14- upadek

468 23 1
                                        

Minęło pięć minut, a Sherlocka w dalszym ciągu nie można było znaleźć na parterze.

Ingrid wraz z chłopcem o imieniu Snø poszła na hol budynku.
Po paru minutach kobieta zdenerwowała się i zadzwoniła do Holmesa.
Nie można powiedzieć że miała go gdzieś bo szczerze martwiła się o tego kędzierzawego stwora.

Nie odebrał, więc kobieta zdenerwowana usiadła przy ścianie na podłodze, zakrywając przy tym twarz dłońmi.
- Dlaczego płaczesz?- zapytał zainteresowany blondynek.
- Nie płacze. - odparła surowo krótkowłosa na pytanie chłopaka.
Nie lubiła takich pytań. Nie przepadała za pytaniami o słabość ludzką.

- Muszę ci coś powiedzieć Snø. Tam na górze jest człowiek w niebezpieczeństwie, który jest naprawdę ważny a ja musiałam mu pomóc, ale chciałam też pomóc tobie.- poprawiła wypowiedź i ton swojego głosu.

Chłopaczek pomachał głową następnie usiadł koło kobiety. Uśmiechnął się pare razy a następnie zaczął obserwować uważnie przechodzących ludzi. Nigdy nie przypuszczałby że znajdzie się w tak ogromnym budynku jakim jest The Shard.
Aż pomachał głową z niedowierzaniem.
Nagle zauważył dziwnego mężczyznę, przynajmniej dla niego dziwnego.
- Mam pytanie jak wyglądał ten człowiek który jest tam na górze?- zapytał blondyn z małym wykrzywianiem na twarzy.

- Ma ciemnoszary płaszcz, kręcone, czarne włosy i jasne oczy.- powiedziała wpatrzona w swój telefon, który co chwila delikatnie wibrował.

- Tam jest.- zawołał chłopczyk a ta szybko zerwała się z miejsca pociągając za sobą chłopca, który pospiesznie ruszył za panienką Evans.

Szczerze mowiac kobieta nie wiedziała czy może w stu procentach zaufać małemu blondynowi, bo poniekąd wydał jej się podejrzany.
Teoretycznie ten niepozorny chłopiec może być gońcem Moriartiego, czego by nie chcieli.
Ale jest również możliwość druga, że chłopak był przez Jima zastraszany wraz z siostrą.

- Holmes! - krzyknęła za nim, a ten jak na zawołanie się obrócił.  (XD)
Nie wiedząc kto go woła rozejrzał się poszukując tego znajomego głosu.
Gdy zauważył krótkowłosą delikatnie zawirował i spokojnym krokiem udał się w stronę tej kobiety i jakiegoś chłopca. Nie miał pojęcia kim jest.

Po chwili gdy już prawie był przy kobiecie chwycił się za głowę i zasłabł, co uniemożliwiło mu stanie na własnych nogach.
Krótkowłosa złapała go i spojrzała na niego, wcześniej nawet nie zauważyła że był tak słaby i marny.

- Wszystko okej?- zapytała przygryzając  suchą wargę.
On się nie odezwał tylko chwycił kobietę za bark i przybliżył głowę do jej ucha, po czym cicho zapytał :
- Kto to?

Panienka Evans poczuła ciarki na ciele, ale zrzucając to na drugi plan odpowiedziała twardo :
- Snø.

-Śnieg przyjdzie, a śnieżyca jest niebezpieczna.- wyszeptał a ta spojrzała na zdziwionego chłopaka który był lekko nie w temacie.- Ta kobieta ona... skoczyła.

Kobieta otworzyła szeroko oczy i chwyciła Holmesa za rękę, która spoczywała na jej ramieniu.
Czując że kędzierzawy nie za bardzo się trzyma na nogach podchwyciła go w okolicach żeber i pach.
Ten widać się spiął i nagle całkowicie zasłabł.
- Na Boga Holmes! Ty krwawisz!- krzyknęła zauważając na swojej ręce ciemno czerwoną krew. - Snø zadzwoń na pogotowie.
- Obawiam się że już przyjechali.- wskazał bladym i chudym palcem  na czerwonych ratowników, którzy pędzili w stronę Holmesa i Evans.
- Wiedział o tym.- zakpiła patrząc na zakrwawionego Sherlocka. - I jeszcze nic nie powiedział.

- Ch-chciałem... ci... powiedzieć dużo... rzeczy.....- podniósł głowę i się uśmiechnął a następnie zabrali go ratownicy natychmiast do szpitala.

W głowie Evans działo się wiele rzeczy ale chyba najbardziej przejmowała się stanem postrzelonego , kędzierzawego Sherlocka, ponieważ gdy tylko chciała połączyć najprostsze fakty nie mogła tego zrobić, bo cały czas krew na rękach przypominała jej o nim.
        Ciało Evans delikatnie drżało w drodze powrotnej, a przejęty jej  stanem Snø przyglądał się uważnie.
Za to kierowca taksówki co chwila spoglądał na kobietę z zakrwawionymi ubraniami. Chyba bał się że ubrudzi mu tapicerkę.

W tym momencie Ingrid zdała sobie sprawę co za każdym razem czuła matka, która zawsze cierpliwe czekała aż dziecko wyjdzie ze szpitala i powie że nic mu nie jest.
Akurat w tedy tak właśnie zaprzątała sobie myśli. Głupim, nieodpowiedzialnym Holmesem, którym był Sherlock!

- To tutaj.- powiedziała a pojazd stanął, kierowca odwrócił się i wskazał na licznik.
- Tyle do zapłaty. - powiedział wyciągając rękę w stronę kobiety, a gdy już ona miała wyjmować portfel nagle ktoś zapukał w szybę.
Taksówkarz z lekkim zarostem otworzył ją i uważnie zaczął się przyglądać dziwnemu mężczyźnie.

- Ja zapłacę. - stwierdził mężczyzna stojący na zewnątrz uważnie przyglądający się pasażerom z tylu pojazdu.  Wyciągnął gotówkę i dał zawyżoną kwotę, następnie otworzył drzwi pannie Evans i pozwolił jej wyjść.

Ta przerażona tym zachowaniem delikatnie szturchnęła chłopczyka i wysłała krótkie spojrzenie mówiące „ Jak coś to uciekaj".

Krótkowłosa wysiadła po czym podniosła wzrok. Nie wiedziała dokładnie dlaczego akurat tu przyjechała, ale chyba pojęła że tu jest jej miejsce.
Nie zwracając większej uwagi na hojnego mężczyznę podziękowała i poszła wraz ze Snø do mieszkania 221b na Baker Street.

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz