5- mocne kopniecie

1K 58 8
                                    

- Co ty tu robisz do cholery?!- zapytała zwijając się z bólu.

- Rozgrywam dalszą grę.- odpowiedział triumfalnie a zarazem przerażająco.

- Odwal się lepiej.- wysyczała w stronę Jim'a.

- Jak tam chcesz ale pomocy nie dostaniesz.- powiedział następnie popchnął kobietę a ta się przewróciła.

Moriarty pochylił się nad Evans następnie pocałował w czoło i zaczął kopać. Raz po brzuchu raz w klatkę piersiową, wszędzie.

Kobieta nie reagowała tylko zwijała się z bólu. Trudno było jej to przyznać ale liczyła na pomoc Sherlocka, jednak on raczej zajęty był panną Holly.
Albo trupem jej osoby.

- Ta gra się dopiero zaczyna, wiec nie trać nadziei. Pozdrów ode mnie Holmes'a, stęskniłem się z nim. Ma bardzo fajną siostrę.- odparł James uśmiechając się po czym pobiegł w stronę lasku położonego całkiem nie daleko.

- Pieprzony psychopata!- wymamrotała zwijając się w kłębek na mokrej trawie.

Zamknęła oczy choć wiedziała że lepiej tego nie robić lecz zmęczenie i ból sprawiały że musiała.

Po paru minutach, może sekundach , poczuła ciepły dotyk na jej twarzy . Gwałtownie otworzyła oczy i ujrzała rozszarpane włosy Sherlocka Holmesa.
Jego oczy były przepełnione strachem i szokiem, a zarazem determinacją i co o dziwo troską.

Uśmiechnęła się słabo następnie podniosła rękę i dotknęła jego włosów.
Miał bardzo ciekawe włosy.
Niby loczki takie bardzo proste a jednak interesujące.

Przejechała zakrwawioną dłonią na jego policzek następnie zamknęła oczy i odpłynęła do innego świata.

~*~
Otworzyła oczy i zobaczyła jasność. Była w wielkiej białej sali. Nie do końca wiedziała gdzie. Otworzyła szerzej oczy i z dużej białej sali pojawiło się nagle małe przestronne pomieszczenie. Była w szpitalu. Najpewniej w Londynie.

Rozejrzała się a w rogu sali zauważyła mężczyznę leżącego na przeciwko jej łóżka szpitalnego.

Chciała coś powiedzieć lecz nie umiała jakby miała wielką kule w gardle. Spojrzała na swoje ręce i nogi.
Na nodze zauważyła bandaż troszkę przesiąknięty krwią a na rękach liczne zadrapania.
Wokół żeber miała również bandaże.

Wracając do mężczyzny. Zwinął się w kłębek jakby było mu zimno. Ubrany był w garnitur i eleganckie spodnie, na głowie miała niesforne loki.
A jedyne co przyszło do głowy Evans to Sherlock.
Sherlock Holmes.

Uśmiechnęła się pod nosem na samą absurdalną myśl że Sherlock Holmes, podobno bez uczuć przyszedł i ją pilnuje. Ciekawe kto mu kazał?

- John Watson.- odparł zaspany. - On mi kazał. - wyjaśnił zwijając się w mniejszą kulkę.

- Przecież nie powiedziałam nic na głos.

- Ale tak pomyślałaś.- stwierdził.- i dziękuje za potwierdzenie mojej hipotezy.- odparł triumfalnie.

- Niesamowite.- powiedziała wpatrując się w plecy detektywa.

Nie wiedziała że Holmes oprócz trafnych dedukcji umie również czytać w myślach.

- To nie czytanie w myślach tylko trafne hipotezy.- odparł zatapiając się w kanapę.

O i znowu.- pomyślała.

- Jesteś niezwykły.- powiedziała pełna zachwytu.

- Mówisz dokładnie tak samo jak John. Ale i tak dziękuje.- uśmiechnął się lecz po chwili znów przybrał kamienną twarz bez otwarcia oczu.

- Może chcesz koc?- zapytała nagle po chwili ciszy.- Jest zimno.

- I tak mi go nie przyniesiesz.

- Pytam z grzeczności.- fuknęła zakładając ręce na piersi.

Chciała w pewien sposób przeprosić Sherlocka , ale nie wiedziała do końca jak.
Jakby chciała ale nie mogła ze względów moralnych.

Sherlock zaś chciał wstać i wyjść z londyńskiego szpitala ale nie chciał pokazywać twarzy. Jakby się bal że coś z nią nie tak, jakby wylał hektolitry łez a tak na prawdę były to może trzy bądź cztery łzy zmartwienia. Nic więcej. A jednak się bał, że jego nie dość nowe uczucie a jednak nowsze niż poznane dotychczas się ujawni. Co będzie zatem z jego statusu socjopaty?!

Ale oprócz tego siedział w tym szpitalu bo po pierwsze John i Mary mu kazali a po za tym jest na obserwacji. A że jego łóżko jest nie wygodne to przychodzi tu.
Do swojego nowego uczucia.

- Co z Holly Bennett?- zapytała nagle Evans.

- Nie żyje. Umarła w szpitalu.- odpowiedział zachrypnięty.

- Może jednak poproszę pielęgniarkę aby ci przyniosła ten koc?- zapytała dla pewności.

- Nie.- odparł twardo z chrypką.

- Sherlock będziesz chory.- powiedziała równie twardo i poważnie. Na odgłos swojego imienia Sherlockowi aż zrobiło się przeraźliwie ciepło lecz po chwili to ustało. Ten niesamowity żar był naprawdę przyjemny dla młodego Holmes'a.

Nagle do pokoju wszedł jakiś facet ubrany w kitel. Prawdopodobnie był to lekarz.

- O! Nareszcie się pani wybudziła. Już mieliśmy obawy że się pani nie wybudzi- powiedział mężczyzna z teczką pod pachą. - Martin Felton! Dzień dobry.- uśmiechnął się.

Rozejrzał się po pomieszczeniu i zobaczył Holmes'a na kanapie.

- Panie Holm...

- Proszę być cicho. Jest zapewne zmęczony! Niech da pan trochę szacunku.- naburmuszyła się. - I przydałby się koc, bo jest tu strasznie zimno.

- Dobrze zawołałam pielęgniarki. A pani za chwile będzie badania.- powiedział i wyszedł obrażony.

Kpina a nie doktor!- pomyślała Ingrid.

- Nie za miły. Ile razy tu przychodziłem to on zawsze mnie wyrzucał.- rzucił Sherlock następnie pociągnął nosem.- Wiesz kto cię tak pobił?

Na to pytanie aż w gardle Ingrid stanęła wielka gula. Nie wiedziała co powiedzieć. Bała się Go. Bała się Jima Moriartiego.
Strasznie się bała. Nie wiedziała że jest zdolny do tego. Jest przerażona.

Na jej policzku pojawiła się łza. Całkowicie nie wiedziała co zrobić. Wiedziała również że James zna jej każdy krok i cokolwiek by nie zrobiła on o tym będzie wiedział.
Była w zamkniętym pokoju bez klucza. Mogłaby wyjść oknem ale grozi jej upadek z dużej wysokości. Przerażało ją to jak nic innego. Wiedziała że prędzej czy później skończy się znajomość z psychopatą, ale nie miała pojęcia że w ten sposób.

- Tak, wiem.- powiedziała przełykając ślinę. - I ty go znasz.- powiedziała następnie zatopiła się w łóżku i zaczęła cicho szlochać następnie zasnęła...

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz