13- blond

695 28 5
                                    

- Sherlock! Czekaj do cholery!

Ingrid szybko wspinała się po schodach na sam szczyt budynku. Trzeba jej przyznać że i tak najlepiej będzie sobie wziąć windę w połowie bo inaczej wyplułaby płuca i nie tylko, a i również wszystko co ma wewnątrz swojego organizmu.

- Tutaj! - krzyknął Holmes wysuwając się głową zza rogu.

Kobieta westchnęła i pośpiesznie ruszyła za nie czekającym Sherlockiem.

W głowie miała dynamiczną piosenkę z Hollywoodzkiego filmu akcji, a jej nogi same brały się do biegu a zarazem piekły ze zmęczenia.

Ale i tak jej determinacja nie pozwalała zrezygnować.

Gdy w końcu zobaczyła Holmesa w zatłoczonej windzie uśmiechnęła się pod nosem i szybko wcisnęła się pomiędzy  ludzi , którzy byli zalani potem, a odór szybko ulatniał się spod ich pach.

Ingrid spojrzała ukradkiem na Kędzierzawego Holmesa, który tylko zmarszczył nos pod wpływem złych zapachów. Później zaś odruchowo spoglądał na mijane piętra, a gdy zauważył że owa Evans się na niego patrzy zaś on posłał jej krótkie spojrzenie , które miało uświadomić żeby była w gotowości.
Tak przynajmniej odebrała to krótkowłosa, a w głębi tego spojrzenia było słychać głośne „Uważaj na siebie i nie daj się zastrzelić".

Widać nasi bohaterowie nie umieją czytać  ze spojrzeń a co dopiero czytać sobie w myślach.

- Wysiadamy.- orzekł Holmes i wysiadł z windy , chwytając po drodze ciemnowłosą, delikatnie za ramie.

- Gdzie teraz?- zapytała Evans.
- Tam.- wskazał na kobietę z bronią oraz z żółtą torebką, której wcześniej Ingrid nie zauważyła , a u boku znajdowała się przestraszona dziewczynka w blond włosach.

Holmes szybko ruszył w pogoń za biegnącą kobietą, a Ingrid stojąc na miejscu obmyślając plan powstrzymania....
i właśnie wtedy uświadomiła sobie że ta kobieta z dzieckiem to tylko zmyłka a tak naprawdę na dole będzie się działa prawdziwa „burza".

Bez większych przemyśleń Evans poszukała klatki schodowej po czym zbiegła na sam parter wysokiego budynku.

Powolnym już trochę krokiem udała się na plac przed budowlą.

- Teraz tylko czekać.- westchnęła zmęczona następnie spokojnie rozglądając się po okolicy szukała coś w kieszeni.
Finalnie w tłumie wypatrzyła podejrzaną osobę a w kieszeni mały zszywacz i telefon, po co zszywacz nikt tego nie wie.
Może po prostu często lubi łączyć ze sobą kartki.

Wracając do głównej akcji podejrzanym był młody chłopaczek o blond włosach w zimowej kurtce, który był cały zapłakany, a jego oczy przypominały powoli czerwone, szklane kulki do grania.
Oglądał się nerwowo jakby kogoś szukał a zarazem się czegoś bał.

Ingrid podbiegła do chłopczyka.
Zachodząc go lekko szturchnęła go w prawe ramie.

- Przepraszam wiesz może gdzie jest tu najbliższa kawiarnia?- zapytała kobieta z uśmiechem na twarzy.
- N- Nie. - zająknął się chłopczyk, który na oko miał jakieś czternaście lat nie więcej nie miej.

- Widać też nie znasz tej okolicy.- westchnęła nie poddając się. - Nie jest ci za gorąco w tej kurtce jest dopiero jesień.

- Nie mogę z panią rozmawiać.
- Rozumiem.
- Czyli tam na górze- wskazała palcem na sam szczyt budynku.- jest twoja siostra, a ciebie zastrasza kobieta i mężczyzna?

Pomachał lekko głową, a jego ręka trochę zadrżała ze strachu.
- Jim, co ty knujesz?- zapytała się Evans .
- Tak właśnie miał na imię.- odparł chłopiec nabierając pewności do nowo napotkanej mu kobiety.
- Moriarty?
- Yhym..

- Masz coś pod tą kurtką?- zapytała zauważając że chłopiec się lekko poci a kurtka jest cała obdarta i ubrudzoną błotem i innymi dziwnymi substancjami.

- Mam bluzę.
- Daj tą kurtkę w takim razie.- odparła a chłopczyk rozebrał dane ubranie.- Jak masz na imię? - zapytała wrzucając kurtkę do kosza.
- Snø.
- Śnieg?
- Tak mnie nazwała moja ciotka rodzina. - uśmiechnął się smutno.
- W takim razie twoja siostra to....
-Nazywa się Rose. Gdzie idziemy? - zapytał zdziwiony.

- Narazie do środka. Muszę tylko wykonać jeden telefon...

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz