Prolog

8.2K 134 25
                                    

- Że co?! – to jedyne co zdołałam z siebie wydusić, po tym jak moi rodzice oznajmili mi, że się wyprowadzają – sami, beze mnie! Już kilka lat temu planowaliśmy wyprowadzkę do nowo wybudowanego apartamentowca w naszym mieście, jednak plan ten nie doszedł do skutku, a temat wyprowadzki całkowicie ucichł. Aż do teraz...

- Wiem że to jest dla Ciebie szok, ale sama mówiłaś, że chciałabyś się od nas wyprowadzić i usamodzielnić. Więc z Twoją mamą uznaliśmy, że lepiej będzie jak to my przeprowadzimy się do apartamentu, a Tobie zostawimy cały dom do dyspozycji. – mój tata wydawał się być przygotowany na taką moją reakcję.

- Ale nasz dom nie należy do najmniejszych, będę się źle czuła sama w nim...- dom, w którym mieszkam jest podzielony na dwa mieszkania, jedno jest na parterze a drugie na pierwszym piętrze, są oddzielone klatką schodową. Jest tak, ponieważ na parterze mieszkali moi dziadkowie, którzy przeprowadzili się za granicę. My natomiast zajmowaliśmy i nadal zajmujemy pierwsze piętro. Dom ma również duży ogród i piwnicę, składającą się z trzech pomieszczeń.

- Na pewno się przyzwyczaisz, poza tym masz już dwadzieścia lat, możesz mieszkać sama.

- A co z rachunkami? Przecież ja póki co studiuję i nie mam pracy.

- Przecież nikt Ci nie zabrania pracować, możesz znaleźć sobie jakąś prace dorywczą.

- Tato, dobrze wiesz, że moje studia wymagają dużo nauki, a chcę też mieć trochę czasu wolnego, poza tym chcę się zająć jednym a porządnie. Teraz studia są moim priorytetem. – odkąd zaczęłam studiować prawo, zdarza mi się nawet dobrze nie wyspać. Co prawda bywają dni, że cały dzień mam wolny ale również i takie gdzie książki mnie nie opuszczają 24 godziny na dobę, szczególnie w czasie zaliczenia. Dlatego cieszę się, że został niecały miesiąc do wakacji.

- Kochanie, skoro tak stawiasz sprawę to znajdź sobie współlokatora. – oboje z tatą spojrzeliśmy na moją mamę, która do tej pory się nie odzywała, a tylko siedziała z boku i przysłuchiwała się naszej wymianie zdań.

- Współlokatora? Żaden obcy człowiek nie będzie mieszkał pod jednym dachem z moją córką!

- Steven, uspokój się. Przecież to normalne, że mieszka się ze współlokatorem. Gdyby mieszkała w akademiku to na pewno nie sama, tylko z kimś. To jest na tej samej zasadzie.

- Akademiki należą do uczelni, więc jest kontrola nad tym kto się wprowadza i jak się zachowuje. Tutaj nikt nie będzie miał nad tym kontroli. – pomimo, że mama próbowała przekonać do swojej racji, tata nie dawał za wygraną i nie dał się tak łatwo przekonać.

- Wiesz? Teraz to już przesadzasz. Ona ma dwadzieścia lat! Nie jest już małą dziewczynką. Jeśli coś będzie nie tak, to sama zainterweniuje albo nas powiadomi.

- Eh...nadal nie jestem do końca przekonany. A Ty co myślisz Vanessa? – dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że odkąd moja mama wpadła na pomysł ze współlokatorem, to nie odezwałam się ani słowem.

- W sumie to nie jest taki zły pomysł. Mogę dać ogłoszenie w Internecie.

- No to wspaniale! Od jutra szukamy Ci współlokatora. A teraz, co chcecie na kolację? – moja rodzicielka klasnęła w dłonie, ciesząc się, że wreszcie do czegoś doszliśmy.

- Chwila, ja ostatecznie nie wyraziłem zgody.

- Tak, tak, tak... A więc pizza? – machnęła ręką nie zwracając uwagi na słowa ojca.

- Jestem jak najbardziej za. – uśmiechnęłam się. Mówiłam już jak bardzo kocham pizzę?

***

Claret NightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz