22.

1.6K 116 4
                                    

POV Lily

Nancy ucierpiała tylko i wyłącznie przez głupotę moją i mojego brata, który bardzo to przeżywa. Gdy tylko zawiadomiliśmy policję i złożyliśmy zeznania zostaliśmy poinformowani o tym, żeby nie puszczać kraju ale właśnie to powinniśmy zrobić dla bezpieczeństwa pozostałych znajomych i rodziny. Angelika na pewno będzie szukać Aidena, a ja wplątałam się w to wszystko na dobre i raczej się już z tego nie wyplączę. Podjęłam szybką i spontaniczną decyzję o wyjeździe za granicę, a Aiden mnie poparł. Pojechaliśmy szybko do naszego rodzinnego domu spakować jakieś ubrania i jedyne co zostawiliśmy rodzicom to liścik. Oczywiście nie zostawiliśmy go na wierzchu, bo gdyby Angelika zechciała szukać nas właśnie tutaj, od razu by go przeczytała i wykorzystała przeciwko nam. Schowałam liścik w lodówce za ulubionym serem ojca, który spożywa codziennie na kolację. Moim zdaniem to głupia tradycja ale każdy ma to co lubi. Gdy byliśmy już spakowani wyciągnęłam wszystkie swoje oszczędności z pudełka pod łóżkiem i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Mój brat czekał już na mnie w samochodzie, bo nie miał zbyt wielu rzeczy do spakowania biorąc pod uwagę to, że 99% swoich rzeczy zabrał ze sobą gdy się przeprowadzał. Mam nadzieję, że to wypali.

POV Aiden

Ukrywamy się w Niemczech już od miesiąca. Czuję, że dzień konfrontacji z Angeliką zbliża się wielkimi krokami. Proponowałem Lily, żebyśmy pojechali gdzieś indziej ale ona uparła się, że wieczne uciekanie nie ma żadnego sensu. Niechętnie musiałem przyznać jej rację i siedzieć w zamknięciu do chwili aż ktoś z gangu jej ojca nie zapuka do moich drzwi. Bałem się. Naprawdę się bałem. Co gorsza nie mogłem spać, bo ciągle śniła mi się Nancy. I bez tego myślałem o niej bez przerwy. To wszystko jest jak sen, z którego chciałbym się wybudzić i zacząć od nowa.

POV Lily

Minął kolejny miesiąc, a ja powoli zaczynałam wierzyć w to, że Angelika już o nas zapomniała i nikt nie będzie się mścił. Byłam głupia, że choć przez chwilę dawałam się omamić wizją cudownego życia i pozwoliłam karmić się nadzieją. Gdy już powoli zaczęliśmy odzyskiwać grunt pod nogami i rozważać powrót do kraju, ktoś zapukał do naszych drzwi. Spojrzałam na brata ze strachem w oczach i wiem, że on też się bał, jednakże nie dał tego po sobie poznać i otworzył drzwi.

-Witaj kochanie- usłyszałam znajomy głos szalonej blondynki- Teskniłeś za mną?- spytała.

-Dziwne ale jakoś nie- warknął. Spojrzałam na niego z przestrachem, bo wiem, że z Angeliką lepiej nie zadzierać. To morderczyni, a mój brat najwyraźniej postanowił zostać masochistą.

-Twój błąd- usłyszeliśmy męski głos zza pleców blondynki. Dziewczyna od razu przesunęła się w bok aby wpuścić do naszej nędznej kryjówki wysokiego mężczyznę z brodą. Wyglądał raczej niedbale ale wiedziałam, że to tylko przebranie, za którym kryje się bogaty handlarz narkotykami.

-Zrób ze mną co chcesz ale nie rób krzywdy mojej siostrze- rzucił Aiden niespodziewanie, a mnie zamurowało. Po raz pierwszy mój starszy brat zachował się tak jak zawsze powinien i zadbał o kogoś innego niż o siebie.

-Nie mam zamiaru was krzywdzić- zdziwił się mężczyzna- To moja córka w dzieciństwie obejrzała o jeden horror za dużo- dodał po chwili. Gdyby to była rodzinna kolacja, pewnie bym się zaśmiała ale w tej chwili nie jest mi do śmiechu- Chcę wam opowiedzieć pewną historię- zaczął- Bardzo krótką- zapewnił, wiedząc grymas na twarzy Aidena.

-W takim razie słuchamy- powiedział chłopak po chwili ciszy, która podobnie jak mnie, zaczęła go już drażnić.

-W roku 2038 przyszedł do mnie chłopak- zaczął- Powiedział, że chciałby dla mnie pracować- pomyślałam sobie, że musiał być naprawdę głupi- Niewiele myśląc zgodziłem się, bo w końcu musiał bardzo się wysilić, żeby mnie odnaleźć, a takim ludziom zwykle najbardziej zależy w życiu na narkotykach- westchnął- Oczywiście nie licząc policji- zaśmiał się, a ja zacisnęłam usta w wąską kreskę- Okazało się jednak, że chłopak był początkującym policjantem i chciał zabłysnąć w branży, rzucając się na głęboką wodę- prychnął- Tak więc skończył w worku na środku oceanu- obrzucił nas badawczym spojrzeniem- Koniec- zakończył, a ja chyba czegoś nie rozumiałam.

-Co to ma z nami wspólnego?- spytałam, bo właśnie trwał chwilowy przypływ odwagi i nie było sensu czekać, aż minie.

-Jeszcze nie wiesz?- spytał z drwiną- To była opowieść o tym jak swoje życie zakończył wasz kochany wujek Zayn- zaświergotał ucieszony, gdy zobaczył nasze miny. Zawsze myślałam, że wujek zmarł na jakąś nieuleczalną chorobę, bo takie kity wciskali nam dorośli. Ja sama miałam szesnaście lat, gdy poszłam na pogrzeb wujka i nie chciałam sprawiać rodzinie jeszcze większego bólu zadając niepotrzebne pytania. Ciekawa jestem, czy ktokolwiek z naszej rodziny zna prawdziwą przyczynę jego śmierci. A raczej jej powód. To wszystko mnie przerasta. Niepotrzebnie przespałam się z Clayem, a Aiden niepotrzebnie zadawał się z Angeliką. Gdyby nie to, Nancy nadal by żyła. Ale skąd mogliśmy wiedzieć? Takie rzeczy nie zdarzają się codziennie. Właściwie to takie rzeczy w ogóle się nie zdarzają, a nasza rodzina ma jakiegoś pieprzonego pecha. Widziałam, że Aiden zrobił się cały czerwony ze złości.

-To przez ciebie Elvis i Tony nie mają ojca!- krzyknął i rzucił się na mężczyznę z pięściami. Krzyknęłam, a Angelika skakała spojrzeniem to po mnie to po Aidenie. W końcu jednak zdecydowała, że zostawi okładających się mężczyzn w spokoju i zajmie się mną. Bałam się jej. Ona naprawdę była nieobliczalna. Zasługiwała na wszystko to, co najgorsze.

-Odsuń się, bo tym razem ty stracisz palec!- syknęłam przez zęby i wyciągnęłam nóż z szuflady za plecami. Przez te dwa miesiące przygotowywałam się z Aidenem na każdą ewentualność, a nasz pokój był usiany różnymi skrytkami z ostrymi przedmiotami. Właśnie to dodawało mi odwagi. Chciałam się zemścić. Za Nancy, za moją lewą rękę, za to co zrobiła Aidenowi i za śmierć mojego wujka, w której pewnie maczała palce. Wierzę w to, że od małego była wredna i niezrównoważona.

-Grozisz mi?- spytała, a przez jej twarz przemknął szyderczy uśmieszek. Chciała pozbawić mnie pewności siebie ale nie tym razem. Dziś nie dam jej satysfakcji. Mam zamiar wbić jej ten nóż głęboko w serce jeśli w ogóle je ma.

-Tak- odpowiedziałam. Byłam z siebie dumna, bo tym razem mój głos nie zadrżał przez co blondynce zrzedła mina. Właśnie tak suko. Teraz ją tutaj rządzę.

-Lily!- usłyszałam głos mojego brata i usłyszałam strzał. Przestraszyłam się, że to ojciec Angeliki w niego wycelował ale było wręcz przeciwnie. To Aiden strzelił brodaczowi w głowę. Rozpłakałam się, bo wiem co to oznacza- Lily uciekaj!- krzyknął, a ja spojrzałam ponownie na żonę mojego brata. Dziewczyna postanowiła wykorzystać moment mojej nieuwagi i także wyciągnęła broń, którą zapewne ojciec dał jej zanim tutaj przybyli. No to mam western.

-Odsuń się!- pisnęła dziewczyna. Teraz to ona bała się nas. Spoglądała z niedowierzaniem na zwłoki swojego ojca, a z jej oczu ciekły łzy. W końcu coś ja zabolało. Szkoda tylko, że mój brat trafi za to do piekła.

-Lily- szepnął do mnie Aiden- Zakończę to raz na zawsze, obiecuję- zapewnił, a ja rozpłakałam się już na dobre- Jedź do starego domu Angeliki i zabierz stamtąd dziecko- powiedział- Weź to na wypadek gdyby był tam Clay- włożył mi do ręki broń, a ja cała się trzęsłam- Jeśli będzie trzeba pozbądź się go- dodał ale w jego głosie było słychać ból- Wezmę to na siebie- zapewnił i pocałował mnie w czoło- Uważaj na siebie- dodał.

-Ale...- zaczęłam.

-Nie ma żadnego ale-przerwała mi- Weź auto i uciekaj- zarządził.

-A ty?- spytałam ze łzami w oczach.

-Jeśli przeżyję to wrócę- uśmiechnął się smutno- Powiedz naszej rodzinie całą prawdę- dodał po chwili, co bardzo mnie zaskoczyło i wypchnął mnie z naszej kryjówki, zatrzaskując drzwi. Schowałam broń pod ubranie i postanowiłam zrobić to o co mnie poprosił. Zdziwiło mnie, że obchodzi go los dziecka ale może właśnie to było jego ostatnim życzeniem. Choć raz w życiu chciał postąpić dobrze.

My Sister's FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz