Ubierając buty na schodach dostałam wiadomość. Nie wiem od kogo ona jest ale na pewno treść nie jest miła.
Postanowiłam że przeczytam ją na głos.
- Jak to jest być taką suką? Hmm czy warto kończyć a zaraz potem coś zaczynać? Twój chłoptaś może tego pożałować. Równie dobrze to Ty możesz żałować. Dziś 15 wielki dąb dobrze wiesz gdzie. Tam gdzie wszystko się zaczęło i się zakończy. Do zobaczenia suko.
- Co to jest? Od kogo to?
- Ja już wiem... to od - nie chciałam w to wierzyć - Leo.
- Że co?!
- To znaczy z jego numeru ale jestem pewna że to nie on to napisał. Wydaje mi się że to Thomas.
- Znów ten zboczeniec? Chyba nie masz zamiaru tam iść prawda?
- Mam.
Wyszłam z domu czekając aż zrobi to również moja znajoma. Zamknęłam drzwi i ruszyłam przed siebie. Szłyśmy w ciszy. Miałam jeszcze godzinę do spotkania więc poszłyśmy do kawiarni. Ja zamówiłam cappuccino a Emilka zwykłą kawę z mlekiem. Widać było że się o mnie martwi ale było coś jeszcze.- Ej co jest? Widzę że się martwisz ale chyba coś ukrywasz.
- No wiesz podoba mi się Charlie ale boję się że może do mnie nic nie czuć. Chciałam do niego napisać i spytać czy może będzie miał czas po trasie ale to chyba nie jest dobry pomysł.
- Ależ oczywiście że jest dobry. Zobaczysz wszystko się ułoży - i kto to mówi hah.
- Skoro tak uważasz. Dobra ja muszę lecieć dzwoń jeśli coś będzie nie tak.
- Jasne pa - przytuliłam ją.Zauważyłam że zostało mi około 15 minut do spotkania. Wstałam i wyszłam z kawiarni oczywiście wcześniej płacąc. Stałam już pod wielki dębem czekając co będzie dalej. Strasznie się denerwowałam ponieważ dalej nie byłam pewna czy to Thomas. Wyjęłam z kieszeni telefon aby sprawdzić która godzina lecz ktoś mnie uprzedził.
- Punkt piętnasta. Jesteś na czas jak zwykle.
- Czego chcesz? Skąd miałeś telefon Leo?
- Racja - podał mi urządzenie - zgubił go na koncercie. Nie chciał Cię martwić.
- O co Ci chodzi co? Czemu jesteś taki miły?
- Przeszkadza Ci to suko? Może wolisz żebym był brutalny hmm? - cofnęłam się.
- Nie. Czego chcesz pytam jeszcze raz.
- Ja? Niczego. Muszę mieć pewność że to jego pragniesz a nie mnie - pokazał na siebie.
- Tylko jego - cicho odpowiedziałam.
- Czyżby? O a co to? Hmm chyba list.
- Od kogo? - zdziwiła mnie jego postawa myślałam że coś mi zrobi.
- Chcesz wiedzieć? Dobrze więc pozwól że przeczytam. Paula wiem jak bardzo mnie kochasz lecz muszę Ci coś wyznać. Moje uczucia do Ciebie są jak najbardziej prawdziwe ale nie mogę wrócić. Twój były chłopak zagroził mi że jeśli się pojawie to coś Ci zrobi. Przepraszam za wszystko. Moja trasa przedłużyła się do 4 a nie 2 dni. Kocham Cię i jakoś to przetrwamy. Twój Leoś.
- C...co?
- Haha a to kochany chłopak zobacz jak się posłuchał.
- Oszalałeś? Czemu to zrobiłeś?
- Jak to czemu? Bo Cię kocham skarbie.
- Nie mów tak do mnie! Zostaw mnie!
- Cicho bądź szmato! Nie ty tu rozkazujesz.Emilka Pov
Nie mogłam jej takodpuścić tego spotkania. Poszłam za nią. Gdy na miejscu okazało się że to Thomas zadzwoniłam po policję. Czekałam tylko na mundurowych a sama bałam się o Paule. Słyszałam tylko część rozmowy więc z tego co mogę wywnioskować on jest po prostu nienormalny. Chwilę później zawiła się policja i wszystko działo się tak szybko że nawet ja nie byłam w stanie stać i patrzeć. Pobiegłam do przyjaciółki.
Paula Pov
- Daj mi spokój! Nigdy Cię nie kocha... - usłyszałam policję i już wiedziałam że to koniec.
- Co tu się dzieje? Kto ich wezwał? To Ty?!
- Nie! Zostaw mnie! Puść! - wyrywałam się.
- Proszę zostawić tą dziewczynę! Ej słyszysz?!
- Ona jest moja! Rozumiesz? Tylko moja!
- Wsparcie... teraz!W tym momencie poczułam lekkie odsunięcie i upadła na ziemię. Zauważyłam że zabrali Thomasa a w moją stronę biegnie Emi. Pomogła mi wstać i mocno przytuliła tłumacząc co właśnie się stało. Zerknęłam na odchodzących mężczyzn i odsunęłam się od dziewczyny. Odpowiedziałam na pytania które zadawał mi posterunkowy i wstałam po telefon leżący na ziemi. Wzięłam go do ręki i przytuliłam do klatki piersiowej. Nacisnęłam przycisk i komórka się włączyła. Zauważyłam zdjęcie moje i Leo co oznaczało że to rzeczywiście jego telefon. Z mojego zadzwoniłam do Charliego prosząc aby dał mi Leondre. Wyjaśniłam mu wszystko co się działo i powiedziałam że nie musi się już martwić. On jedynie odetchnął i powiedział że prawdopodobnie będzie za jakieś 3 dni. Wróciłam do domu i zrobiłam sobie kolację. Po wszystkim poszłam spać. Każdy kolejny dzień wyglądał tak że nawet nie warto opisywać.
CZYTASZ
Kik | L.D BaM
FanfictionSweetgirl: No dobrze zapoznam waz ze sobą. Od dziś nazywasz się małpka. Smerf: No dobra księżniczko. Sweetgirl: Leo nie mów już tak do mnie. No wiesz mam kogoś trochę tak dziwnie. Smerf: No dobrze ale i tak będziesz zawsze moją księżniczką. ... N...