Ciepły dotyk

232 20 21
                                    

Victor nigdy, tak naprawdę, nie wiedział po co żyje. Dlaczego jest bogaty, ma wszystko co najlepsze i dlaczego otacza go grono najzamożniejszych ludzi.
Wiele takich rzeczy go przytłaczało, a jeden człowiek szczególnie. Był wysokim blondynem, o zielonych oczach i posturze godnej zamożnego pana. Imieniem także się szczycił, bowiem ten piękny szwajcar, pochodził z bardzo wpływowej rodziny, która wybrała Victora Nikiforova na męża dla ich syna.

Chris Giacometti, bo tak się młody pan zwał, był człowiekiem zawziętym i bardzo zazdrosnym, co było minusem i brudziło jego czystą duszę.

Z początku, gdy Victor go poznał był miłym i troskliwym człowiekiem lecz odkąd pokazał swoje drugie oblicze, cały obrazek się popsuł.

***

Bose stopy długowłosego chłopaka delikatnie zadrżały, gdy poczuły zimno od metalowego drążka. Jednak to nie przeszkodziło w stanięciu na nim. Drobne ciało niebezpiecznie wychyliło się w stronę oceanu, a blada twarz została opryskana kropelkami zimnej wody. Wiatr targał jego ubraniem na wszelkie strony i kołtunił, długie, rozpuszczone włosy.
Chłopak nabrał powietrza w płuca i przełożył jedną nogę na drugą stronę barierki, a następnie drugą. Dłońmi trzymał się z tyłu metalowego drążka i powoli wychylił w stronę wody.

Zamierzał skoczyć...

Łzy, które wcześniej spływały po jego bladym licu zostały osuszone przez wiatr, a jedyną rzeczą, która po nich została to przekrwione oczy.
Victor znów przeżywał to samo, tą wściekłość na siebie za to, że jest taki słaby. Trzymanie emocji na wodzy nigdy nie było jego silną stroną, zawsze wolał się wypłakać i wyżalić w ramionach troskliwego i kochającego ojca. Jednak śmierć dosięga każdego, szkoda tylko, że najszybciej tych dobrych ludzi. Nikiforov jak nikt widział to najlepiej, nigdy nie pogodził się ze stratą ukochanego rodzica. Dlatego też gdy kolejny raz płakał przez matkę i przyszłych teściów, jedynego czego mu brakowało to tych ciepłych, dużych lecz za razem delikatnych dłoni, które ocierały jego łzy.


Silny wiatr trafił go w plecy, jakby dając znak, że to już czas.

Powoli oderwał prawą nogę od barierki i już miał się puścić, gdy nagle usłyszał za sobą kroki.

- Nie radzę ci tego robić - troskiwy głos doszedł do uszu młodego rosjanina.

- Bo co?! - zapłakane oczy odwróciły się w stronę człowieka, który przeszkodził mu w samobójstwie.
Victor kolejny raz zobaczył te czekoladowe tęczówki, które jak się okazało należą do przystojenego młodzieńca o brązowych włosach, których niektóre kosmyki wymsknęły się na czoło. Nie był ubrany w jakieś drogie ubrania, ale widać było, że był dobrze zbudowany poprzez obcisłą koszulkę.

- Bo i tak tego nie zrobisz

- Skąd wiesz co zrobię, a co nie?!?! - pewny siebie głos starszego chłopaka, nieco drażnił rosjanina, ale dalej kurczowo trzymał się metalu, przez co knykcie zdążyły mu zbieleć.

- Pozwolisz, że coś opowiem, drogi panie? - Katsuki dając jedną rękę za plecy, a drugą na pierś, ukłonił się.

Victor spojrzał z zaciekawieniem.

- Mów

- Jak byłem mały pojechałem do ciotki na Grenlandie i tam łowiliśmy ryby w przerębli - Katsuki spojrzał na młodszego chłopaka - Przerębiel to

Titanic //Victuuri// [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz