1/3
Rachel
- Boże - Usłyszałam obok siebie, gwałtownie nabierany wdech. Z uniesionymi brwiami, odwróciłam się ku mężczyźnie, który z ogromnymi oczami wpatrywał się w czarnowłosą kobietę, zmierzając ku nam z kpiącym uśmiechem na ustach. Zacisnąłem zęby, oczekując jakiegoś pieprzonego komplememtu względem tej zdziry. - Czy ta suka nas stalkuje? - mruknął, ku mojemu zaskoczeniu jak i,o zgrozo, uldze.
Poprawiałam się na krzesła, posyłając zaniepokojony, jak i pełen wściekłość, wzrok na Blaise'a. Mężczyzn widząc to, posłała mi pokrzepiający uśmiech, łapiąc mnie za rękę przez całą długość stolika i mocno ściskając.
- Hej - rzuciła w przestrzeń Meghan, pojawiając się przy naszym stoliku. Obrzuciłam ją taksujacym spojrzeniem, stwierdzając ze zrezygnowaniem, że miała lepszą figurę ode mnie. Ciąża zaprzepaściła mój płaski brzuch, na rzecz niewielkiej oponki. Jednak tyłek jak i piersi, miałam zdecydowanie większe. Zawsze miałam o dwa rozmiary od niej większe, jednak po ciąży ten numerek niemalże się podwoił.
Parker, widząc, że nikt jej nie odpowiada, uśmiechnęła się sztucznie, siadając obok Blaise'a. Ten, jak rażony prądem, wyskoczył z ławki, siadając obok Colin'a, który zdezorientowany oglądał całą sytuację.
- Wasze dziecko? - zapytała kpiąco Meghan, podnosząc czarną jak noc brew ku górze.
- Tak - mruknęłam, przełykając głośno ślinę i wpatrując się w jej piękne, wypielęgnowane włosy. Automatycznie wygładziłam swoje, zagryzając wnętrze policzka.
- Wróciłaś do niego po jego zdradzie? - prychneła, oblizując swoje duże, pełne usta pomalowane na kolor jaskrawo różowy. - Bardzo przyjemnej zdradzie - dodała uwodzicielsko, wypinając pierś do przodu.
Otworzyłam już usta aby jej się nieefektywnie odgryźć, lecz przeszkodził mi w tym męski głos jak i ciepła dłoń niespodziewanie opadająca na moje ramiona.
- To czego się z tobą dopuściłem to była pomyłka - syknął, miażdżąc wzrokiem swoją byłą kochankę. Ałć. - A ty powinnaś mieć odrobinę godności i nie podchodzić do nas, wiedząc co nam, a w szczególności jej zrobiłaś - dodał wściekły, pocierając w między czasie moje lewe ramię.
Przegryzłam wargę, czując się niezwykle niezręcznie.
Do cholery, przede mną siedzi moja była przyjaciółka z którą mój były chłopak mnie zdradził, a obok mnie siedzi nasz syn! Popierdolone!
- Godność? - prychneła, wyzywająco unosząc brew. - O czym ty mówisz? To właśnie twoje ex, choć... Czekaj, chyba jednak nie ex, utraciła ją w czasie, kiedy zmieszałeś ją błotem - wyznała, oblizując swoje usta.
- Nie zmieszałem jej z pierdolonym błotem! - warknął, uderzając wolną ręką w ,chyba, drewniany stół.
- Nie? A ta zdrada? - zapytała retorycznie, uśmiechając się półgębkiem.
Przegryzłam wnętrze policzku, czując jak słoną ciecz powolnie kumuluje się w oczach. Pogładziłam delikatnie ramiono Colin'a. Brunet spojrzał na mnie z wykrzywionymi ustami w niemym płaczu. Westchnęłam, przyciągając go do siebie mocniej.
- Cio to zdlada? - zapytał, wlepiając we mnie te swoje błękitne oczka.
Poprawiłam się na krześle, zerkając kątem oka na Meghan, pochłoniętej w rozmowie, a raczej kłótni, z Blaise'em
- Nic, czym musisz się przejmować, kochanie. - odpowiedziałam, posyłając mu na największy uśmiech na jaki było mnie w tym momencie stać. Czyli na nikły. - Jedz frytki - dodałam, przysuwając mu pod nos papierowy talerzyk.

CZYTASZ
Mom, do you love daddy?
Fanfiction" - Przecież to nie możliwe - szeptałam od dobrych kilku minut. Siedziałam na zimnych kafelkach w łazience, które nieprzyjemnie wpływały na moją rozgrzaną skórę, ale się tym nie przejmowałam. W ręce trzymałam test ciążowy na którym widniały dwie kre...