Mój sen skończył się tak jak zawsze. Gdy lilia otwiera oczy. Są inne, są piękniejsze niż kiedykolwiek i świecą.
Podeszłam do mojego lustra i zdjęłam moją halkę, w Teddy zobaczyłam coś dziwnego... moja runa parabatai... wróciła całkowicie, świeciła się na złoto. Jak poparzona ubrałam się w czarny strój i wybiegłam z instytutu. Pomyślałam o metrze które tak uwielbiała ale nie ma na to czasu. Narysowałam runę teleportu którą wymyślił mój brat i wybrałam jeden cel. Magnus Bane.
Otwierając portal w jego domu byalm narażona na jego wściekłość, jednak miałam to obecnie gdzieś. Wczoraj były jej urodziny a dziś runa wróciła, całkiem to znaczy że żyje i jestem pewna co do niego przekonania. Wbiegłam przez portal i zobaczyłam to co ... Hej nie widzę tego co zawsze. Nie ma nigdzie butelek które zawsze się walają odkąd ona nie żyła i nie czuć tych dziwnych oparów.-Magnus?
-izzabel łazienka Lili teraz chodź -mowil jakby spanikowany, wbiegłam na górę i co zobaczyłam? Las, gdy odnieśliśmy lilie półtora roku temu martwą na głaz i wróciliśmy tu, jej łazienka/las były suche, teraz tętniły życiem a nawet były motyle.
-to się stało wczoraj nocą, zaczęło gwałtownie kwitnąć, wszystko.-mowiłam Magnus, ona nie umarła, moja runa parabatai wróciła i nawet czuje się dziś lepiej.
-to możliwe? przecież widzieliśmy ją była martwą.
-jest jeden sposób by się o tym przekonać.
-skrzydlata dolina...
-jeśli jest żywa to nie opuściła za pewne wyspy.
Magnus wybiegł z łazienki i jak torpeda wbił się w sobie która się odsunęła robaic miejsce, wyczarował sobie ubrania i kazał mi podejść.
-sciagaj buty czeka nas bosa wycieczka.
Czułam się jakbym płonęła, zdjęłam buty i czekałam na portal który niemal odrazu otworzył Magnus, wskoczyliśmy tam razem. Gdy otwaralm oczy zobaczyłam ten sam różowy las tętniący życiem co za pierwszym razem.
-wszystko orzyło...
-magnus... to co należało do niej wiedło a teraz jest żywe, pomyśł kto miał teraz rację, ja która zawsze wiedziałam ze ona żyje czy ty i Alek jace i Ivan mówiący że ona umarła.
-wybacz mi, oni sami muszą zobaczyc jak ślepi byli.
Ruszyliśmy w stronę miejsca jej narodzin i pogrzebu. Po dłuższej wędrówce zobaczyliśmy wejście. Lecz w tedy usłyszałam świst, jak tamtej nocy. Przed nami pojawił się nie kto inny niż Lila Emma(Bane) Herondale. Jej skrzydła były większe i pokryte czymś świecącym, jej włosy były dłózsze niż były w pandemonium, a przecież przy jej "grzebaniu" ścięłam je. Tak jak usta i oczy świeciły się na biało. Jednak te oczy, one mi się śniły. Na nogach miala pantofelki, nadal była tej samej budowy ciała ale jej twarz wyszczuplała a piersi były nieco większe tak jak i tyłek. Tiara rozczesala światło a ona sama prezętowała dumnie skrzydła.
Lilia pov
Zobaczyłam mojego ojca i parabatai. Czułam jak serce przyspiesza, zamieniłam się w moją normalna postac chowając skrzydła. Moje oczy stały się jak kiedyś niebiesko szare z dodatkiem zieleni a włosy i usta przestały się iskrzec.
-Izzy -wyszeptałam i poczułam jak z oczu wypływa łza
-lila...-w tedy nie wytrzymałam podbiegłam do niej i przytuliłam. Moja runa parabatai zabłysła mocniej na biało.
-tak dobrze cię znów widzieć...
-lila, ty kurwa żyjesz na anioła jetsem piękniejsza i żyjesz -ściskala mnie tak że się niemalże dusiłam.

CZYTASZ
Lively
Fanfiction"Zeszyt ojca skrywał coś jeszcze niż przepowiednię, skrywał część dalszą tego co się stanie"