11- burza

681 34 0
                                    

- Nie. Nie. On przecież zginął. Sam mi tak mówiłeś do cholery!

W domu Watson'ów można było usłyszeć podniesione głosy wszystkich obecnym w tym budynku ludzi, lecz były one dość rzadkie ze względu na małą córeczkę małżeństwa.

Gdy Ingrid pokazała wyświetlacz telefon Mary i Sherlockowi, on szybko pognał do Johna, który usypiał córkę, Rosie.
Mary tylko wyszczerzyła oczy z niedowierzaniem. Przełknęła głośno ślinę i przeczytała na głos.
- Za niedługo w Londynie przejdzie gwałtowna burza. Strzeż się kochana. JM

- To jest jakiś kod?- zapytała ciekawska blondynka.
- Nie mam pojęcia.

Wracając do Johna, który nerwowo chodził po salonie.
Napewno były wojskowy lekarz się przestraszył. Przecież sam niedawno zapewniał Sherlocka Holmesa, że Moriarty nie żyje.  Chociaż tego nie widział.
- A może to ktoś inny pisze te wiadomości.- zaproponowała Mary.
- Nie. To na pewno On.- odpowiedziała krótkowłosa uśmiechając się słabo do blondynki.
- Ale on przecież zginął!- wtrącił się zdenerwowany Watson.
Wszyscy spojrzeli odruchowo na Evans, która właśnie śledziła każdy jego krok w mediach.
Kobieta podniosła wzrok znad wyświetlacza następnie wysłała wszystkim dookoła pytające spojrzenie.
Gdy się już zorientowała o co chodzi pokazała Sherlockowi telefon na który widniał napis „Ja zawsze powrócę".
Był to wpis Jamesa na Twittera, którego prowadził jak i prywatnie pod przykrywką, jak i publicznie jako Ten Niesłychany Jim Moriarty.
To chyba było najdziwniejsze że ten człowiek zawsze wiedział kto gdzie jest i praktycznie zawsze to uświadamiał.

- Albo zginął, a  teraz jakiś facet truje  mnie prochami które mają go sobie wyobrazić. Ale cały czas myślałam że on żyje.... Już się gubię.- powiedziała zrezygnowana opadając na fotel.

No bo przecież to nie możliwe że jeden człowiek wokół siebie może zrobić tyle zamętu. To zwyczajnie nie możliwe!
Chyba że nazywasz się Jim Moriarty i właśnie jesteś największym przestępcą doradczym.
Taki człowiek na ziemi jest tylko jeden.

Najgorsze jest to że jedyną nadzieją jest Holmes, a on właściwe boi się Jima. W sumie nie wie dlaczego. A do tego dochodzi uczucie które poznał nie dawno!
Ma mętlik w głowie tak samo jak inni w jego otoczeniu.

- A Mycroft wie?- zapytał się John Sherlocka.
Krótkowłosa tylko pomarszczyła brwi następnie wróciła do przeglądania profilu jej znajomego, Jima.
- Kiedyś Jim mi o nim wspominał.- mruknęła krótkowłosa.

- To mój arcy wróg. - powiedział Holmes jednak John natychmiast go poprawił wiedząc że kobieta która właśnie stała na przeciwko zacznie dopytywać. A John chciał uniknąć nie potrzebnych rozmów. Chciał aby ta rozmowa dotyczyła tylko Moriartiego. Czyli krótko i na temat.

- To jego brat. - wyjaśnił.

                                ~•~

Czas na odetchnięcie. Choć i tak ma się na karku sporo spraw to jeszcze do Londynu w wielkim stylu powraca przestępca. Doradczy Przestępca.
I odrazu wszyscy wiedzą o kogo chodzi. Pare lat temu przecież cały Londyn huczał na temat właśnie tego faceta.
A do tego jeszcze nowa klientka, Katharine. Ma bardzo ważną sprawę. No ale sprawy Londynu są ważniejsze niż jeden obywatel.
Przynajmniej tak uważał Sherlock Holmes jak i Mycroft Holmes. John by się wściekł na takie zachowanie lecz i tak mógłby tylko zagrać na nerwach młodszego Holmesa i nic po za tym.

- Nie rozumiem tylko dlaczego on poszedł za mną.- pomyślała Evans przykładając do ust szklankę z napojem niskoalkoholowym. - Oczywiście nie na prawdę.- poprawiła się jakby prowadziła z kimś dialog.

Czuła się tak samotnie, ale nie zupełnie bo jej myśli wypełniał jeden mężczyzna, który nie powinien znajdować się akurat w jej głowie.

~•~
- Herbaty proszę!

Minęło dwa tygodnie od spotkania u Watson'ów, a nadal nic się nie stało. Oprócz rozwiązanej sprawy przez Holmesa i jej nową asystentkę. Chociaż i tak Sherlockowi nie zastąpiła pod żadnym względem Johna.
No może i jest bardziej inteligentna, ale nie ma tego czegoś. Przez te całe dwa miesiące narzekania na Panienkę Evans nic się nie działo. Nudy jak zwykle.
Ale następnego dnia gra zaczęła toczyć się dalej. Zapominając o krótkiej przerwie spowodowanej przez brak pomysłu Jima.

Tak dokładnie Moriarty nie miał pomysłu na jakiekolwiek przestępstwo. Jak Sherlock nie działa to i on.

Przynajmniej tak uważała Ingrid.

- Przyniosłam list. Bez nadawcy.- do pokoju weszła pani Hudson z herbatą, ciastkami i listem.
Podeszła pare kroków w stronę Holmesa. Zatrzymała się przy stoliczku koło fotelu Johna. Położyła herbatę, a obok list. Kobieta wyszła, a
Kędzierzawy mężczyzna w tym momencie wstał.
Podszedł uważnie się przyglądając kopercie, która była jego celem. Gdy już miał zamiar chwytać za nią ktoś mu przeszkodził, a raczej coś.
Brzęczący telefon na biurku raczej nie świadczył nic dobrego, ale mimo to Holmes podszedł do urządzenia i odebrał. Za nim przyłożył do ucha ekran cicho westchnął i zaczął nasłuchiwać czując zimny wyświetlacz obok swojego ucha.

- Mamy sprawę. Przyjedziesz?- rozbrzmiał kobiecy głos w słuchawce.
- Z tego co wiem to gdy przyszłaś na Scotland Yard to on automatycznie rozkwitł. - Holmes próbował przerwać konwersacje ale gdy już miał odkładać słuchawkę zatrzymał go głos, który wcześniej już słyszał.
- To nie chodzi o Scotland Yard. To chodzi o Niego.- przełknęła ślinę wystarczająco głośno aby usłyszeć to po drugiej stronie słuchawki.
- Jakoś cię znajdę.-

Odparł następnie się rozłączył. Sięgnął po swój płaszcz następnie wyszedł.

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz