Łzy radości oraz smutku

144 20 28
                                    

Yuuri nie spał zbyt długo. Pół godziny później obudził go stary jak swiat zegar ścienny z kukułką. Mężczyzna ziewnął przeciągle i wstał przyglądając się zegarowi.

Nagle coś go oświeciło.

Przecież tuż przed wyjściem z sali dał ukradkiem Victorowi liścik, w którym napisał aby się spotkali przy wielkim zegarze w holu.
Tak więc nie przebierając się wybiegł z pokoju i pognał przez statek w stronę umówionego miejsca.
Katsuki odetchnął z ulgą widząc, że się nie spóźnił i jest pierwszy. Szybko napierał w płuca spore hausty powietrza, aby unormować oddech. I udało mu się to w idealnym momencie. Chwilę później podszedł po niego Victor. Rosjanin ponownie zachwycił swą ponadprzeciętną urodą i ciałem, japończyka.

Yuuri uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów i odwracając głowę w bok, aby ukryć rumieńce, zapytał:

- Chcesz iść na prawdziwą imprezę?

***

- Jurij, a ty się dokąd wybierasz?

- Przewietrzyć się - blondyn odpowiedział, spoglądając w zimne oczy kobiety.

- O tej godzinie?! Kategorycznie ci tego zabraniam

- Nie mów mi co mam robić!!

- Jestem twoją matką

- NIE, NIE JESTEŚ!! - krzyknął Plisetsky i wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami.

Kobieta stała tymczasem jak sparaliżowana, nie mogąc uwierzyć w słowa chłopaka. To prawda, że nie była jego biologiczną matką, ale przynajmniej starała się mu ją zastąpić. Wprawdzie ona nie była matką żadnego z obojga. Kiedy była młoda wraz ze swoim mężem Yakovem starali się o dziecko lecz na darmo. Dlatego też postanowili zaadoptować jakąś sierotę.
W domu dziecka, Lilia wprost zakochała się w żołnierskich oraz dużych oczach Jurija. Wtedy postanowiła go wziąść do siebie i wychować lecz na miejscu okazało się, że mały nigdzie nie pójdzie bez swojego starszego braciszka, Victora. I mimo tego, że Lilia chciała jedno małe dziecko wyszła z dwoma. Cztero oraz dwunasto - latkiem. Początkowo kobieta nie umiała pokochać starszego chłopaka jednak po czasie i jego obdarzyła matczyną opieką.
Natomiast teraz zastanawia się czy dobrze zrobiła adoptując ich.

Jurij miał wyrzuty sumienia za to co powiedział. Odkąd pamiętał Lilia zawsze się troszczyła o niego oraz o jego przyszywanego brata. Kochał ją jak najprawdziwą matkę jednak...czasem miał jej za złe to, że nigdy nie mówiła o jego biologicznej rodzicielce. Widział, że kobieta coś wie ale nigdy nie chciała mu powiedzieć. Za to miał do niej wyrzuty. 
Po chwili chłopak doszedł do białych drzwi prowadzących na dół do pokoi klasy trzeciej. Otworzył je i ku jego zdziwieniu stał za nimi Otabek.

- Coś ci to długo zajęło - zaśmiał się dziewiętnasto-latek. Jednak widząc po chwili zmartwiony wzrok Plisetsky'ego, Beka złapał go za ramię i pociągnął do swojego pokoju.

Rzucił nim na łóżko, a sam usiadł na skraju.

- Co jest?

- N-nic - wyjakał zdezorientowany rosjanin.

- Nie jestem ślepy, widzę, że coś się stało. Mów

- Chodzi o moją mamę...powiedziałem jej, że nią nie jest i wybiegłem trzaskając drzwiami

- I czujesz się teraz winny - odpowiedziało mu lekko doszczegalne kiwnięcie głową. Po chwili Otabek zauważył jak na białej pościeli pojawiają się mokre plamy. Delikatnie podniósł twarz blondyna do góry, ścierając jego łzy kciukiem. Młody przymknął oczy na ten czuły gest po czym rzucił się w silne ramiona Beki.

Titanic //Victuuri// [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz