My Heart Will Go On

133 15 30
                                    

- Jestem kowalem własnego losu - powiedział Chris, opróżniając zielony sejf Victora z kosztowności. Po czym odwrócił się do Itami'ego, który uśmiechnął się, pokazując ukryty pistolet. Następnie dwójka mężczyzn opuściła pomieszczenie.

***

Yuuri tuż po wyważeniu czarnej bramy, uciekł dalej wraz z ukochanym. Pobiegli na górę statku, gdzie nadzieja była już jedynie zwykłym mało znaczącym słówkiem.
Przy szalupach tłoczyła się masa ludzi, ale jedynie kobiety z dziećmi oraz nieliczni mężczyźni zostali wpuszczani. Reszta musiała czekać na nadchodzącą niewiadomą. Wszyscy już wiedzieli, że szalup jest za mało, a ludzi za dużo. Mimo to nikt nie był w stanie zmusić się do tego, by przyjąć do wiadomości, iż może umrzeć.
Martnarze cały czas kazali ludziom się odsunąć, a ci co byli nieposłuszni, zostawali brutalnie odepchnięci kijami.

- Odsunąć się!! Inaczej wystrzelam was jak psy! - Padło z ust jedneg marynarza. Trzymał w ręku pistolet i nawet jeśli tylko blefował, dało się odczuć nutkę powagi. Wielu ludzi się ostatecznie wycofało.
Jedna za drugą, nadzieja w formie szalupy, opadała na wody oceanu. Każdy chciałby się tam znaleźć, jednak nie każdy mógł.

- Za późno - odparł Giaccometti, wychylając się za burtę. Przeczesał nerwowo włosy, klnąc pod nosem.

- Na dziobie statku jest więcej szalup - odezwał się starszy pan, próbując jakoś uspokoić nerwowego blondyna. Mężczyzna wychylił się ponownie, by zobaczyć, jak ludzie próbują tnąć liny i zatrzymać opuszczanie łodzi. Każdy chciał żyć. Wtedy też rozległy się pierwsze strzały i pisk przerażonych kobiet oraz dzieci.

- Nie panują nad tą sytuacją, więc lepiej się pośpieszmy

***

Katsuki wraz z Victorem, w końcu wydostali się na główny pokład statku. Brunet poganiał ukochanego, bowiem bardzo mu zależało, aby Nikiforov przeżył. Jego życie cenił ponad swoje. Kochał go i sam wolałby umrzeć niż pozwolić jemu. Nigdy nikogo tak nie pokochał i nigdy na nikim mu aż tak nie zależało, jak na tym pięknym, długowłosym mężczyzną.
Zaczęli biec na dziub statku zaraz po tym jak dowiedzieli się, że tam jeszcze ostały się szalupy.
Na Titanik'u grała w tym czasie orkiestra.
Jedynym co mogło w jakiś sposób uspokoić ludzi, była właśnie nieustająca muzyka.

- Tonąć przy muzyce, faktycznie statek pierwsza klasa - rzucił żartem Japończyk, nieustając w biegu oraz bez przerwy trzymając dłoń Victora.
W końcu udało im się. Stali razem wśród tłumu roztrzęsionych pasażerów.
Marynarze jak mantrę powtarzali, że wpuszczają tylko kobiety i dzieci. Yuuri szybko kalkulując informacje w głowie, pchnął Rosjanina, którego w ferworze całej sytuacji pomylono z kobietą. Został więc wsadzony do szalupy, a Katsuki został na pokładzie tonącego Titanic'a. Przy świetle ciągle puszczanych fajerwerków, patrzyli sobie głęboko w oczy. Tak jakby już nigdy mieli się nie zobaczyć.

***

Krew wciąż nie przestawała spływać mu po nodze, ale udało mu się jakoś przedostać na pierwsze piętro statku. Wszędzie wokół była cisza. Nikogo już nie było tam gdzie on. Jednak nie zamierzał się poddać. Wyszedł przez małe drzwi i dopadł barierek. Spojrzał w dół i nie zastanawiając się długo, skoczył. Jego ciało przeszedł zimny dreszcz, który powinien go sparaliżować. Mimo to Plisetsky'emu udało zachować się trzeźwość umysłu. Szybko złapał się jakiegoś kawałka drewna i ile sił mu zostało, popłynął w kierunku jednej z szalup. W ostatniej chwili, złapał się łodzi i został na nią wciągnięty. Jedna z kobiet rozerwała swoją sukienkę i na nowo zabandażowała jego krwawiącą nogę. Jurij natomiast zmęczony oraz bardzo osłabiony, oparł się o nią i zasnął. Pragnąc, by cała ta tregedia była tylko złym koszmarem.

Titanic //Victuuri// [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz