zawsze chcieli mieć syna policjanta. Od dziecka ćwiczyłem intensywnie, aby poprawić swoją koordynację, potem zapisali mnie do szkoły policyjnej i zawsze oczekiwali, że będę najlepszy. Nie miałem nigdy ani pasji, ani zainteresowań i uznałem, że skoro już mam coś na start, to będę się starał być dobrym gliną i wydaje mi się, że chyba jestem. – wyjaśniłem spokojnie, bez entuzjazmu.

- Czyli to nie jest Twój wybór, tylko rodziców?

- Nigdy nie ciągnęło mnie do pracy w służbach. – zacząłem. – Jako dziecko interesowałem się zwierzętami i chciałem zostać weterynarzem, albo dżokejem, bo uwielbiam, a właściwie to uwielbiałem jazdę konną. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wsiadłem na konia. To było chyba w czasach dzieciństwa.

- Uważam, że powinieneś robić to, co kochasz, co lubisz i co daje Ci przyjemność. – powiedział Dylan. – Życie jest krótkie i nim się obejrzysz będziesz już stary i zostaną Ci ostatnie chwile na tym świecie. Będziesz żałował, że poświęciłeś siebie dla dobra innych, a sam od życia nie wziąłeś nic.

Słowa Dylana dały mi sporo do myślenia i w sumie dzięki niemu po raz pierwszy spojrzałem na siebie z zupełnie innej perspektywy. Dotychczas uważałem, że to, co robię jest dla mnie dobre i daje mi radość, a tak naprawdę to się tylko męczę. Pracuję od rana do nocy, a właściwie, to pracowałem, bo odkąd Liam się zakochał i odwala jakiś szajs, podobnie jak ja, olewamy sobie pracę.

- Jak poznałeś Liama? – przerwał chwilową ciszę swoim pytaniem.

- Znamy się od dzieciństwa. Razem chodziliśmy do szkoły policyjnej. Liam nigdy nie chciał pracować w tym zawodzie, ale jego rodzice bardzo chcieli, podobnie jak moi, aby został gliniarzem. Cały czas powtarzali, że w ten sposób będzie bezpieczny, że nie stanie mu się krzywda. W domu rzadko kiedy bywał, ciągle tyko szkoła z internatem, ale teraz, z czasem rozumiem, dlaczego tak postąpili. Jego rodzice mieli kiedyś jakieś zatargi z gangsterami. Pewnego dnia zostali rozstrzelani przez gang. Cała rodzina, z wyjątkiem niego. Liam załamał się, gdy dowiedział się o tym i chciał spełnić wolę rodziców. Byłem przy nim, polubiliśmy się już od pierwszego dnia.

- Przykro mi. – przerwał moją wypowiedzieć Dylan.

- Mi również. – odpowiedziałem. – Liam był kiedyś bardzo zdyscyplinowany, ale po tym, gdy został sam, stracił chęci do życia. Robił, co chciał, olewał sobie pracę, polecenia innych. Nie miał i chyba do tej pory nie ma żadnej motywacji do roboty.

- Kiedyś znajdzie swoją motywację i zostanie ty, kim od zawsze chciał. – rzekł Dylan.

- Gdzie pracujesz? – spytałem chłopaka po chwili.

W objęciach nocy ✔ | Dylmas, Briam & DerestianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz