2. Siostra Yvette

509 38 4
                                    

Całą noc nie potrafiłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, wsłuchując się w krople deszczu, które odbijały się od parapetu za oknem.  Obserwowałam w ciemnościach śpiące koleżanki. Pochrapywały lekko i co jakiś czas zmieniały pozycję. Nie wiem która była godzina, ale postanowiłam jeszcze raz zwiedzić swój nowy dom. Poprzedniego dnia wszystko było robione na wariackich papierach i nie miałam czasu dokładnie przyjrzeć się poszczególnym pomieszczeniom. Ostrożnie, tak aby nie zbudzić dziewcząt, wstałam i zeszłam na dół. W mroku wszystko wyglądało strasznie, jakby wyjęte z horroru. Nie chciałam zapalać świateł, bo to mogłoby obudzić którąś z sióstr. Szłam więc w ciemnościach, patrząc pod nogi aby w nic nie uderzyć.  Najpierw weszłam do jednej z pięciu klas. Zdziwiłam się, że drzwi były otwarte, po sekundzie jednak zrozumiałam dlaczego nikt nie zamknął tego pomieszczenia. Nie była to bowiem klasa, a pokój przerobiony na składzik. Pod oknami stały zakurzone ławki, niedbale ułożone krzesła, półka na książki, biurko i tablica. Dalej swoje kroki skierowałam do kuchni. Poczułam głód i miałam nadzieję, że nie robię nic nielegalnego. Jeszcze nie za bardzo rozumiałam panujące tutaj zasady.  Nigdy zresztą nie byłam w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne.

Usłyszałam nagle, że ktoś już mnie ubiegł. Niepewnie weszłam do kuchni i zobaczyłam jak jakiś chłopak grzebie po szafkach.

– Co ty robisz? - zapytałam, a on aż podskoczył ze strachu. Na ziemię spadł mu talerz i kubek

– Cholera! - wysyczał - Musisz się tak skradać? Zresztą...  gówno cię powinno obchodzić co tutaj robię. Wracaj do swojego pokoju, pod most czy gdzie tam chcesz i daj mi spokój.

– Zaraz zawołam siostry - powiedziałam, biorąc głęboki oddech. Nie chciałam krzyczeć ani robić zamieszania, chciałam go tylko nastraszyć.

Podbiegł do mnie w zastraszająco szybkim tempie i zakrył moje usta swoją dłonią. Dopiero teraz zauważyłam, że jest bardzo młody, może nawet młodszy ode mnie. 

– Zamknij się, idiotko - powiedział przez zaciśnięte zęby, a mnie obleciał strach - Ciebie też nie powinno tutaj być, więc jeśli nie chcesz mieć problemów to siedź cicho - niepewnym ruchem zdjął rękę z moich ust i wycofał się na bezpieczną odległość. Po kilku sekundach, będąc już zapewne pewnym, że nie krzyknę, zaczął zbierać szkło z podłogi.

Usiadłam na krześle niedaleko pieca i obserwowałam go. Znów poczułam głód. Rozejrzałam się mimowolnie po kuchni. Byłam ciekawa jakie przysmaki kucharki tu chowają.

– No więc - zaczął, wyrzucając szkło do śmieci - Chcesz coś zjeść? - czy on czyta w moich myślach?

– Tak - odpowiedziałam, ale wciąż czułam się niepewnie. Nie znałam jego imienia, ani powodu, dla którego przebywa w środku nocy w kuchni w żeńskim sierocińcu - Powiesz mi kim jesteś? - zdobyłam się na odwagę, aby go spytać. 

Zauważyłam, że przewrócił oczyma.

– Jestem mleczarzem. Czasem siostry pozwalają mi zrobić sobie coś do jedzenia w ich kuchni.

– Pozwalają ci, a mimo to boisz się, że cię złapią? - zapytałam, bo od samego początku coś mi nie pasowało w tym chłopcu.

– Od miesiąca nie mam tutaj wstępu - powiedział, smarując margaryną kanapki.

Tym razem przestraszyłam się nie na żarty. Czy on próbował skrzywdzić jakąś dziewczynę? A może jest złodziejem? Dyskretnie rozejrzałam się po kuchni, w celu znalezienia jakiegoś noża, aby w razie czego móc się obronić. 

Chwilę później dał mi talerzyk z dwoma kromkami chleba, do rąk. Zaczęłam łapczywie jeść, on jedynie przyglądał mi się i kręcił z powątpiewaniem głową.

Dzieli nas habitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz