Carmel
Obudziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy. Po mojej głowie chodziła tylko ta myśl : " To już dzisiaj !", byłam bardzo podekscytowana. Niektórzy powiedzieli by " Dzień jak dzień ", lecz ja tak nie uważałam, bo to nie był tylko dzień, ale i też klucz to furtki o nazwie : " Nowe możliwości". Wstałam z łóżka, od razu udając się na dół do kuchni. Postanowiłam zacząć od pożywnego śniadania. Padło na kanapki z sałatą, serem i pomidorem, oraz pyszną herbatą z cytryną. Po zjedzonym, zdrowym śniadaniu, poszłam do góry. Ubrałam domowe ubrania, czyli szare dresy i czarny crop top. Dopiero o szesnastej, bo wtedy zaczynała się moja impreza, miałam zamiar ubrać się odświętnie. W miarę ogarnęłam włosy spinając je w koka, po czym od razu zadzwoniłam do Millie. Była dwunasta, więc miałam pewność, że nie śpi. Po drugim sygnale odebrała.
- Misia! Najlepszego ! - krzyknęła pełna radości do słuchawki.
- No dziękuję, dziękuję pomożesz mi ? - spytałam.
- Będę za dziesięć minut - powiedziała po czym się rozłączyła. To była dopiero przyjaciółka, taka na każde zawołanie. Kochałam ją za to, że umiała się tak dla mnie poświęcić, a ja dla niej. Chwilę później usłyszałam dzwonek. " Wow ! " - pomyślałam, na tak szybkie przybycie dziewczyny. Zeszłam szybko na dół następnie otwierając jej drewniane drzwi. Gdy mnie zobaczyła, rzuciła się na mnie.
- Hej piękna ! - krzyknęła.
- No hej piękniejsza ! - krzyknęłam próbując dorównać jej z entuzjazmem w głosie. Chwilę pogadałyśmy po czym wzięłam pieniądze oraz listę i ruszyłyśmy na piechotę do sklepu, oczywiście cały czas rozmawiając. Gdy byłyśmy już w sklepie, pakowałyśmy po kolei do koszyka wszystkie potrzebne produkty. Gdy wróciłyśmy już z kilkoma torbami do domu, rzuciłyśmy się zmęczone na kanapę. Po jakimś czasie zdecydowałyśmy się wziąć do roboty, na szczęście mama upiekła torta kilka dni wcześniej, więc przynajmniej tym nie musiałyśmy się martwić. Zaczęłyśmy dmuchać balony, rozwieszać serpentyny i inne pierdołki. Potem wzięłyśmy się za przekąski, a gdy i to było gotowe, była już czternasta, więc Millie musiała się zbierać i szykować. Pożegnałam się z przyjaciółką, po czym patrzyłam na nasze dzieło. Wyglądało to tak jakby jednorożec zaczął srać tęczą po całym moim domu. Z tą myślą, uśmiechnięta udałam się do swojego pokoju by się przygotować. Wybrałam taki urodzinowy outfit :
Włosy zakręciłam lokówką i zrobiłam bardzo dopracowany makijaż, który zajął mi dłuższą część czasu. Takie były efekty :
Byłam bardzo zadowolona z efektów. Gdy byłam już w pełni gotowa, spojrzałam na godzinę w telefonie. " To już za chwilę ! " - pomyślałam, widząc, że zbliża się szesnasta. Siedziałam na łóżku w pełni gotowa czekając z niecierpliwością na pierwszych gości. Gdy usłyszałam dzwonek od razu ruszyłam na maraton. Biegłam tak szybko na ile pozwalały mi moje szpilki, po czym otworzyłam drzwi, w których stał uśmiechnięty Jack, a w rękach trzymał kolorowe pudełko z kokardką.
- Elówa carmelówa ! - rzucił mi się na szyję a ja się zaśmiałam. - W końcu będziemy przewracać się w rowach razem ! - krzyknął.
- Ooo wiem ! - powiedziałam.
- Proszę - powiedział wręczając mi pudełeczko.
- Dziękuję ! Boję się co to jest ! Haha - zaśmiałam się a on razem ze mną.
- Słusznie - powiedział i wszedł do środka, gdy pokazałam ruchem ręki by to uczynił. - Ale się odpicowałaś, dom tak samo haha - powiedział i usiadł na kanapie, a ja zaniosłam prezent na górę do swojego pokoju. Potem zeszłam na dół, gdzie chłopak kopał balony na lewo i na prawo. Przypomniało mi się jak byliśmy dziećmi i w każde urodziny kopaliśmy tak balony. Kiedyś jeden wpadł na tort, szklanki które zwalił ... " Ahh to były czasy ... " - pomyślałam. Gdy do moich uszu dobiegł dobrze mi znany dźwięk, znów ruszyłam na ten maraton. Otworzyłam drzwi a w nich stała Milli i Noah. W rękach mieli prezenty.
- Hejj !!! - krzyknęła dziewczyna znów się na mnie rzucając, następnie podała mi prezent i ruszyła przywitać się z Jackiem.
- Prze ślicznie wyglądasz - powiedział Noah z uśmiechem.
- Dziękuję - na moją twarz wkradł się rumieniec.
- Słodko wyglądasz buraczku - powiedział chłopak, następnie kładąc dłoń na moim podbródku i podnosząc ją do góry, bym na niego spojrzała, gdyż patrzyłam na buty, by Noah nie zobaczył jaką czerwoną mam twarz. - Proszę - podał mi prezent.
- Dzięki, wejdź - pokazałam by wszedł. Znów poszłam na górę i odłożyłam prezenty, po czym oparłam się o drzwi i myślałam o chłopaku.
- CARMEL! - wołali mnie z dołu, dlatego zeszłam na dół. Jack wyżerał przekąski, a Millie i Noah tańczyli do muzyki, którą prawdopodobnie oni włączyli. Dołączyłam do nich. Po dzikich wyczynach, wszyscy podeszliśmy do stołu z jedzeniem, przy którym Jack był cały czas. Upiłam łyk drinka, którego zrobił mi Noah. Był to mój pierwszy alkohol.
- Pyszny - pochwaliłam chłopaka.- Jednak alkohol mnie nie kręci - powiedziałam szczerze, następnie patrząc jak mój ukochany gej tańczy z moją ukochaną przyjaciółką.
- To dobrze bo mam dla ciebie jeszcze masę niespodzianek, ale to dopiero jak wszyscy pójdą - powiedział dumny.
- Nie trzeba, naprawdę - powiedziałam.
- Ależ trzeba, tańczyć też trzeba ! - chłopak wziął mnie na ręce po czym postawił i zaczął tańczyć, a ja śmiać, po czym dołączyłam do niego. Gdy uznaliśmy, że jest odpowiednia pora na tort, to Millie udała się do kuchni i go wyciągnęła. Zapaliła świeczki, tort wyglądał epicko. " Dzięki mamo ! " - pomyślałam. Wszyscy śpiewali mi te urodzinowe piosenki, a ja stałam i czułam się niezręcznie, jak chyba każdy w tej sytuacji. Zdmuchnęłam świeczki myśląc życzenie, a wszyscy zaczęli klaskać. Potem jedliśmy pyszny tort i wróciliśmy do dzikich tanów.
-
CZYTASZ
❝ Wine❞ \ Noah Schnapp \
Fanfiction❝ Wtedy stwierdziłam, że moja prawa połowa potrzebuje Twojej lewej, tak samo jak każde wino potrzebuje butelki❞ ♡ 18 yo, sceny erotyczne, osoby homoseksualne, przekleństwa i inne treści dla osób pełnoletnich ♡ # 3 miejsce w Noah ( 08.05.2018 ) # 18...