10.

2.4K 175 1
                                    

Kilka dni później

Ostatnio polepszył się mój kontakt z Nancy. Odkąd opowiedziałem jej o wszystkich mrocznych aspektach swojego życia robiła wszystko żeby jakoś mnie wesprzeć i pocieszyć. Byłem jej wdzięczny, bo jeszcze nikt nigdy się mną tak nie zainteresował. Nancy poświęciła mi bardzo dużo swojego czasu więc postanowiłem się jakoś odwdzięczyć i zabrałem dziewczynę do kina. Świetnie się bawiliśmy ale gdy poszedłem do domu rodzinnego odwiedzić ojca, który wczoraj wyszedł ze szpitala czekała mnie nieprzyjemna niespodzianka. Ale nie taka bezpośrednio związana z ojcem. Chodziło o Lily, która w pewnym momencie mojej wizyty wzięła mnie na stronę i porządnie opieprzyła za podrywanie jej przyjaciółki.

-Jak zawsze robisz z igły widły- zbagatelizowałem sprawę i kierowałem się do wyjścia z pomieszczenia.

-Ostrzegam cię- zagroziła, a ja prychnąłem z rozbawieniem. Co taka mała dziewczynka może mi niby zrobić?- Jeśli w całości rozwalisz moją paczkę znajomych, nie daruję ci tego do końca życia!- pogroziła mi palcem i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Pod koniec zabrzmiało nawet groźnie ale mam ją gdzieś. Dobrze mi się gada z Nancy i nie mam zamiaru z tego rezygnować z powodu jakiś głupich pobudek mojej walniętej siostrzyczki.

Kilka godzin później

-W takim razie może jutro?- rzuciłem do telefonu. Właśnie rozmawiałem z Nancy Domero. Chciałem się z nią znowu zobaczyć i porozmawiać o Lily. Myślę, że dziewczyna prędzej się dogada z moją siostrą niż ja.

-No nie wiem- mruknęła bez przekonania a ja właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że ostatnio jest jakaś dziwna.

-Co jest?- rzuciłem i sięgnąłem po pastę do zębów. Cały czas rozmawialiśmy na głośno mówiącym więc w czasie naszej rozmowy zdążyłem wykonać większość wieczornych czynności. Dzisiaj miałem w końcu okazję iść wcześniej spać a na żadną imprezę się raczej nie zapowiadało więc po umyciu zębów chciałem od razu wskoczyć do łóżka.

-A co ma być?- zręcznie unikała odpowiedzi. Przewróciłem oczami choć wiedziałem doskonale, że dziewczyna nie widzi wyrazu mojej twarzy.

-No nie wiem- powiedziałem nieco zbyt teatralnym tonem- Może masz jakiś problem, o którym nie chcesz mi powiedzieć albo co gorsza masz jakiś problem do mnie i tego też mi nie chcesz powiedzieć- podałem przykłady wierząc po cichu, że nie chodzi jej o to drugie.

-Nieeee- przeciągnęła- Nie chodzi o ciebie.

-A to nowość- rzuciłem cicho pod nosem i sięgnąłem po kubek pełen wody do płukania zębów.

-Chodzi o to- ucięła- Że strasznie mi się podoba taki jeden chłopak- wyznała, a ja wyplułem na lustro wszystko co miałem w ustach. To dopiero info.

Dwa dni później

Wczoraj w końcu nie miałem czasu spotkać się z Nancy, bo miałem zbyt wiele klientek ale dzisiaj umówiliśmy się na kawę. Nie chciała mi powiedzieć przez telefon na kogo leci a przyznam szczerze, że nie dawało mi to spokoju. Chociaż z drugiej strony nie jestem do końca pewien czy chciałbym to wiedzieć.

-Cześć- mruknąłem, siadając naprzeciwko Nancy przy zajętym przez nią stoliku.

-Hej- powiedziała i posłała mi słaby uśmiech. Postanowiłem od razu przejść do sedna.

-Mów, bo jestem cholernie ciekawy- rzuciłem, a ona spojrzała na mnie z rozbawieniem.

-Ale mam warunek- powiedziała, a ja uniosłem brwi w zdziwieniu. W co ona się bawi?

-Wal- czułem się znudzony takimi szczeniacki zagraniami ale co mi tam.

-Masz mu nic nie mówić- pogroziła mi palcem, a ja właśnie zrozumiałem, że nie chodzi o mnie, więc poczułem ulgę. Ale po chwili wraz z rozluźnieniem przyszło znudzenie. Każdy lubi mieć cichego wielbiciela. Nawet ja, choć wiem, że mam wielu.

-No spoko- rzuciłem obojętnie, a ona spojrzała na mnie mróżąc oczy, poczym uśmiechnęła się z zadwoleniem.

-Strasznie mnie pociąga ten twój Aaron- rozmarzyła się, a ja przez chwilę myślałem, że dziewczyna robi sobie ze mnie jaja. Nie zdziwił bym się gdyby mój przyjaciel także brał udział w tym głupim dowcipie. Roześmiałem się tak głośno, że wszyscy ludzie w lokalu odwrócili się w naszą stronę, a Nancy zrzedła mina.

-Żartujesz?- udawałem, że ocieram oczy z łez śmiechu, a Nancy cała się spięła.

-Bo co?- warknęła- Nie mogą mi się podobać chłopcy z wyższych sfer?- prychnęła i była tak pewna tego co mówi, że aż zrobiło mi się jej żal.

-Jeśli on jest z wyższej sfery to ja nie wiem co się wkrótce stanie z tym światem- stwierdziłem.

-Odezwał się- prychnęła i spojrzała na mnie z pogardą.

-Przepraszam panią bardzo- uderzyłem pięścią w stół- A co to niby miało znaczyć?- wycedziłem przez zęby.

-Myślisz, że jesteś lepszy od innych?- spytała, pochylając się nad stołem. Nasze twarze dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów.

-Zależy jak zinterpretujesz słowo lepszy- rzuciłem.

-Watpię w to, że jakiekolwiek dziwki są lepsze od innych- tym jednym zdaniem zdeptała cały mój dobry humor.

-A ty skąd o tym wiesz?- szepnąłem ze złością, rozglądając się po lokalu. Gdy już upewniłem się, że nikt nas nie podsłuchuje byłem w stanie kontynuować rozmowę.

-To chyba oczywiste, że od Lily- rzuciła, tak jakbym był debilem, skoro jeszcze się nie domyśliłem- A skoro rozglądasz się po kafejce i sprawdzasz czy nikt nas nie słyszy, to znaczy, że się tego wstydzisz- zauważyła- W takim razie po co to robisz?- spytała, a ja szczerze mówiąc sam nie wiedziałem. Łatwa kasa i fajna zabawa? W sumie to prawda ale znudził mi się seks z nic nie wartymi kobietami, więc ,,przyjemność" jako taką mogłem wykreślić. Łatwa kasa. Dosłownie ,,łatwa". Ale chyba lepiej brać kasę za taki seks niż nie brać. Tak jak to było kiedyś. Ale zanim zacząłem brać kasę za seks, to sprawiał mi on jeszcze jakąkolwiek przyjemność. Sam już nie wiedziałem co gorsze ale w końcu doszedłem do wniosku, że za coś trzeba żyć.

-Żeby mieć hajs oczywiście- odpowiedziałem po dłuższej chwili. Nancy niestety zauważyła moje wahanie i jak zwykle postanowiła mi to wypomnieć.

-Gdybyś był pewien, to odpowiedział byś od razu na moje pytanie- po raz kolejny czepiła się szczegółu.

-Odwal się- wkurzyłem się- Mieliśmy dzisiaj gadać o tobie, a jak na razie czepiasz się mnie- zauważyłem i wyrzuciłem ręce do góry w geście poddania. Dziewczyna jedynie uśmiechnęła się chytrze i wstała z miejsca.

-Wracam do domu, a ty się lepiej poważnie zastanów nad swoim żałosnym życiem- rzuciła. Sralińska mądralińska. Ciekawe co ona by zrobiła na moim miejscu.- Zadzwoń jak się już ogarniesz. W końcu ktoś mnie musi umówić z Aaronem- puściła do mnie oczko i wyszła z kawiarni.

My Sister's FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz