9- gość

768 38 2
                                    

Detektyw spojrzał na gościa spode łba następnie cicho parsknął.
- Jesteś sprytniejsza niż myślałem.- mruknął.
- To że jestem starsza to nie znaczy że mój mózg przestaje pracować.- odparła kobieta siedząca na kanapie.

Ingrid również była na Baker Street tyle że sytuacji przygladala się a raczej podsłuchiwała  z daleka bo z kuchni, od pani Marthy.
Jako że bardzo często jako dziecko chciała podsłuchiwać rozmowy starszych już dawno znalazła sposób aby podsłuchiwać z innego pokoju. Wystarczy pokazać jej plany budynku a ona coś wymodzi.

Była bardzo ciekawa kim jest tajemniczy gość Holmesa.
Może siostra lub dawna przyjaciółka?
Evans nie miała zielonego pojęcia kto to mógł być.

- Co cię tu sprowadza?- zapytał zdezorientowany Holmes starszą kobietę.
- Miałeś wypadek.
- Nie.- popatrzył na uchylające się drzwi.- To ona miała.- powiedział a do salonu weszła Evans z tacką z filiżankami i herbatą w rękach.

Zdezorientowana popatrzyła raz na Holmesa , a raz na kobiecinę która przyglądała się zatroskanym wzrokiem Sherlockowi.

- Przyniosłam herbatę.- powiedziała kładąc tackę na stoliczku obok fotelu Johna.

Uśmiechnęła się do kobiety następnie pokierowała się do wyjścia, ale po paru krokach zatrzymał ją niski, troszkę zachrypnięty głos, który mówił „zostań i usiądź".
Krótkowłosa odwróciła się do siedzących, którzy uważnie się przyglądali poczynaniom dziewczyny.
Holmes polecił jej umiejscowienie się ma fotelu Johna.

                                ~•~
   Niespokojny Mycroft krzątał się po swoim biurze.
Był zawalony robotą od rzadu jak i problemami prywatnymi. A ciekawski Sherlock nie poprawiał sprawy ponieważ regularnie chciał się dowiadywać o poczynaniach Ingrid, która za pewne nie miała pojęcia o tym że jej nowy znajomy ją w pewny sposób śledzi.
Sherlock chciał wiedzieć  o niej wszystko, jakby mu odbijało na jej punkcie. I tak pewnie za niedługo będzie tak, że Mycroft powie iż nie ma już co mu mówić.

Nagle do drzwi do biura ktoś zapukał.

- Wejść!- krzyknął starszy Holmes kierując się za drewniane biurko.

Do pomieszczenia wszedł zarośnięty na twarzy blondyn. Przywitał się następnie stanął na środku.
- Przyjechała Matka.- powiedział.- Jest aktualnie u pańskiego brata.- oznajmił i wyszedł.

                               ~•~

- To kim jesteś dla mojego syna?

- Narzeczoną.- parsknął śmiechem Holmes siedzący w kuchni, a Ingrid nic nie powiedziała, tylko skarciła go wzrokiem.
- Raczej znajomą.- powiedziała wyplątując się z nie zręcznej sytuacji.
Kobieta uśmiechnęła się miło, a jej oczy posmutniały na myśl że jej jeden z synów prawdopodobnie nigdy nie założy rodziny.
- Nawet o tym nie myśl.- powiedział kędzierzawy mężczyzna wyjmując ludzkie uszy z lodówki.

Ingrid odwróciła się pytająco do młodego Holmesa , tak samo jak jego matka.
Jak można trzymać w lodówce ludzkie szczątki?- zapytała w myślach zdziwiona panna Evans.
Nie spotkała się nigdy z człowiekiem, który trzyma ludzkie narządy w lodówce.

- O czym mam  nie myśleć?- zapytała zsiwiała kobieta podająca się za matkę Holmesa, a zdaniem Ingrid pewnie tak nie jest.
- O nas.
Odpowiedział a na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka gdy wypowiedział te słowa.
Po wypowiedzeniu tego spojrzał ukradkiem na reakcje krótkowłosej jak i kobiety. Jak zobaczył że Evans na niego spogląda posłał jej ciepły, mało zauważalny uśmiech świadczący że muszą za chwile pogadać.
Nagle nasi bohaterowie usłyszeli lekkie kroki kierujące się na górę.
Po chwili do salonu weszła wysoka blondynka w obcasach
Miała na sobie niebieski żakiet. Jej nogi osłaniały czarne, eleganckie spodnie, a jej ciało ciemnoniebieska, lekka koszula , która swobodnie powiewała przy każdym ruchu.
Na jej twarzy gościł uśmiech i umieszczone były przyciemniane okulary.

Jest sławna, ale przyszła pod przykrywką, pomyślała Evans biorąc łyk kawy do ust.

- Dzień dobry.- przywitała się a w tym samym ułamku sekundy starsza Holmes wstała z fotela i otrzepała się z okruchów po herbatnikach, które przyniosła pani Hudson.

- To ja już będę iść. Miło było cię poznać.- podeszła do panny Evans i uściśla jej dłoń.
Krótkowłosa uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Mi panią również.

I uśmiechnięta kobieta wyszła z Baker Street, a w salonie została blondynka, która uważnie przyglądał się wychodzącej starszej.

- To co panią tutaj sprowadza?- zapytała nagle Evans uważnie przyglądając się nowemu gościowi Sherlocka.
- Mam sprawę do Pana Holmes'a.- powiedziała przyjemnym, radiowym głosem, który aż się cudownie słuchało.
- Masz sprawę.- odwróciła się a jego już tam nie było, tylko szybko pomknął do swojej sypialni, ale zdążył jeszcze wykrzyknąć.
- Jako moja nowa asystentka możesz rozpocząć sprawę. A ja za chwile (może)- które dodał ciszej.- przyjdę!!

Ingrid podkręciła z niechęcią do tego mężczyzny głową następnie poprosiła kobietę o zajęcia miejsca na kanapie.
A sam przyniosła sobie krzesło na którym usiadła tak aby mieć oparcie z przodu.
- Wiec. Niech pani mówi.

- Nie będę owijać w bawełnę. Jestem w zagrożeniu. Od miesiąca ktoś wysyła mi pogróżki. Najczęściej są jakieś pestki w kopertach, a jeden raz nawet dostałam w paczce zakrwawiony mikrofon z liścikiem na którym była napisana jedynka.- powiedziała a jej ręce zaczęły się trząść.

Dziewczyna nie wiedząc co powiedzieć zmarła w bez ruchu, lecz natychmiast się skutecznie otrząsnęła.
- Myśle że pan Holmes zajmie się tą sprawą. Ale muszę najpierw zapytać. Ma pani jakiegoś podejrzanego?-

- Mój brat. To napewno on, ale nie chce nikogo oskarżać i wpakowywać do więzienia tak od razu. Chce wiedzieć że to on jest winny.- powiedziała zaciskając ręce w pieści.

- Dlaczego akurat on a nie akurat ktoś inny?
- Bo wiem że to on.- odpowiedziała i się słabo uśmiechnęła, wraz z nią Evans.
- No dobrze.- Ingrid Evans.- podała rękę przedstawiając się.
- Katharine Rose

Do pokoju wszedł nareszcie Holmes, jedynie co się zmieniło to bardziej roztrzepane włosy.
-Przyjadę  do Pani jutro, a od dziś proszę zwiększyć ochronę bo wiem że ma ją pani. I proszę na siebie uważać. A jak dostanie pani następne pogróżki to proszę dzwonić. Spróbujemy przyjechać jak najszybciej.- powiedział a kobieta zadowolona wyszła z mieszkania pozostawiając cień zapachu jej aksamitnych perfum.

- To było szybkie.- odparła Evans i odstawiła krzesełko na swoje miejsce.
- Krzesełko zazwyczaj jest dla klientów.- powiedział poważnie Holmes sięgając po skrzypce.
- Mam to gdzieś. O co ci chodziło  z tą asystentką?- zapytała ignorując jego wcześniejszą wypowiedź. 
.- Witaj w nowej pracy. Rozmawiałem już z Lestrade'em i powiedział że możesz mi pomagać w zagadkach.
- Kpisz sobie?- zapytała nie dorzecznie.
On nawet nie odpowiedział tylko zaczął grać. Melodia była na początku spokoju a później powoli przyspieszała , a Evans nie wiedząc co zrobić opadła na kanapę podpierając się rękami i wsłuchując się w ciekawą melodię.

- Nie cierpię cię.- wyszeptała uśmiechając się i zamknęła  oczy wsłuchując się w grę Sherlocka.

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz