Miłego ♥
Perspektywa: Liam.
Wyszedłem szybciutko z pracy i pognałem wprost do domu. Niestety, ale Thomas został jeszcze w biurze, co średnio mi się podobało, bo liczyłem, że będę mógł po raz kolejny wpaść do niego i tam się wykąpać i ogarnąć.
Umówiłem się wieczorem na niesamowitą randkę z Bercikiem. Mimo wszystko, że zbłaźniliśmy się po tej kolacji, on był otwarty na spotkanie i chciał mi wynagrodzić to, że tak się zachowali. Początkowo gniewałem się na niego i czułem się jak ostatni życiowy przegryw, ale nie mogłem dłużej się na niego gniewać.
Miałem też trochę zrąbany humor, bo zrzęda kazał mi zostać w gabinecie i gdy tylko Thomas wyszedł, dostałem opierdol za to, że nic nie robię, jestem leniwy i nie mam żadnej poszlaki w sprawie. Ja oczywiście wykrzyczałem mu swoją teorię odnośnie wampirów i Latającego Potwora Spaghetti, ale tylko go rozgniewałem i zrzęda zagroził, że jak jeszcze będę „pierdolić takie niedorzeczne bzdury", to wyśle mnie do zakładu psychiatrycznego na leczenie, ponieważ wierzę w wampiry, wilkołaki i Potwora Spaghetti. Oburzony opuściłem jego gabinet i udałem się do domu, bo nie mogłem dalej znieść jego obecności.
Jeśli chodzi o Bercika, to nie mogliśmy się zdecydować, co będziemy robić. Nie chciałem proponować wyjścia do knajpy na pizze, albo frytki, bo znowu byłby totalny przypadł, więc pozostawiłem decyzję jemu. Powiedział, abym przyszedł do niego do domu, a później gdzieś pojedziemy lub pójdziemy na jakiś długi, romantyczny spacer.
Po jakże pracowitym dniu udałem się do swojego mieszkania i szybko się ogarnąłem jak na siebie, oczywiście w między czasie szukając jakichś ładnych ciuchów, bo jakoś ostatnio nie mogłem się zorganizować w swoim domu.
Wyszedłem i na piechotę udałem się pod wskazany adres, bo mój samochód zaczynał mnie szczerze irytować i nie miałem ochoty odpalać go pięćset razy. Wpisałem w GPS w telefonie adres podany przez Bercika i trochę się zdziwiłem, że proponowana droga wiodła przez las.
Trochę się bałem, bo był już późny wieczór, ale nie chciałem dać po sobie tego poznać. W końcu jestem policjantem i nie wypada mi się bać, choć moja wyobraźnia zaczęła mi płatać figle i miałem praktycznie z każdym krokiem wrażenie, że jestem obserwowany przez wilkołaki lub jakiś seryjny morderca z piłą mechaniczną wyskoczy zza krzaka i będzie mnie gonić, chcąc wypatroszyć, a potem zjeść. Przyśpieszyłem kroku i praktycznie po niedługiej chwili znalazłem się we wskazanym miejscu.
Zdziwiłem się, że Brett i Dylan mieszkają w domu znajdującym się praktycznie w lesie i to jeszcze na obrzeżach miasta. No, może nie koniecznie w lesie, bo jest tutaj jakaś droga i zapewne gdybym chciał jechać autem, to bym narobił sporo kilometrów, a mój portfel by mnie zamordował za wydaną ilość pieniędzy na kosmicznie drogą benzynę.
Stanąłem przed piękną werandą i postanowiłem poczekać na Bercika, który nie wychodził z domu już z dziesięć minut. Zauważyłem wcześniej, że na górze paliło się światło i niewiele myśląc, nawet nie pukając i nie dzwoniąc dzwonkiem, jak to ja mam w zwyczaju wszedłem po cichu i rozejrzałem się dookoła. Byłem zachwycony i jednocześnie zdziwiony domem, w którym mieszkał. Wykonany był w staromodnym stylu, co nawet mi się podobało.
Dostrzegłem schody prowadzące na górę i niewiele analizując udałem się na piętro. Po mojej lewej stronie uchylone były drzwi, zza których słychać było krzyki. Poznałem głoś Bercika i Dylana oraz wywnioskowałem, że chłopcy musieli się o coś pokłócić. Jako, że jestem z natury osobą bardzo ciekawską oraz wścibską, po cichu zakradłem się prawie że pod drzwi i przysłuchiwałem się ich rozmowie.
CZYTASZ
W objęciach nocy ✔ | Dylmas, Briam & Derestian
Mystery / ThrillerHistoria o tym, jak Thomas i Liam próbują rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw w Hartford, a wampiry - Dylan i Brett zabijają, aby przetrwać. Co zrobią zakochani policjanci, gdy okaże się, że kim tak naprawdę są ich ukochani? Parringi: Dylm...