« That awful sound
Bang Bang
My baby shot me down »— Gotowi? — Sherlock zerwał się z fotela, zrzucając z niego kolorową narzutę.
— Na co? — zapytał zdezorientowany John, patrząc na niego zdziwiony.
Jego mózg przestał pracować, no dobra, lekko spowolnił. Chwilę temu, po otrzymaniu piątego telefonu od Molly związanego z Rosie lekarz całkowicie przepadł w swych myślach.
— Dziś mija data spłaty kredytu, który zaciągnęli nasi nowożeńcy. — Sherlock przewrócił oczyma, stojąc obok przyjaciela. — Zapewne, stary przyjaciel, będzie chciał zwrotu pieniędzy — westchnął, poprawiając guziki koszuli, która lekko odpinała się u szyi.
— Przecież to Emilly, jak możecie być tak ślepi!— krzyknął lekarz, lecz widząc miny towarzyszy, natychmiast się speszył.
Znów zamilkł, czekając na kolejną kąśliwą uwagę Holmesa, która, o dziwo, nie nastąpiła.
— Idziemy? — zapytała Michelle, próbując rozładować lekkie napięcie.
Kobieta wciąż spoglądała na zegarek, który wskazywał pełną godzinę. Jej kolorowa sukienka delikatnie uniosła się, gdy wstała z tarasowego krzesła, przerywając podziwiane widoków. Nie dostała żadnej odpowiedzi ze strony mężczyzn. Detektyw wolnym krokiem, zupełnie się nie odzywając, wyszedł z salonu, nie zwracając uwagi na swoich towarzyszy. Drzwi zatrzasnęły się pod nosem Johna, który natychmiast poszedł za nim.
— Tak, zawsze taki jest — powiedział cicho, na co szatynka tylko się uśmiechnęła.
Tak dobrze znała sztuczki detektywa. Nawet nie wiedziała, że za nimi tęskniła. Nie wiedziała, że tak bardzo lubiła pogrywać z rodziną Holmes.
• • •
Sala główna była większa, niż wcześniej przypuszczała. Ogromne filary, ustawione symetrycznie, podpierały sufit, który wypełniono mozaiką z kolorowych płytek. Najwidoczniej, miała to być reprezentatywna część ośrodka, w której organizowano wszelkie imprezy okolicznościowe. Wszystkie okna pozasłaniano grubymi, białymi firanami, by słońce niepotrzebnie nie odbarwiało sufitu. Stoły stały równo pod ścianą, a podłoga pachniała środkiem do czyszczenia drewna.
Rozdzielili się, czekając na zakończenie. Szatynka poprawiła zasłony, by na sali zapanowała całkowita ciemność. John natomiast znalazł sobie wygodne miejsce w zaciemnionym kącie, a Sherlock zakomunikował Lestrade'owi, że niedługo wracają, więc ma szukać ciekawej sprawy. Policjant był przeszczęśliwy i przerażony w tej samej chwili.
Po drodze oczywiście młodszy Holmes musiał wytłumaczyć przyjacielowi, skąd, razem z Michelle, wiedzieli, gdzie pojawi się zabójca. Oboje obstawiali właśnie to miejsce, ponieważ jako jedyne było zamknięte przed turystami. Liczyli na odrobinę szczęścia, które miał przynieść nowy dzień.
• • •
Jak się okazało, trójka towarzyszy pomyliła się o godzinę. Po tym czasie ciche kroki przeszyły pomieszczenie, w którym okropnie niosło się echo. Pierwsza do hali weszła Emilly, wyłaniając się zza drzwi. John oczywiście chciał wytknąć swoją rację Sherlockowi, ale ten go uciszył gestem dłoni odzianej w ciemną koszulę.
CZYTASZ
You see, but You do not observe |Sherlock BBC [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction"ᴀʟʟ ʜᴇᴀʀᴛs ᴀʀᴇ ʙʀᴏᴋᴇɴ. ᴀʟʟ ʟɪᴠᴇs ᴇɴᴅ. ᴄᴀʀɪɴɢ ɪs ɴᴏᴛ ᴀɴ ᴀᴅᴠᴀɴᴛᴀɢᴇ." Od pewnego czasu wszystko się zmieniło. Blondynka, która zawróciła w głowie Johna, odeszła, zostawiajac go praktycznie samego z malutką Rosie. Sherlock dowiedział się o istnieniu...