"Nie ignoruj tego (...)"

724 68 23
                                    


W aucie zostaliśmy tylko we trójkę.

Po dobrych kilkunastu minutach siedzenia w ciszy podjechaliśmy pod dom Beaumonta.

Mikey wysiadł pierwszy, żeby wyciągnąć jego bagaż, zostaliśmy sami.

- Wpadnij do mnie jak będziesz miał czas...- szepnął brunet wprost do mojego ucha, przez co przeszedł mnie dreszcz.

Chłopak cicho się zaśmiał i wyszedł z auta, zostawiając mnie samego w totalnym osłupieniu.

- Cześć, Rye - powiedziałem po chwili, już bardziej do siebie.

Jakiś czas później Mikey ponownie wsiadł do samochodu i ruszyliśmy w drogę do mojego domu.

- I... Jak?- przerwał ciszę szatyn, nie odrywając wzroku od drogi.

- Co, jak?- spytałem, odwracając się w stronę niebieskookiego.

- Co,jak, jak?!- obruszył się.- Jak z Ryanem?!

- Co ty się tak w ogóle podniecasz?!- zaśmiałem się.- No, normalnie, a co ma być?

- Tsaaa jasne...- uśmiechnął się znacząco i pokiwał głową.

- Noo taaak...- potwierdziłem, próbując udawać ton głosu mojego rozmówcy na czego próbę się głośno zaśmiał.

- Noo dobraa niech ci będzieee...- sapnął, na co obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

Po jakimś czasie podjechaliśmy pod mój dom.

- Dzięki, Mikey- odparłem, wychodząc z pojazdu.- To były chyba jedne z najlepszych dni w moim życiu- powiedziałem, mimowolnie powracając myślami do wczorajszej nocy.

- Nie ma sprawy. Z taką ekipą wszędzie.- powiedział, po czym podał mi moje rzeczy.

Chłopak uścisnął  mnie po przyjacielsku i wsiadł do samochodu.

- Aha , Andy?

- Tak?

- Nie ignoruj tego, cześć - powiedział po czym zasunął szybę i odjechał w stronę swojego domu.

Zmarszczyłem brwi i odprowadziłem samochód wzrokiem zanim całkowicie zniknął z pola widzenia.

- Co? - mruknąłem cicho.

***

Minęły już jakieś 2 dni od naszej małej wycieczki.
Strasznie mi się nudziło i w prawdzie chyba trochę stęskniłem się za chłopakami, choć... W głowie wciąż myślałem o jednym. Brązowych lokach, ciemnych oczach, nieziemskim uśmiechu, wyrzeźbionym ciele i ciepłych, miękkich ustach.

I tak za każdym razem...  Wpadałem w pewnego rodzaju fantazję, z której musiałem ogarniać się mentalny liściem.

Przecież powiedział, że jeśli miałbym czas to żebym do niego przyszedł...
No, ale przecież nie mogę tak po prostu do niego wbić. Zwłaszcza do NIEGO. Czułem się jak kretyn bez przerwy myśląc o brunecie w ten sposób. 

Nie powinienem był... 

Z czasem zacząłem wpadać w pewnego rodzaju panikę i wyrzuty sumienia za to co wydarzyło się kilka dni wcześniej.

Nie mogłem tak dłużej. Postawiłem na sms'a.

Do: Rye🐝🐝

  Hej 

Jeśli nie odpisze to znaczy, że był zajęty i "problem" z głowy, choć miałem cichą nadzieję, że jednak się odezwie.

Nic.

Wieczorem, nie wytrzymałem i w chaotycznym akcie wysłałem kolejną wiadomość. 

Do: Rye🐝🐝

Dobranoc, Rye

Przez długi czas nie potrafiłem zasnąć, leżąc twarzą do sufitu z telefonem w dłoniach.
To głupie, ale bolało mnie to.

- Kuźwa, Fowler uspokój się! - warknąłem do siebie, przykrywając się kołdrą i zaciskając oczy.


▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

Minęły kolejne dwa dni, a ja już dawno zacząłem się trochę martwić.

-Ja już porostu dłużej nie wytrzymam!- krzyknąłem gdy nie dostałem odpowiedzi na żadnego z chyba 10 smsów.- Idę do niego.

Wziąłem jakieś podręczne rzeczy i wyszedłem zakluczając dom.

Bałem się, że coś mu się stało.
Z tego co widziałem, brunet raczej nie rozstawał się z telefonem.

Po jakiś piętnastu minutach szybkiego marszu doszedłem na ulicę chłopaka.
Podniosłem wzrok z nad telefonu i to, co ujrzałem rozbiło moje wnętrze na kawałki.


Gwarantuję, że dźwięk łamanego serca słychać było w Chinach...

Gwarantuję, że dźwięk łamanego serca słychać było w Chinach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Are you trust me? || RoadTripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz