Kroczył szerokim korytarzem, butami stąpał po czerwonym dywanie ciągnącym się wzdłuż pomieszczenia. Mijał piękne obrazy w złotych ramach i marmurowe rzeźby, na które nie raczył nawet zerknąć. Chwycił za klamkę drzwi z ciemnego dębu i wkroczył do śro...
- Alex, proszę obudź się! – krzyknął Emil – obudziłaś się... Wszystko w porządku?
- Tak, a u ciebie? – rudowłosa podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła kąciki oczu, w których zebrało się kilka łez.
- Tak, w porządku...
- Rozbiliśmy się... Co z resztą? – spytała spoglądając w oczy Emila.
- Nie wiem, nie mam pojęcia... Mam nadzieję, że nic im nie jest.
Dziewczyna poczuła dłoń na jej ramieniu, odwróciła się i rzuciła się na szyję Oriwerowi.
- Och, w porządku z wami? – spytał, obejmując Alex.
- Tak, nie widziałeś reszty?
- Niestety nie... Dopiero co się obudziłem.
- My właśnie też – powiedziała Onii-chan.
Grupka zaczęła się rozglądać wokół wraku, wtedy zauważyli dłoń z charakterystycznym pierścieniem na palcu serdecznym.
- Hyung! – wrzasnęła Alex – Nie, nie, nie kurwa nie!
Faceci wpatrywali się w płaczącą dziewczynę, a ich oczy zaczęły zapełniać się krystalicznymi łzami.
- Co tak stoicie?! – warknęła – zróbcie coś, podnieśmy to!
We trójkę złapali lekko palącą się część i z trudem odrzucili ją na bok. Wschodzące wiosenne słońce oświetlało jej przerażoną twarz, wpatrującą się w czyste niebo.
- Nie... - mruknęła, cofnęła się kilka kroków, padła na kolana. Nie płakała, lecz z tym samym przerażeniem, co Hyung, wpatrywała się w nieskazitelne niebo.
Do ich uszu zaczął dobiegać szum wody.
- Chodźmy pozbyć się tej suki... - powiedział Emil, gładząc ramię Alex.
Dziewczyna skinęła głową, sięgnęła po pistolet, który wciąż był przy jej pasie, przeładowała go i wraz z facetami, skierowała się do źródła dźwięku.
Ujrzeli przepiękny wodospad, obrośnięty plączą rośliną, na której kwitły białe kwiaty. Wokół niego kwitnął biały bez, delikatnie falujący na wietrze.
Z wody wyłoniła się przepiękna postać z włosami długimi aż po ziemię. Spojrzała na trójkę swoimi błyszczącymi niebieskimi oczami, przypominającymi najszerszy diament i wydobyła z siebie odrażający rechot.
- Myślicie, że mnie pokonacie?! – spytała przez śmiech – Boginię?
Milczeli, po prostu milczeli i patrzyli, jak postać zwija się ze śmiechu.
Alex przeładowała swoją bronią, strzeliła wprost w serce Bogini. Rozprysła się na małe kawałki i zniknęła w wodzie, lecz ponownie usłyszeli jej paskudny rechot.
- Nie pokonacie mnie, czymś takim. Jestem Boginią, a wy zwyczajnymi śmiertelnikami, których mogę załatwić w sekundzie, a nawet szybciej...
Alex zacisnęła zęby i spojrzała na bzy, białe bzy, które go tak bardzo przypominały.
- Moje ciało działa tak, jak woda – zaczęła, a krystaliczna ciesz zaczęła wrzeć – gdy wlejesz wodę do jakiegoś naczynia to przybiera jego kształt, prawda?
Z cieczy wynurzyła się osoba, dobrze im znana – Płomień.
- Mogę wyglądać tak, jak chcę, mogę stworzyć to co chcę z wody. Wystarczy, że mam naczynie...
- Płomień to ty?
Facet skinął głową i szeroko się uśmiechnął.
- Tak, to ja jestem twoim wujaszkiem! Tak bardzo pragnęłam zobaczyć waszą reakcję na to. Jest wyśmienita... To przerażenie w waszych oczach, napawa mnie tak niewyobrażalną radością! Dochodzę! – krzyknęła i zaczął rechotać, ponownie znikając.
- Bo była głupia i bezużyteczna... Błagała mnie, żebym was nie zabijała, chciał oddać swoje życie za wasze. Idiotka... - mruknęła – skończona idiotka. Spełniłam jej prośbę, zabiłam ją, tylko ona nie wiedziała, że ja was nie chcę zabić. Ja pragnę waszego samobójstwa...
Na czystym niebie w sekundzie zebrały się ciężkie chmury, z który spadł deszcz. Do ich uszu znowu zaczął dobiegać jej ohydny śmiech.
- Zabij mnie delikatnie swoją piosenką... - zanuciła.
- Chodź tu kurwa!
- Jestem wszędzie...
Emil poczuł delikatny dotyk na całym swoim ciele, który przerodził się w przeraźliwy ból. Padł na ziemię twarzą i cicho jęknął.
Zamiast spadającego deszczu słyszeli jej śmiech... Na całym ciele czuli przeraźliwy ból, który nie pozwalał im się ruszyć. Zapach bzu lekko koił ból, lecz u Alex go tylko potęgował.
- Julek! – krzyknęła.
Opanowała ją ciemność i ten pieprzonych zapach bzu.