Rozdział 39.

2.4K 319 162
                                    

Hejka wszystkim,

jest 20:12, a ja dopiero do domu przyjechałam, nie ma to jak siedzieć w pracy od 7 rano,

niemniej jednak chciałam dodać rozdział, jest niesprawdzony i za literówki bądź zanudzanie przepraszam, bo wyobrażałam sobie tą scenę lepiej, ale nie mam za cholerę weny, aby ją napisać,

nie wiem, jak to będzie teraz z rozdziałami, bo będę raczej zostawała do późna w pracy, 

więc,

adios,

postaram się Wam coś napisać, zarówno w WON jak i w Prisonerze,

Ave, piekielne duszczyki ♥

Perspektywa: Thomas.

Idąc samotnie przed siebie, wciąż rozmyślałem i próbowałem ochłonąć po tym, co się dowiedziałem. Emocje dalej we mnie buzowały, a moje samopoczucie wcale nie poprawiało się. Okrutna prawda, jaka się ukazała była wręcz druzgocąca. Całe moje życie diametralnie się zmieniło, a co gorsza, okazało się być kłamstwem.

Szedłem ciemną ulicą, którą oświetlały tylko pojedyncze latarnie uliczne. Nie bałem się, bo w sumie nie miałem już czego. Odkryłem, kto jest mordercą i dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że jest nim mój już były chłopak. Prychnąłem na samą myśl o tym, że to coś, bo nie można tego nazwać człowiekiem, rozkochało mnie w sobie i straciłem dla tego czegoś głowę.

Jak ja mogłem być tak ślepy?

Jak ja mogłem być tak kurewsko naiwny i głupi?

Byłem na siebie wściekły. Okropnie wściekły za to, że pozwoliłem się omotać, a co gorsza straciłem uznanie w oczach szefa. Zawsze byłem dobrym pracownikiem, zostałem po godzinach, robiłem raporty i wywiązywałem się z zakresu obowiązków. A teraz? Bujam w obłokach, wychodzę w czasie pracy na randki, przychodzę sobie kiedy chcę i mam wszystko gdzieś. Nie poznaje siebie. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Wiem tylko tyle, że spieprzyłem wszystko sam i mogę mieć pretensje z tego tytułu wyłącznie do siebie.

Ale przecież nie tylko ja tutaj zawiniłem.

Dylan mnie okłamał, podobnie jak Liam. Uważałem ich za najważniejsze osoby w moim życiu, a oni okazali się być podłymi szujami, niewartymi jakiekolwiek dalszej uwagi. Myślałem, że szatyn szczerze się we mnie zakochał, tak jak ja w nim, lecz on nie dość, że okazał się być mordercą, nie raz notowanym i skazanym, to jeszcze w dodatku jest wampirem, co jest tak kuriozalne, że mam ochotę zgłosić się na dobrowolne leczenie w oddziale psychiatrycznym. Niebieskooki natomiast jest ze mną od dziecka i wspierał mnie w trudnych chwilach, przez co ufałem mu bezgranicznie, bo był jedyną mi bliską osobą, ale on jednak wolał zataić przede mną fakt, że pieprzy się z pijawką, która przyczyniła się do śmierci mojego ojca. Nie wierzę, że on o tym nie wiedział. Po prostu nie wierzę.

Czuję się oszukany.

Agresja oraz złość na te wspomnienia ponownie dały mi się we znaki, ponieważ przyśpieszyłem kroku i z całej siły kopnąłem leżącą przede mną puszkę, jak by miało mi to w czymś pomóc, której dźwięk odbijania się o kostkę brukową słychać było na pół osiedla.

Odwróciłem głowę w prawą stronę i zobaczyłem, że obok jest czynny całodobowo market, więc bez wahania do niego wszedłem i niemal od razu udałem się do stoiska alkoholowego, biorąc do ręki dwie flaszki wódki i udając się do kasy. Pieprzyć wszystko, mam dość.

W objęciach nocy ✔ | Dylmas, Briam & DerestianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz