15- kabelki

497 24 1
                                    

Kobieta chciała pojechać z kędzierzawym mężczyzną do szpitala od razu ale nowo poznamy chłopak nie mógł pozostać sam.
Panna Evans wiec podwiozła młodego blondyna na Baker Street.

- Czy mogłabym zostawić tego chłopca na godzinkę lub dwie?- zapytała uśmiechnięta Ingrid z nadzieją że starsza kobieta się zgodzi.
Uśmiechnęła się i otworzyła szerzej czarne drzwi.
- Niech wchodzi.- oznajmiła a oczy Evans lekko zabłysły z zadowolenia.
Chłopczyk za zgodą krótkowłosej i pani Hudson wszedł do środka, a gdy już zniknął z oczu starszej kobiecie ta spojrzała surowym wzrokiem na In.

- Gdzie się wybierasz?- zapytała stara.
- Pani Martho, Sherlock jedzie do szpitala, muszę tam być dowiedzieć się co się stało, a przedwszystkim czy z tego wyjdzie. - powiedziała na jednym wdechu z przerażoną miną.
     Nie chciała zabardzo widzieć Sherlock w tak słabym stanie w jakim prawdopodobnie był, on też wolał aby nikt go nie oglądał w tym stanie.

- To na co czekasz! Jedź, kochaniutka i się dowiedz  co z tym Holmesem!- rozkazała, a Ingrid zrozumiała to za zgodę na dalsze ruchy.
Obróciła się i pobiegła złapać taksówkę na odchodne rzuciła jeszcze:
- Zadzwonię jak się dowiem czegokolwiek! I jeszcze raz bardzo dziękuje!

~•~
Kobieta jął poparzona wbiegła do szpitala i wzrokiem próbowała wyszukać choć jedną znajomą twarz.
Nikogo nie zauważyła.

Podeszła wiec do jednej z pielęgniarek i zapytała się:
- Przepraszam, Przyjechał tu może mężczyzna z raną postrzałową?-

Kobieta za blatem podniosła wzrok znad papierków i pokiwała głową.
Była dość specyficzna ponieważ jej naprawdę rude włosy rozwiewały się przy najsłabszym dmuchnięciu.
Aż nawet Ingrid miała ochotę dmuchnąć w to rude gniazdko i zobaczyć jak wszystkie rude druciki się rozwiewają na wszystkie strony.

- Wie pani może dokładniej gdzie mogę go znaleźć? - zapytała krótkowłosa.
- A kim pani jest dla tego pacjenta?- odwróciła pytanie, a panienka przygryzała wargę i chwile pomyślała nad swoim statusem.

- To mój narzeczony. - wycedziła, a oczy zamieniła w szerokie oczyska z nie dowierzania, że powiedziała taką rzecz.

W kłamaniu nie była zła ale tez nie była najlepsza. Po chwili nawet czuła jak jej serce właśnie chce wyjść z jej ciała, a cała robi się speszona i gorąca z takiej wypowiedzi.
Ale gdzieś tam w środku się śmiała że musi się obniżać do poziomu zakochania w nie dostępnym socjopacie.

- Pani Holmes, w takim razie?- zapytała ruda, a ta zaprzeczyła.
- Jeszcze nie.
- Jeszcze!- zachichotała pielęgniarka, Evans za to ponagliła ją wzrokiem.- Czwarte drzwi po lewej na drugim pietrze, sala 122. Pani narzeczony ma szczęście.- uśmiechnęła się i pożegnała wzrokiem biegnącą już Pannę Evans.

Nawet nie wiedzie jak ona się cholernie bała. Nie wyobrażacie sobie jak się obwiniała za to że mógł umrzeć, nawet pewnym momencie myślała że to mogła być ona i on, a wtedy to by tak szybko nie poszło
Ale gdy usłyszał że kędzierzawy ma szczęście- to w głowie zapaliła jej się zielona lampka powodująca lekki uśmiech na ustach.

Weszła do sali gdzie leżał postrzelony mężczyzna, przypięty do różnorakich kabelków. Jeden z kabli przymocowany był do wenflonu , a lekko drgająca w nim ciecz powoli poruszała się w dół, aż do organizmu mężczyzny.
Zaciekawiona kobieta podszedła bliżej.
Ujrzała zakrwawiony bandaż, owinięty wokół torsu Holmesa. Gdy kobieta wykonała kolejny krok, mogła zauważyć twarz detektywa, czarne włosy pozlepiały się, pod powiekami delikatnie poruszały się oczy. Najwyraźniej się rozbudza.- pomyślała.

Sherlock w głowie miał mętlik, nie wiedział czy żyje czy nie. Nie miał pojęcia jak otworzyć oczy, a co dopiero wstać.
Nie miał siły na myślenie, a nawet oddychanie, ale i tak nadal czuł że ta czynność go nie opuszcza.
Chciał żyć ale nie chciał oddychać tym zatrutym powietrzem.
On miał dla kogo żyć, dla Johna, rodziny a nawet dla Ingrid. To ona przecież sprawiła że przestał brać narkotyki.
Właśnie przez nią mógł komu dogadywać, przecież po pewnym czasie nawet Anderson się nudzi.

Kobieta wchodząc do dalszej części pokoju zauważyła już otwarte oczy mężczyzny. Uśmiechnęła się i podeszła bliżej łóżka.
- Cześć.- powiedziała a Sherlock oszołomiony zamrugał pare razy powiekami.

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz