Lauren's pov
Camila długo nie przychodziła, ale pomyślałam, że może nadal "rozmawia" z ojcem. Jednak zmartwiłam się, gdy zobaczyłam jej rodziciela idącego po korytarzu. Od razu postanowiłam poszukać dziewczyny. Niestety nie było jej ani u Sofii, ani u żadnego z dziadków. Z toalety raczej by już wyszła, co oznacza, że pozostało mi sprawdzić pod salą jej matki. Na miejscu była tylko pielęgniarka i jakiś chłopak. Już miałam wracać, gdy usłyszałam cichutkie łkanie. Za zakrętem w kącie siedziała skulona i zapłakana Camz.
- Co się stało?- zapytałam zmartwiona i kucnęłam przed brązowooką.
- Lo?- spojrzała na mnie wtulając się w moją klatkę piersiową, przez co musiałam usiąść.
- Czemu płaczesz, skarbie?- musiałam się dowiedzieć co zaszło.
- On powiedział, że to wszystko moja wina, że nie powinnam się urodzić. Czy on ma rację?- była bardzo roztrzęsiona.
- Oczywiście, że nie, głuptasie. Twój ojciec jest potwornym człowiekiem i nie powinnaś go słuchać. Dajesz mi szczęście każdego dnia. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.- pocałowałam ją we włosy.
- Kocham cię.- wtuliła się bardziej we mnie.
- Ja ciebie też.- odpowiedziałam.- A czy ojciec zrobił ci jakąś krzywdę?
- Uderzył mnie w twarz i w brzuch.- wyszeptała.
- Bardzo boli?- zabiję tego faceta za to, że podniósł na nią rękę.
- Głównie brzuch.- oznajmiła.
- To może zaniosę cię do auta i pojedziemy do domu? Jakby coś się działo, to ktoś do ciebie zadzwoni, a teraz musimy zająć się tobą.- zaproponowałam.
- No dobrze.- zgodziła się.
W mieszkaniu Camila położyła się na kanapie i włączyła telewizor. Ja w tym czasie postanowiłam zrobić kanapki i herbatę. Jednak najpierw musiałam wziąć maść i zobaczyć stan dziewczyny.
- Za chwilę przyniosę ci lód na policzek, kochanie. Mam nadzieję, że nie będzie siniaka. A teraz podwiń koszulkę.- poprosiłam.- To nie wygląda dobrze, będziesz miała porządnego siniaka.- przeraziłam się, gdy zobaczyłam jej brzuch.
- Nienawidzę go.- westchnęła.
- Ja też. Ale teraz skupmy się na sobie.- pocałowałam bolące miejsce, a następnie zaczęłam smarować żelem.- Zostaw na trochę żeby wyschło, a ja zaraz wracam.
Po 15 minutach siedziałam z dziewczyną na kanapie i jadłyśmy kanapki. A raczej ja jadłam i próbowałam coś wcisnąć w dziewczynę.
- A jak ładnie zjem, to weźmiesz ze mną gorącą kąpiel? Muszę się odprężyć, a my dawno tego nie robiłyśmy.- odezwała się brązowooka.
- Oczywiście. Z chęcią się z tobą wykąpę, ale musisz zjeść dwie kanapki.- I tak bym się zgodziła, ale posiłek jej nie zaszkodzi.
- No dobrze... Dla ciebie mogę zjeść.- zgodziła się.
Gdy już leżałyśmy w wannie, zaczęłam wspominać całą historię naszego związku.
- Masz rację. Dawno nie kąpałyśmy się razem, a to jest takie przyjemne.- meuknęłam przejeżdżając rękoma po jej biodrach, a następnie przytuliłam ją. - Wspólny prysznic to nie to samo.
- Racja.- zgodziła się.- Wtedy nie mogę opierać się o twoje nagie cycki.- zachichotała.
- Czyli o to w tym chodzi?- wyszeptałam jej do ucha przejeżdżając palcami po jej całym tułowiu. Dziewczyna zadrżała na ten gest.
- Oczywiście.- próbowała udawać poważną.
- Widzę, że humor wrócił.- stwierdziłam.
- Staram się teraz nie myśleć o tym wszystkim i cieszyć się chwilą.
Martwić się będę jak stąd wyjdziemy.- wyjaśniła.- Jak twój brzuch?
- Dzięki tobie lepiej.- Camila obróciła się w moją stronę i pocałowała namiętnie.- Dziękuję, że jesteś.
- To ja dziękuję, słońce. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.- oparłam głowę o jej ramię.
- Pamiętam.- pocałowała mnie w szyję i zostawiła tam swoją głowę.
Pół godziny później wyszlyśmy z wanny. Dziewczyna poszła się zdrzemnąć. Ja chciałam iść w tym czasie na małe zakupy, ale młodsza przekonała mnie do położenia się obok niej i obiecała, że później zakupy zrobimy razem. Mówiłam już jak bardzo kocham tą małą istotkę, która jest moim aniołem?
CZYTASZ
Nobody knows l Camren
FanfictionCamila musi odejść z zespołu i zostawić Lauren. Czy to był jej wybór i była z tego zadowolona? Jak potoczą się jej dalsze losy?