12-budynek

655 25 4
                                    

- Co mamy?
- Telefon i sprawę.- odpowiedziała Lestrade'owi Ingrid.
Mężczyzna cicho westchnął następnie podszedł z zaciekawieniem do telefonu, który leżał na stole.
Miał czarną obudowę i elegancki wzór z tylu.
Krótkowłosa ubrała czarne rękawiczki następnie zrobiła pare zdjęć aparatem. Odłożyła urządzenie następnie rozebrała obudowę a tam zobaczyła kartkę na której pisało.

          Tordenvær
                             J.M

Pokazała to Leastrde'owi, a tem tylko zmarszczył brwi nie wiedząc co to znaczy.
- Oświeć mnie.- polecił patrzac na zmartwioną twarz  kobiety.
- Burza z piorunami.- odparła szeptem.
- Dzwoń do Sherlocka, a ja lecę po jakiś informatyków.- polecił szybko Lestrade następne wyszedł z pomieszczenia żwawo.
- Okej...- wymamrotała nie zadowolona z polecenia od jej szefa.
Ale jak to w pracy i tak musiała zadzwonić do Holmes, który przez wiele miesięcy na nią ciagle narzekał co bardzo irytowało Evans.

Po udanej rozmowie włączyła czarny telefon, który leżał na metalowym stole.
Po kolei wchodziła, w kontakty, wiadomości, zdjęcia, przeglądarkę i w wiele innych zakładek.
Nie znalazł nic po za kawałkami zdjęć z budynku.
- Mam!- krzyknęła po namyśle kobieta następnie wstała energicznie z krzesła i pobiegła zadowolona do Grega, który głośno krzyczał po jakimś pacanie z informacji.

- Greg! Mam już trop!- wykrzyczała zadowolona zbliżając się do mężczyzny.
- Niby jaki? Zostawiłem cię samą tylko na pięć minut.- zmarszczył brwi uważnie przysłuchując się kobiecie przed nim.
- Widzisz ten budynek?
Greg przytaknął głową.
- A wiesz gdzie on jest? - zapytała.
- To przecież The Shard.- powiedział po czym zapytał zaciekawiony.- Tam będzie następna poszlaka prawda?
- No nareszcie myślisz jak detektyw!- pochwaliła go.
Dając do zrozumienia Gregowi że jedzie pod ów budynek zadzwoniła do Holmes, aby udał się od razu pod najwyższy wieżowiec w Londynie.

                                ~•~
- Dawno nie rozwiązywaliśmy razem sprawy.
- Yhym.
- Ogólnie dawno się nie widzieliśmy.
- Så. Możesz się zamknąć?
- Teoretycznie...- odpowiedział Holmes uśmiechając się cwano.

- Dobra... Co chcesz?- zapytała Ingrid.
- Skąd masz namiary do Wigg'i (?) ?

- Miło cię poznać Shezza.- odparła kobieta przeglądając telefon.- A miałam nadzieje że twojego nałogu już nie ma a dla mnie będzie pełna dawka. Podobno tobie zawsze odwala. - zakończyła spoglądając ukradkiem na zdziwionego Holmesa.

- Jak powiesz Mycroftowi to zrobię największe okropieństwo jakie można zrobić.- zagroził kędzierzawy rozglądając się przy tym po londyńskich uliczkach.

- Czasami czuje się jak w przedszkolu.- zaśmiała się cicho, a on wraz z nią.
- Ale to i tak nie zmienia faktu, że masz nic nie mówić.- zagroził palcem po raz kolejny.

- A  to również nie zmienia faktu , że jesteś Shezza. - zaśmiała się po czym Cichutko powiedziała.- oraz najbystrzejszym  człowiekiem.

Kobieta ostatnio nie miała humoru a co dopiero ochotę na żarty czy nawet powiedzenie czegoś w towarzystwie osób denerwujących jej.
Ale i tak najgorszym zmaganiem była myśl że prędzej czy później zginie z rąk jej dawnego przyjaciela na rzecz obrony nowego.
To była najgorsza myśl a w sumie wiedza.
Już jeden raz od Jima dostała. Z resztą nawet wymazać tego nie będzie mogła bo przecież blizny zostają na zawsze.

A teraz ta cała „burza" wcale jej nie ułatwia życia.
W sumie to nawet nie wiedziała co się stanie. Moriarty po prostu dał wiadomość a ona nawet nie wie czy dobrze ją rozwikłała.

Ingrid nagle usłyszała dziecięcy krzyk za swoimi plecami. Odruchowo obróciła się a jej oczom ukazała się kobieta z bronią w ręce strzelająca do dziecka.

Czarnowłosa zamrugała pare razy czy aby dobrze widzi, a nie tylko zmyśla sytuacje.
Holmes właściwie stał i patrzył na zaistniałą sytuacje. Zapewne myśli że ma plan a pewnie go nie ma.

Kobieta z bronią szybko chwyciła małą blondyneczkę za rękaw po czym szybko weszła do budynku, najwyższego budynku w Londynie.

Ingrid już stawiała pierwszy krok aby pobiec  ale poczuła lekkie szarpnięcie. To był Kędzierzawy, który miał już coś powiedzieć ale chyba uznał że nie warto i sam tam pobiegnie.

Oczywiście Ingrid chyba zrozumiała aluzje i pozwoliła mu pójść. Ale Evans to Ingrid a Ingrid to Evans wiec pobiegła za nim.

                              ~•~
- Szefie?
- Nie mów tak do mnie ,skarbie.
- Kiedy mam się udać pod The Shard?
Brunet spojrzał na telefon a tym samym na lokalizacje pewnej osoby.
- Za pięć minut masz być gotowa nie zależnie od twojego humoru oraz mentalności. - uśmiechnął się szyderczo podchodząc do odwracającej się na pięcie kobiety.
- Poczekaj skarbie. Muszę dać ci rade, choć za  mną.- odparł chwytając kobietę za rękę. Jego reka znalazła sie magle na podbródku kobiety a usta na jej ustach. Po chwili „szef" zaczął ciągnąć ją do ciemnego pokoju tak zwanych „przemyśleń"...

Angel Eyes  | Sherlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz