Czy to możliwe, by przez jedną osobę życie obróciło się o 180°?
Czy to możliwe by potrafila ona wywrócić świat do góry nogami..?
Czasem wystarczy jeden, głupi przypadek by nieoczekiwanie odmienić przebieg wydarzeń..
***
W książce mogą wystąpić scen...
Chłopak spojrzał w moje zapłakane oczy. Dostrzegłem w jego zdezorientowanym spojrzeniu nutę... współczucia?
Nieznajomy niepewnie przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Moje ciało zareagowało automatycznie i wszystkie moje mięśnie spieły się. Nie spodziewałem się takiego ruchu, a na pewno nie ze strony jakiegoś przypadkowego chłopaka, który znalazł mnie wieczorem, w środku parku, pod drzewem, z żyletką w dłoni. Gdy zielonooki wciąż mnie nie puszczał niepewnie wtuliłem się w jego bluzę, która pachniała dymem i tytoniem.
Od razu poczułem, że tego było mi trzeba. Bliskości z czyjejś strony.
- Więc... Jak się nazywasz?- spytał chłopak, odsuwając się po chwili.
- Andy. Mam na imię Andy...- szepnąłem, a ciemnowłosy uśmiechnął do mnie nerwowo.
Ten uśmiech. Tak łudząco podobny do...
Poczułem jak po moich policzkach, któryś już raz tej doby zaczynają płynąć łzy.
Chłopak zmarszczył czoło.
- Chodź, Andy - powiedział, lekko ciągnąc mnie za rękę.
- G-Gdzie? - sapnąłem niepewnie. - Po co?
- Do mnie - odpowiedział zwięźle.
- A-Ale...- zacząłem, ale w gruncie rzeczy nic sensownego nie nasuwało mi się na język.