rozdział 7

4.1K 174 36
                                    

Maraton 4/4♡

Właśnie klęczę przy grobie mojego chłopaka. Wpatruje się w niego jeszcze chwile i zamykam oczy, ale nie na długo.

-Hej, Liz my musimy już iść.- powiedział jeden chłopak za wszystkich.

-Dobrze, idźcie.- powiedziałam spokojni.

-Ja z nią jeszcze zostane.- wtrąciła Sophi, a mój kącik ust lekko podniósł się do góry, ale nie na długo.

Wszyscy, oprócz mnie i mojej przyjaciółki opuścili cmentarz. Po chwili wstałam i przetarłam kolana.

Nagle poczułam rękę na moim ramieniu.

-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.- pocieszała mnie przyjaciółka.-Kiedyś będziesz bardzo szczęśliwa, powiedziało życie, ale najpierw sprawie, że będziesz silna.- odwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się lekko.-A powiesz mi, kto to zrobił.- wskazała palcem na nagrobek.

-To on- powiedziałam bardzo cicho.- Iron Man.- dodałam tym samym tonem.- Wracajmy już do domu.

-No... d-d-dobrze.- zająkała dziewczyna.

Kiedy odwróciłyśmy się zobaczyłam ich. Cała bandę pseudo-bohaterów. Wpatrywali się we mnie przepraszającym wzrokiem. Myślałam, że ich rozniosę tutaj. Moje ręce szybko zacisnąłam w pięści, tak mocno, aż moje ręce zaczęły krwawić. Jednak moja przyjaciółka wiedziałam co się dzieje, szybko chwyciła mnie za nadgarstek i wyprowadziła z cmentarza. Moje oczy momentalnie się zaszkliły.

-Nie powinnaś jutro tam jechać.- powiedziałam szatynka mijając bramy.

-Wiem, ale...-  pociągłam nosem.- ...to ja wygrałam ten konkurs, a moim marzeniem "było" zwiedzanie Wieży. Proszę Cię tylko o to, żebyś mi pomogła...- wzięłam głęboki wdech.- ...nie zabić Stark. Bo wiesz co ja mogę zrobić.- dziewczyna na to, tylko kiwnęła głową. Potem nasze drogi się rozeszły.

***

Klęczę w swoim pokoju i patrze w górę.

-Wiem, że mnie słyszysz Nathan. Proszę pomóż mi! Nie dam rady tego nie zrobić! Byłeś moją ostatnia najbardziej bliską rodziną, a on to zniszczył!- po tych słowach wstałam i poszłam do mojego łóżka myśląc, że zasnę.

Po około 2 godzinach leżenia w końcu zasnęłam.

Siedzę na ławce w parku. Wsłuchuję się w piękny śpiew ptaków. Po chwili jakiś chłopak dosiada się do mnie. Jednak nie zwracuciłam na to szczególnej uwagi, ale wkurzało mnie to, że ciągle się na mnie patrzył. Postanowiłam zacząć rozmowę.

-Hej.- powiedziałam, odwracając się w jego stronę, lecz szybko zakryłam twarz rękami, a po moich oczach spłynęło kilka łez.

Chłopak zbliżył się do mnie i objął.

-Nie jestem wytworem twojej wyobraźni. Jestem tu na prawdę. Wkradłem się do twojego snu.-pauza - Mam jeszcze jedną prośbę. Musisz częściej spać i nie myśleć o tym co się stało...

Obraz zaczął znikać a ja obudziłam się. To było niezwykłe. Widziałam go, a jeżeli to co powiedział jest prawdą to będę mogła z nim rozmawiać. Znowu po policzkach zleciało kilka kropli łez. Lecz tak czy tak wiedziałam, że nie zasnę. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąść długa kąpiel.

Po około 2 godzinnym leżeniu w wannie w końcu wyszłam z niej. Zawinęłam mokre włosy w ręcznik, a, na już trochę suche ciało ubrałam piżame. Wyszłam z pokoju i spojrzałam na zegar. Jest dopiero 3. Znów weszłam do łazienki i tym razem zdięłam ręcznik z głowy, wyjęłam suszarkę, włączyłam ją i zaczęłam suszyć.

Po około 10 minutach moje czarne włosy były już suche. Wyszłam z łazienki, wzięłam telefon i poszłam do kuchni.

Z jednej z półek wyciągam chleba, a z lodówki kilka warzyw i masło.

Po skończeniu robienia jedzenia, wzięłam cały talerz pyszności i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapę i włączyłam telewizję.

Kiedy skończyły się już kanapki chwyciłam pilot i wyłączyłam sprzęt. Talerz odłożyłam na stolik kawowy a ja położyłam się, żeby spróbować zasnąć. Spojrzałam jeszcze na telefon. Była 5.37, więc poszłam "spać".

***

Nagle słyszę ten okropny dźwięk mojego budzika w telefonie. Podpieram się na łokciach i chwyta mój jedna ręką telefon żeby wyłączyć tą durna piosenkę. Kiedy udaje mi się zrobić niemożliwe niechętnie wstaję z łóżka i spoglądam na zegar na ścianie. Jest 7, więc ruszam do swojego pokoju po obrania. Stanęłam przed szafa i wyciągnęłam z niej białą koszulkę z ADIDASA, szare, sportowe spodenki i biało-czarne adidasy.

 Stanęłam przed szafa i wyciągnęłam z niej białą koszulkę z ADIDASA, szare, sportowe spodenki i biało-czarne adidasy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wzięłam ubrania pod pache i weszłam do łazienki.

Po 10 minutach wyszłam niej zwarta i gotowa, choć również wkurwiona.

Wzięłam telefon do ręki i wyszłam z domu kierując się w stronę szkoły.

______________________________________
I tak o to doszliśmy do końca maratonu. Nie chcę mi się sprawdzać rozdziału więc jeśli widzicie błędy to napiszcie w kom.

I jeszcze jedno. Przez ten tydzień może nie być rozdziału ponieważ jadę na mini wakacje i nie wiem czy będę mieć internet, ale postaram się żeby przynajmniej jeden rozdział był.

Do zobaczenia ❤

4 Żywioły i Ja (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz