Kroczył szerokim korytarzem, butami stąpał po czerwonym dywanie ciągnącym się wzdłuż pomieszczenia. Mijał piękne obrazy w złotych ramach i marmurowe rzeźby, na które nie raczył nawet zerknąć. Chwycił za klamkę drzwi z ciemnego dębu i wkroczył do śro...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
*✭˚・゚✧*・゚*✭˚・゚✧*・゚*
Otworzyła oczy i wydała z siebie przeraźliwy krzyk, zamknęła swoją twarz w zimnych dłoniach, łkała trzęsąc się.
Otaczały ją chłodne, jasnozielone ściany i zapach świeżych kwiatów stojących na szafce obok. Nie słyszała czułych słów Emil, nie czuła dużej dłoni Oriwieru na swoim kościstym ramieniu, czuła potworny ból.
- Alex, jesteśmy tutaj, spokojnie, proszę Alex – próbował ją uspokoić Emil, gładząc ją po rudych włosach.
- Nie, nie, nie! – krzyknęła, wstając z łóżka, kładąc stopy na szpitalną podłogę, pobiegła przed siebie w spowitej ciemności, po chwili, opadając na nią, raniąc się w kolano – czemu nic nie widzę?! Pomocy!
Przycisnęła swoją twarz w dłonie, dławiąc się łzami, skuliła się i ponownie zasnęła.
Minęły dwa lata od spotkania bogini, poznania prawdy, od śmierci Hyunga. Spędzili je zamknięci w czterech ścianach szpitala, podłączeni od aparatury, pogrążeni w głębokim śnie.
Znalazł ich mężczyzna, na kwitnącej łące, skąpanych w promieniach wschodzącego słońca. Trzymających się za dłonie i spokojnie oddychających. W powietrzu unosił się zapach polnych kwiatów, a ptaki śpiewały kojące melodie. Upuścił koszyk pełen borowików, zachwycony, a zarazem przestraszony widokiem, który zobaczył. Wezwał pomoc, ratując im życie.
Adriano też z nimi był, tak jak oni leżał cicho oddychając na kwitnącej polanie, lecz on obudził się w szpitalu kilka dni później z płaczem. Uważając trójkę za swoich wybawców.
Został sam na tym świecie, Julianna całkiem zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu, bez żadnego pożegnania. Był na nią potwornie zły za to co zrobiła, jak bardzo go okłamała, ale wciąż za nią tęsknił, była dla niego jak siostra, która zbyt często mu dokuczała.
Każdą wolną chwilę spędzał przy łóżku Oriwieru, opowiadał mu historie z jego codziennego życia, gładził jego chłodną kościstą dłoni i z każdym dniem uświadamiał sobie jak bardzo się w nim zakochuje.
Gdy dowiedział, że cała trójka wybudziła się ze śpiączki, rzucił wszystko i przyjechał do szpitala, zalany łzami rzucił się na szyje Oriwieru. Dziękował im wszystkim, że go uratowali tego dnia, że się w końcu wybudzili. Na jego twarz w końcu powrócił prawdziwy uśmiech, a nie ten jego sztuczny hollywoodzki uśmieszek, który pokazywał przed kamerami. Był tak niesamowicie szczęśliwy, że mógł w porozmawiać z Oriwieru, a nie tylko prowadzić monologi.
Alex ostatni raz rozejrzała się po pokoju, w którym spędziła ostatnie dwa lata. Podeszła do okna i spojrzała przez nie, obserwując szpitalny park, zauważyła parę nastolatków, jeżdżących na wózkach wymieniali się czułymi uśmiechami. Zobaczyła starzą kobietę o włosach czystego letniego nieba, karmiącą zgraje ptaków tuż przed jej nogami, pulchne pielęgniarki próbujące złapać małego rudzielca. Mimowolnie uśmiechnęła się na ten widok, poprawiła swoje długie włosy i oparła się o kaloryfer tyłem do okna. Do pokoju wszedł Emil, posyłając jej czuły uśmiech, podszedł do niej bliżej, przeczesując ciemne włosy.
- Jak się masz? – spytał.
- Nawet nieźle, ale szału nie ma – powiedziała, zakładając kosmyk rudych włosów za ucho.
- Będzie lepiej, obiecuję ci to.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie i wyciągnęła telefon z bocznej kieszeni, aby sprawdzić godzinę, wtedy do pokoju wszedł Oriwieru, a tuż za nim Adriano.
- Hej, to jedziemy? – powiedział spokojnym głosem ciemny blondyn.
- Tak...
🔫
Światło powoli znikało za horyzontem, gdy grupka przechodziła przez ładnie zdobioną bramę cmentarza. Szyli labiryntem grobów, na których leżały dawno już wypalone świeczki, zwiędłe kwiaty. Obdarowywali przelotnym spojrzeniem niebo, na którym powoli pojawiały się świecące punkciki. Zatrzymali się tuż przy pustym grobie Hyunga. Oriwieru podszedł powoli do niego i położył na nim świeczkę, wcześniej ją zapalając. Alex musnęła palcami jego gładką powierzchnię i cicho zapłakała, klękając przed nim. Zgrabna dłoń Emila masowała jej ramię, po chwili brunet przeniósł ją na rękę dziewczyny delikatnie ją ściskając. Do jej uszu zaczął dobiegać cichy szloch Emila i w kółko powtarzane ciche przepraszam. Oriwieru natomiast stał i z pustką w oczach, wpatrywał się na tablicę z imieniem Hyunga. Adriano oplótł go swoimi rękami wokół jego klatki piersiowej i wyszeptał mu do ucha zdanie mające go pocieszyć, które zamiast tego wywołało u niego głośny szloch.
Z smutnymi minami wracali labiryntem grobów, oświetleni przez księżyc w pełni. Przechodząc przez bramę, Adriano uderzył ramieniem wysokiego faceta, ubranego w długi szary szlafrok podążającego przed siebie z ogromnym smutkiem w oczach. Wymienili się krótkim spojrzeniem i Kwiatuszek wsiadł do swojego samochodu wraz z resztą/
Odjechali przed siebie, słuchając starej płyty Madonny.