« I've got a war in my mind
So, I just ride
Just ride, I just ride, I just ride »Detektyw siedział w swoim czarnym fotelu, zrzucając z niego, przy najmiejszym ruchu, kolejne klocki i inne pierdoły, które pozostawiła na nim Rosie. Dni mijały powoli. Sierpień dobiegał końca, okropnie dłużąc się Sherlockowi. Ostatni turyści opuszczali Brytanię pokrytą deszczem, by z czasem wrócić do swoich obowiązków zostawionych w domach.
Pomimo letniej, wakacyjnej pory niebo nad wyspą zasłały chmury i delikatne burze. Wakacje w Brytanii, czyli całkowita loteria pogody.
— Nuda! — krzyknął mężczyzna, widząc, jak Michelle wchodzi do salonu.
Szybko uniósł dłoń, nie patrząc na kobietę. Lekko wystraszona Missy, bojąca się powtórki wydarzeń, odruchowo przychyliła się. Z broni, która spoczywała w ręce Sherlocka wyleciał kolejny pocisk.
— Sherlocku! — odezwała się nagle gosposia sprzątająca na dole. — Doliczę ci to do czynszu! — Najwidoczniej, mimo wieku, słuch pani Hudson nie szwankował.
— Daj tej kobiecie choć chwilę wytchnienia. — Szatynka wyprostowała się, po czym stanęła przy lodówce i zaczęła rozpakowywać zakupy. Torby parę minut wcześniej przekazała jej Martha. — Sherlocku! — krzyknęła nagle, wzdrygając się i odsuwając od kuchni. — Tu jest serce! — dodała, wyjmując z odrazą małą, silikonową torebkę na zatrzask. — Bardzo ładne, zdrowe serduszko. — Patrzyła na narząd, z odległości parunasty centymetrów, trzymając go dwoma palcami. Juz po chwili odstawiła go do lodówki, zamykając ją szybko.
— Eksperyment naukowy — mruknął pod nosem detektyw, podkurczając nogi.
Dziewczyna westchnęła i usiadła na kanapie, tak aby dobrze widzieć mężczyznę. Lekko pokręciła głową, nie wierząc w ironię całej sytuacji.
— Jeśli masz zamiar się nudzić i grać po nocach, proszę, uprzedź mnie — zaczęła, trąc dłonie o siebie. Unikała wzroku Sherlocka, rozglądając się po pomieszczeniu. — Przesunę wtedy swój plan przespanej nocy na kolejny miesiąc — mówiła poddenerwowana, zakładając nogę na nogę i poprawiając sukienkę w kwiaty, którą ubrała rano.
Zdziwiony detektyw, bo przecież Johnowi nie przeszkadzały nocne gry na skrzypcach i strzały, przewrócił oczyma, ciężko wzdychając. Wciąż nie rozumiał, czego oczekuje kobieta siedząca naprzeciw niego w kolorowym ubraniu. Wciąż nie pojmował, co jest z nią nie tak. Delikatnie uniósł brwi i już miał zacząć mówić, lecz przerwał mu dzwoniący telefon.
Przez chwilę, po odebraniu komórki, zupełnie się nie odzywał, słuchał uważnie rozmówcy. Przypominało to trochę konwersację nastolatka z matką, dzwoniącą, by się upewnić czy wszytko w porządku. Tym razem jednak, prawdopodobnie, był to kolejny klient, który nie zrozumiał, że należy przyjść osobiście i opowiedzieć swoją historię, siedząc na krześle przeznaczonym dla gości.
— Nie wiem, czy znajdziemy czas. — Odwrócił się do kobiety spoczywającej na kanapie i szeroko, nawet zbyt szeroko, się uśmiechnął. — Naprawdę, z wielką przyjemnością, ale zaginięcia pluszowych misiów z mojej skrzynki odbiorczej nie mogą czekać — powiedział bardzo pewnie, a w jego głosie nie było słychać ani odrobiny sarkazmu.
Dziewczyna spojrzała na detektywa, uśmiechając się lekko.Pokręciła głową z niedowierzania, zastanawiając się, co znów knuje mężczyzna.Od tygodnia nie miał żadnej sprawy wartej uwagi, a gdy trafia się coś ciekawego, wybiera pluszaki.
Typowy Holmes.
— Leeds? Mała, przytulna miejscowość wypoczynkowa — zatrzymał się na chwilę, wlepiając wzrok w ścianę. — Prowadzi pan hotel i jest gotów zagwarantować najlepszemu detektywowi i wielbicielowi swetrów, a nawet pewnej kobiecie, która potrafi poskromić podmiot szatana, kilkudniowy urlopu w zamian za rozwiązanie problemu. — Sherlock mógł sobie wyobrazić minę zdziwionego rozmówcy, która pojawiła się na jego twarzy, po usłyszeniu tych słów. Zapewne była bezcenna.
CZYTASZ
You see, but You do not observe |Sherlock BBC [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction"ᴀʟʟ ʜᴇᴀʀᴛs ᴀʀᴇ ʙʀᴏᴋᴇɴ. ᴀʟʟ ʟɪᴠᴇs ᴇɴᴅ. ᴄᴀʀɪɴɢ ɪs ɴᴏᴛ ᴀɴ ᴀᴅᴠᴀɴᴛᴀɢᴇ." Od pewnego czasu wszystko się zmieniło. Blondynka, która zawróciła w głowie Johna, odeszła, zostawiajac go praktycznie samego z malutką Rosie. Sherlock dowiedział się o istnieniu...