4- broń

1.1K 66 13
                                    

- Jest pani pewna że nie zauważyła pani nic podejrzanego?- zapytała zrezygnowana Evans kolejną przechodnią. Kobieta nic nie odpowiedziała następnie szybko odeszła.

- To na nic.- pomyślała Ingrid.

Nagle poczuła wibrowanie w kieszeni,  wyjęła urządzenie.
Widząc zapalony wyświetlacz, który bardziej ją zainteresował odblokowała telefon.

Weszła w wiadomości i przeczytała.

Jak nie umiesz niczego znaleść to szukaj gdzie indziej. Najlepiej najbliżej jak można. J.M

Uśmiechnęła się pod nosem następnie rozejrzała dookoła.

Nie wiedziała że James tak lubi obserwować co robi.

Wiedziała że Jim jest czasami nie wzruszony jej poczynaniami ale również ma okres czasu że najważniejsza osoba w jego otoczeniu to Ingrid Evans ( bądź jak wszyscy wiemy Sherlock).

Ingrid również wiedziała że James jest niezrównażony i dobrze wiedziała o przestępstwach które popełniał i popełnia dalej ale obiecała mu że nic nie powie. Nic, a nic.

Tylko pytanie jak blisko podejść aby cię pies nie ugryzł. I.E

Uśmiechnęła się po raz ponownie do ekranu urządzenia.

Odwracając się w stronę ciemnej uliczki poszła do auta następnie pojechała do żony  młodszego wędkarza.

Jak najbliżej. J.M

                               ~*~

Ruszyła szybkim krokiem wysiadając z samochodu do wielkiego biało szarego domu z granatowym dachem.

Uwierzcie, że na Ingrid zrobiło to wrażenie i to ogromne.
Wychowała się w małej wiosce wiec takich dużych chałup nie widziała za wiele w swoim życiu.

Może i jej rodzina nie należała do najuboższych to nie stać było ją na taki wielki pałac bo inaczej tego Evans nie umie ująć.

Zbliżając się do drzwi wyjęła telefon i napisała dwa SMS.

Jeden do psychopaty- socjopaty, a drugi do.... Em w sumie również do socjopaty- psychopaty.

Bliżej już nie można I.E

Siostra wędkarza, bądź w pogotowiu. I.E

Podniosła wzrok znad telefonu następnie skierowała go na drzwi i dzwonek.  Nie Chętnie podniosła rękę i zadzwoniła.

Drzwi otworzyły się same a, za nimi nikogo nie było. Kobieta weszła do domu powoli i ostrożnie, bezszelestnie.

Rozejrzała się dookoła. Nic nie zobaczyła oprócz ścian  nowego budynku.

Wchodziło się do domu a od razu można było napotkać wielki salon z kanapami i fotelami.
Ściany były pomalowane na biało a meble były  z  ciemnego drewna.  Fotele i kanapy były mocno czerwono jak najsłodsza letnia czereśnia.

Nagle pani detektyw usłyszała huk i strzał, który pochodził z pistoletu.

Evans dostała w nogę a dokładniej w środek uda.

Skrzywiła się i padła na podłogę.
Zamknęła oczy lecz szybko je otworzyła słysząc ciche kroki kobiece.

- To nie tak miało wyglądać.- powiedziała niewzruszona kobieta która stała już nad Ingrid z pistoletem w ręce. - Miało być w głowę.

- Jakoś nie masz cela.- wysączała  przez zaciśnięte zęby z bólu.

- No ale i tak się wykrwawisz prędzej czy później.- odparła uśmiechnięta. - Pewnie zapytasz się dlaczego zabiłam swojego męża i brata?- zapytała z okropną miną psychopatki.- Otóż mój brat nie do końca mnie szanował w młodości zdarzało mu się mnie bić a ja mu wreszcie  oddałam.- powiedziała a Ingrid popatrzyła na nią pytająco a  następnie wstała z ziemi z wielkim bólem nogi z której powoli sączyła się krew.

- A!! A  były mąż ? On był tylko miłym dodatkiem.- odparła roześmiana ze swoich czynów.

- Psychopatka.- odparła po Norwesku Ingrid.

- A pani Anabeth?- zapytała detektyw kobietę o blond włosach.

- Ona?! Ona tylko pomogła zwalić na siebie winę.- odparła opryskliwymi głosem.- Głupia myślała że dostanie pieniądze po moim mężu. Ha! Kpina jakaś. Nie dam jej ani grosza. A ty umrzesz w....

Nagle do budynku wparował Sherlock z roztrzepanymi włosami okalające całą jego głowę.

Spieszył się. A to oznaczało że życie Ingrid nie zostało   mu obojętne.

Kobieta o imieniu Holly nie zauważyła zbliżającego się do niej Holmes'a. Przynajmniej tak wydawało się Ingrid Evans.

- Stój tam gdzie stoisz.- powiedziała zimnym głosem siostra Ben'a. Nie obracając zaśmiała się jak najgorszy psychopata.
Sherlock zastygnął w miejscu i cicho przełknął ślinę.
Holly obróciła się następnie podniosła pistolet w stronę londyńskiego detektywa.

W tym czasie Ciemnowłosa szybko zdjęła z siebie bluzę i zrobiła sobie prowizoryczną opaskę uciskową.

- Wypuść ją.- wskazał na ciemnowłosą.- a zastrzel mnie.

Evans popatrzyła na Sherlocka, a na jej poliku pojawiła się łza. Uśmiechnęła się smutno na znak następnie pobiegła w przecuwna  stronę do  blondynki z bronią wycelowaną w Sherlocka.

Gdy blondynka usłyszała skrzypnięcie podłogi od razu się odwróciła a w tym czasie Holmes wybiegł z pokoju.

A że budynek był wielki lecz przejściowy to spotkali się w jednym miejscu. Kobieta spojrzała w oczy Sherlocka następnie pociągnęła go za sobą.
Wyszli z budynku oknem od jadalni.

Noga panny Evans  z adrenaliny chwilowo przestała boleć lecz gdy kobieta przeskoczyła próg od domu Pani Holly od razu noga zaczęła piec i upominać się.

- Dam ci płaszcz.- wpadł na pomysł młody Holmes.
Następnie tak  tez zrobił.

Po dłuższej chwili z domu dobiegły cztery strzały, dwa w górę, jeden w dół i ostatni w coś miękkiego.

Morderca  który nie dość że zamordował  pare osób to na dodatek  zabił również siebie. 

Popełniła samobójstwo, najprawdopodobniej.

Dziewczyna szybko obróciła się w stronę domu ,  miała ochotę wbiec  tam lecz noga ją zatrzymała jakby również telefon.

Dzwonił znajomy.

Ma wyczucie nie powiem ze nie.

Nie odebrała.

W poczynaniach uprzedził ją Sherlock który szybko pobiegł w stronę domu. Panna Evans została sama na obrzeżach. Wyjęła telefon u zadzwoniła najpierw po policję zawiadamiając że mogą być dwie ranne osoby . Później oddzwoniła.

- Czego chcesz?!- zapytała wyraźnie wściekła.
- Nie denerwuj się. To dopiero się zaczyna.- powiedział znajomy głos w słuchawce.
- No tak! To wszystko przez ciebie! Jakby inaczej!- wykrzyknęła i rozłączyła się cała wściekła. 


- Nie denerwuj się, Ingrid. Nie ma o co.- usłyszała znajomy, spokojny i nadwyrężyć głośny głos.

Dziewczyna obróciła się wokół własnej osi a za sobą ujrzała Jego.

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz