Po dziwnym ataku poszłam z nią do siłowni, opserwowałam jak Alek walczy z Erykiem. Uczył go samokontroli co było podstawą dla wilkołaka. Mieliśmy iść szukać demonów, jednak były nici z tego ze względu na małą.
-alek a może chodźmy na zakupy?
-idz z nią sama czujniki się zaświeca jak coś będzie nie tak-powiedziala izzy-ona potzrebowalam powietrza a Alek treningu...
Wstałam i wyszłam z dziewczynką z instytutu.
W sklepie wsadziłam ją do wózka.
-chcesz ciastko?-spytałam.
-nie, zjem później, a sporbuiemy tych czekoladowych?
-pewnie sama mam ochotę weź też dla innych-wziela kilka opakowań i wrzuciła do wózka.
Kupywałyśmy ważne rzeczy aż przyszła aurora.
-myslisz że kawa jest zdrowa?
-nie ale karmelowa nie grozi nikomu.
-mhm, weźmiemy też herbatę.
-mamo a ja chcę jednorożca.
Spojrzałam na nią dziwnie a ta patrzyła na ogromne maskotki obok. Uśmiechłam się i wzięłam najładniejszego.
-tego?
-tak, mogę?
-ciesz się że na takie wydatki mam kartę dziadka
Wzięłam maskotkę pod pachę i lądowałam następne składniki do jedzenia. Oczywiście ser jajka mąka wszystko co używany zazwyczaj do jedzenia.
-żółwie są fajne-mrukła Crystal patrząc w telefon.
-są urocze-powiedziała aurora w stronę dziewczynki. Zapakowałam do osobnego wózka kosmetyki i plyny do higieny oraz wzięłam dla dziewczyn to co napisałam mi na kartce
Aurora pomogła mi z wózkami których łącznie było 3. Były po brzegi w różnych składnikach.
-pani armię chce wykarmić?-spytał ktoś uszczypliwo.
-nie miał pan chyba nigdy 30 osób do wyrzywienia ja mam więc to są tego skutki -mrugł i zaczęłam wykładać wszytko na lade. Aurora pakowała wszystko do toreb i znów wkładała do koszykow. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam z wózkami na dwór... W tedy spostrzegłam się że Crystal nie ma.
Zostawiłam Aurorę w bocznej uliczce która pilnowała koszyków i w tedy zobaczyłam Crystal siedzącą na parapecie i robiąca sobie zdjęcia Pobiegłam do niej a moje serce waliło jak oszalałe. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
-czemu wyszłaś z wózka?
-bo chciałam mamo czemu tak się boisz?
-bo znikaś mi a ja się przestraszyłam nie wolno ci tak znikać mów gdzie idziesz słonko.
Wróciłam do uliczki i przeniosłam nas do instytutu do kuchni. wózki zaczęły się poruszać na kafelkach a ja poszłam po dziewczyny z instytutu. Gdy wróciły sny wszystkie jeden koszyk się opróżnił. Z uśmiechem rozpakowywałam torby a Crystal podawała mi rzeczy. Dopuki nie dopadła lodów. wzięła łyżkę i zaczęła je jeść, obrocilam się do niej.
-a z mamą się nie podzielisz?
Spytałam a ta wyciągla przed siebie kubełek z lodami. Wzięłam ją na wysoki fotel i usiadłam obok poczym zaczełyśmy jeść grzebiąc w lodach. Zobaczyłam w tedy Aleka który był spocony i wkurzony.
-czemu nagle... byłaś na zakupach?
-tak, nie chciałam ci przeszkadzać a Crystal się cieszyła i kupiłam jej to.

CZYTASZ
Lively
Fanfiction"Zeszyt ojca skrywał coś jeszcze niż przepowiednię, skrywał część dalszą tego co się stanie"