POV Yvette
Biskup Jean minął bez słowa Mathilde. Stałam za biurkiem patrząc wprost na dziewczynę. Płakała. Z jej oczu lał się wodospad a klatka piersiowa w zastraszająco szybkim tempie unosiła się i opadała. Podeszłam do niej, łapiąc ją za rękę. Zaciągnęłam w głąb gabinetu. Zamknęłam drzwi i po raz pierwszy przyciągnęłam ją do siebie, oplatając jej ciało swoimi ramionami. Wdychałam jej zapach, głaszcząc delikatnie jej plecy. Wciąż płakała. Nie wiedziałam co mam zrobić, ani co powiedzieć.
– J-ja n-nie c-chciałam p-podsłuchiwać – jej ciałem wstrząsnął szloch.
– Ciii – objęłam ją jeszcze mocniej.
– T-to n-nie j-ja m-mu p-powiedziałam – odsunęłam ją delikatnie od siebie, patrząc na jej czerwoną od płaczu buzię. Dziewczyna z trudem łapała oddech.
– O czym? – zapytałam zdenerwowana.
Chwilę zajęło jej zanim się uspokoiła. Usiadła na kanapie i schowała twarz w dłonie, nie oddychała jednak już tak ciężko jak kilka chwil temu. Zajęłam miejsce obok niej i złapałam ją za ramiona.
– Mathilde – powiedziałam, jednak ona nie zareagowała – O czym nie powiedziałaś biskupowi?
Brunetka spojrzała w końcu na mnie. Przełknęła ślinę i wzięła głęboki oddech.
– K-kilka tygodni temu podsłuchałam przez przypadek rozmowę siostry z siostrą Audrey – powiedziała na jednym oddechu, a mi się zrobiło gorąco – Nikomu o tym nie powiedziałam... C-czy to przez to, ż-że siostra zakochała się w jakieś dziewczynie? T-to dlatego biskup chce siostrę odesłać? – zacisnęłam mocniej palce na jej chudych ramionach.
– Skarbie – przybliżyłam do niej swoją twarz i odgarnęłam mokre kosmyki włosów z jej buzi – Nie wiem ile wtedy słyszałaś, ale myślę, że to nie dlatego biskup chce mnie odesłać.
– S-słyszałam wszystko... To o Racheli i o tym, że jakaś dziewczyna stąd, bardzo siostrze ją przypomina.
Zabrakło mi tchu. Jak mogłam być taka nierozważna?! Przecież Mathilde mogła nawet przez przypadek, zupełnie nieświadomie komuś o tym powiedzieć.
– To Ginette, prawda? - zapytała mnie cicho.
– Słucham? – Nie za bardzo wiedziałam o co jej chodzi.
– To w Ginette się zakochałaś – tym razem stwierdziła. Cokolwiek bym teraz nie powiedziała to Mathilde i tak mogłaby tego nie zrozumieć – Dlatego wtedy odesłałaś jej...przyjaciółkę. Byłaś zazdrosna.
– To nie w Ginette się zakochałam – odpowiedziałam cicho. Lodowaty pot zaczął spływać po moich plecach. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę i przyglądała mi się uważnie, czekając zapewne na kolejne wyznanie.
– Nie obchodzi mnie w kim się zakochałaś – przestała zwracać się do mnie nagle „per siostro". Zupełnie jednak mi to nie przeszkadzało. W obecnej sytuacji mogłaby nawet zacząć mnie wyzywać. Byłam wypruta z jakichkolwiek uczuć. Myśl, że już zapewne nigdy nie zobaczę Mathilde sprawiała, że chciałam rozryczeć się jak małe dziecko. Tupać ze złością nogami, zrzucać przedmioty z półek. Czy mogłam jej powiedzieć prawdę, wiedząc, że za kilka tygodni będziemy musiały się pożegnać? Nie chciałam jej skrzywdzić. Nie mogłam. Ona miała przed sobą jeszcze całe życie. Była młoda, piękna i zdolna. Wierzyłam, że kiedyś zostanie piosenkarką taką jak Edith Piaf. Mogła osiągnąć wszystko co tylko chciała.
– Mathilde... Ja... - nie wiedziałam co mam jej powiedzieć – Wracaj do siebie, proszę.
Ona jednak siedziała dalej w tym samym miejscu.
![](https://img.wattpad.com/cover/154622711-288-k136780.jpg)
CZYTASZ
Dzieli nas habit
Fanfic"Spojrzałam w jej szare oczy. Wiedziałam, że to nasze ostatnie spotkanie. Pocałowałam ją, na pożegnanie, choć czułam, że tym bardziej będzie mi trudno o niej zapomnieć..." DRUGA CZĘŚĆ pt. „DZIELI NAS PRZEPAŚĆ"!