Wzory na poręczy wielkiego łoża z baldachimem powoli zaczynały odbijać się na delikatnych i bladych dłoniach młodzieńca. Jednak trzymał się ich kurczowo by nie polecieć do tyłu na wiązącego mu gorset, Gorgi'ego. Victor zaczerpnął powietrza i w tym momencie drzwi od pokoju otwarły się z hukiem. Tupając obcasami od czarnych botków, matka weszła do środka.
- Georgi herbata - zażądała, a młody lokaj posłusznie kiwnął głową i wyszedł zamykając drzwi. Kobieta natomiast złapała dwa zwisające sznurki od gorsetu i mocno pociągnęła przez co Nikiforov na moment nie mógł oddychać. Matka złapała chłopaka za ramiona od tyłu i obróciła go. Ich oczy natychmiast się ze sobą spotkały. Piwne, zimne i bezuczuciowe oczy Lili były w tamtym momencie przerażające. Chłopak przełknął sporą ilość śliny i nabrał najwięcej, ile się dało, tlenu w płuca.
- Nie będziesz się z nim więcej widywał. Zabraniam ci tego, rozumiesz? - Słowa matki były ostre jak nóż, który wbił się w serce i drążył dziurę - Victor.
- Przestań matko, jeszcze ci żyłka pęknie - odpowiedział pewnym siebie głosem długowłosy.
- Nie rozumiesz w jak ciężkiej jesteśmy sytuacji?!
- Rozumiem i to aż za dobrze, cały czas to powtarzasz
- Skoro tak to skąd wogóle ci przyszedł do głowy pomysł zadawania się z tym...tym...nic nie wartym śmieciem?!
- Yuuri nie jest śmieciem! - krzyknął Victor, jednak od razu dostał od Lili w twarz.
- Kochałam waszego ojca...lecz nie pozostawił nam nic prócz długów i dobrego nazwiska
- To nie jest mój ojciec...nazwiska też nie przejąłem!
- Pozwoliliśmy ci używać własnego, jednakże w dokumentach ty oraz Jurij jesteście pod nazwiskiem ojca! - Krzyknęła po czym dodała już ciszej-
nie rozumiem cię...przecież wiesz, że nazwisko to nasza jedyna karta przetargowa. Giacometti to świetna partiaPlatynowłosy zacisnął jedynie dłonie, aż jego knykcie zbielały.
- Dlaczego to muszę być właśnie ja - szepnął ze spuszczoną głową, a jego włosy opadły na bladą twarz.
- Chcesz żebym pracowała jako krawcowa? - głos kobiety wyrażał wielką odrazę oraz wściekłość, której młody Nikiforov nie mógł odeprzeć.
Właśnie dotarło do niego, że stoi na przegranej pozycji.***
Yuuri wstał wcześnie rano, aby się przyszykować i pójść do sali, gdzie był na kolacji z ludźmi z pierwszej klasy. Słyszał, że znów tam są na wspólnych śpiewach. Brunet, ubrany w białą koszulę oraz czarne spodnie z szelkami, zszedł po schodach na dół pozdrawiając po drodze znajomego pana. Gdy znalazł salę podszedł do drzwi z zamiarem wejścia, gdy został zatrzymany przed dwóch młodych mężczyzn pilnujących drzwi.
- Muszę z kimś porozmawiać - Katsuki tłumaczył się i wyrywał próbując wejść.
- Nie możemy cię wpuścić - odezwał się jeden z pilnujących.
Po chwili z sali wyszedł starszy mężczyzna imieniem Celestino. Miał nieprzyjemny wyraz twarzy oraz długie włosy spięte w kucyk. Był trochę wyższy od Yuuriego dlatego patrzył na bruneta z góry.
- Państwo Giacometti oraz Baranowskya są ci wdzięczni z pomoc i proszą abym ci przekazał drobny podarunek oraz przypomniał, że twoja obecność tutaj jest nie na miejscu - mężczyzna wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki plik pieniędzy i podał Yuuriemu. Ten jednak rzucił nimi o podłogę.
- Nie chcę waszych gównianych pieniędzy, pragnę tylko porozmawiać z Victorem
- Sądzę, że z mojej strony to wszystko. Odprowadźcie go - Celestino odwrócił się i spowrotem wrócił do sali. Katsuki został natomiast siłą wyniesiony na górę.
CZYTASZ
Titanic //Victuuri// [ZAKOŃCZONE]
FanfictionTo był statek marzeń. Statek, który miał przewyższyć oczekiwania każdego człowieka. Maszyna idealna, bez wad. RMS Titanic miał być niezatapialny. Jednak los postanowił inaczej. Parę osób odnalazło swoją miłość, wielu zginęło, wielu przeżyło jednak s...