Kroczył szerokim korytarzem, butami stąpał po czerwonym dywanie ciągnącym się wzdłuż pomieszczenia. Mijał piękne obrazy w złotych ramach i marmurowe rzeźby, na które nie raczył nawet zerknąć. Chwycił za klamkę drzwi z ciemnego dębu i wkroczył do śro...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
*✭˚・゚✧*・゚*✭˚・゚✧*・゚*
- No naprawdę musiałem się całować z tą krową obrzydliwą! Przynajmniej nie musieliśmy odgrywać żadnych scen łóżkowych... - brunet wziął łyk swojej ulubionej kawy i spojrzał na swoją przyjaciółkę, która bawiła się telefonem - Czy ty mnie słuchasz Julcia?!! Słuchasz mnie?!! - zaczął wrzeszczeć na cały lokal, budząc nie małe zainteresowanie.
- Tak, tak... Musiałeś odgrywać sceny łóżkowe z tą krową, ale się nie musieliście całować. Dokładnie cię słuchałam, kwiatuszku... - mruknęła i wróciła do poprzedniego zajęcia. Mężczyzna prychnął i zaczął grzebać w swojej torbie w poszukiwaniu telefonu. - Ech, gdzie on jest... Gdzie jest mój telefon?! - Masz go w kieszeni... - brunetka uśmiechnęła się do Adriano. - A tak w ogóle... Robisz coś wieczorem? - Hmm... Miałem jeść kolację z córką prezesa pewnej firmy... A co, coś ważnego się ma dziać? - Czy ja wiem, po prostu chcę się napić czegoś mocniejszego... Daj mi znać, jeśli będziesz mógł, kwiatuszku. Muszę iść, bo mam zaraz sesje. Cześć! Julianna pomachała brunetowi i wyszła z kawiarni. Adriano wziął głęboki oddech i spojrzał przez okno na ulice. Zaczął obserwować ludzi. Lubił to robić, bo czasem udało mu się trafić na jakiegoś ziomeczka z fajnym tyłkiem, a on tak strasznie kocha męskie tyłeczki. W pewnym momencie coś zwróciło jego uwagę, albo raczej ktoś. Był to wysoki mężczyzna w bardzo eleganckim ubraniu. Wyglądał, jak prezes ogromnej firmy. Poruszał się bardzo tanecznie, co chwilę wykonywał dziwne ruchy rękami. Serce Adriano przyśpieszyło, a na jego zwykle wykrzywionej gębie, zagościł delikatny uśmiech. W pewnym momencie mężczyzna zatrzymał się i spojrzał wprost na Adriano. Ich spojrzenia skrzyżowały się. Brunet szybko odwrócił wzrok i po chwili znów spojrzał na ulice, ale nie było już tam go. Zrezygnowany poprawił włosy i zaczął się zbierać do wyjścia. Rzucił kilka banknotów na stół i podreptał w kierunku wyjścia. Gdy był tuż obok drzwi, otworzyły się one z ogromna siłą, gdyby nie unik prawdopodobnie nie miałby przednich zębów. - Co robisz palancie? - krzyknął, spojrzał w górę i w tym momencie zamarł. - A kogo tu spotykam? Kwiatuszek! - E-Emil... W-witaj... - mruknął i spuścił wzrok. - No, a kto niby? Musimy sobie porozmawiać... - facet złapał chłopaka za koszule i uniósł go do góry. - Coś do mnie powiedział? Heee?!! Co żeś powiedział do mnie? - W-wybacz m-mi E-emil!! N-nie wiedziałem, że t-to t-ty... - w jego oczach pojawiły się łzy. Wyższy uniósł swoją dłoń, aby go uderzyć, lecz ktoś go zatrzymał. - Zostaw gościa w spokoju, nie mamy czasu na takich fifaszków. Dobrze wiesz, co się dzieje, gdy nie wykonujemy poleceń Płomienia. Nie chcesz chyba zostać posadzony, co? - No masz racje, Prezesie. - brunet rzucił nim o ziemię. - Pójdę nam zamówić kawę, a ty tu czekaj. - Mężczyzna kiwnął głową i pochylił się nad zapłakanym Adriano. - W porządku? - spytał i wyciągnął dłoń w stronę bruneta. - T-tak i dzięku-- Adriano wyszczerzył oczy i poczuł, jak robi mu się gorąco. Ten mężczyzna z ulicy, właśnie uratował mu twarz przed silną ręką Emila. Ten mężczyzna z niesamowitymi ruchami. Jego serce przyśpieszyło, a twarz zaczerwieniła się. Złapał za dłoń obcego mężczyznę i dzięki jego pomocy wstał z ziemi. - Dziękuję ci bardzo, panie? - Oriwieru Prokoppu. - facet uśmiechnął się. - Ach, ty już mnie zapewne znasz... - Adriano poprawił swoje włosy i zalotnie się uśmiechnął. - A powinienem? - Słucham? Nie znasz mnie? P-przecież ja jestem Adriano Pęd! Najpopularniejszy, najseksowniejszy aktor Hollywood... - Aaa, dalej nie wiem kim jesteś... - Oriwieru uśmiechnął się, przez co wprawił Adriano w osłupienie. - Prezesie mam już kawę, więc chodźmy! A z tobą gnoju się jeszcze rozliczę! - facet szturchnął go palcem w ramię. - No to co? Do zobaczenia kwiatuszku... - Mężczyzna puścił mu oczko i wyszedł z kawiarni za brunetem. Oriwieru wprawił go po raz kolejny w osłupienie. Nie pamiętał, kiedy ktoś mu się tak strasznie podobał. W tym momencie zdecydował, że Oriwieru Prokoppu będzie jego...