Adrien's POV
Ze snu wybudził mnie dźwięk telefonu, który nieustannie dzwonił już od dobrych piętnastu minut i doprowadzał mnie do szału.
Odebrałem w końcu tą pieprzoną komórkę, zauważając kto się tak dobija.
- Kurwa...Luke wiesz, która jest do cholery godzina? - przeczesałem rozczochrane włosy i usiadłem na sofie, na której spędziłem ostatnią noc.
- Tylko to masz mi w tej chwili do powiedzenia? - w głosie mojego przyjaciela da się wyczuć złość.
- A co niby mam Ci powiedzieć, jak budzisz mnie o 7 rano?
- No nie wiem...mógłbyś na przykład mi powiedzieć co tam słychać u Vanessy? - odparł Luke z sarkazmem.
- O co Ci chodzi? - nic z tego wszystkiego nie rozumiem.
- Nie wiesz?
- No popatrz, ale nie. Kurwa nie wiem.
- To Cię oświecę. Dzisiaj o 6 rano śpię sobie smacznie u Ciebie w mieszkaniu, a Vivienne na górze u Vanessy, kiedy budzi nas otwieranie drzwi. Jak myślisz kto pojawił się w tych drzwiach? - po słowach Luka szybko wstałem na równe nogi i poszedłem do sypialni, w której powinna być Ellis. Kiedy wszedłem do środka już jej tam nie było. Zniknęła również jej torba.
Nie wierzę, że to zrobiła. Westchnąłem.- Słuchaj Adrien, jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale co takiego Ty jej zrobiłeś kretynie, że cała zapłakana nie zamieniając z nami nawet jednego słowa uciekła do swojego pokoju i zamknęła się w nim razem z Chanel i do tej pory nie wyszła?! - usiadłem z bezsilności na łóżku. Przetarłem czoło i próbowałem sobie przypomnieć wszystko co powiedziałem tamtego wieczora.
- Nie uwierzysz stary, ale nawaliłem...po całości.
- Chyba sobie jaja robisz? W nic bardziej nie wierzę jak w to, że nawaliłeś i zachowałeś się jak idiota.
- Przecież nie wiesz co dokładnie się stało...
- Ale i tak jesteś idiotą, skoro ona przez Ciebie płacze. - potarłem skronie. Ma rację. Najgorsze co może zrobić mężczyzna to doprowadzić do tego, żeby kobieta przez niego płakała. - Co zamierzasz teraz zrobić? - sam nie wiem.
- Dzisiaj wieczorem mieliśmy wyjechać z Kalifornii.
- Dlaczego dopiero wieczorem?
- Pytasz jakbyś nie wiedział. - prychnąłem.
- Dzisiaj finał?
- Tak. Wierz dobrze, że muszę się na nim pojawić. Jestem jednym z faworytów, nie mogę przepuścić okazji żeby wygrać.
- Stary, wygrywałeś już nie raz. Czy jak raz odpuścisz to coś się stanie?
- Stanie. Wykluczą mnie z tego. Już nigdy nie będę mógł startować. - nielegalne wyścigi samochodowe, w których biorę udział odkąd wyjechałem z Broken City, stały się dla mnie łatwą możliwością na zarobienie pieniędzy, o których pracując jedynie u mechanika mogę tylko pomarzyć.
- W takim razie rób co chcesz. - nie jest zadowolony z mojej decyzji, ale trudno. Nie zaryzykuje możliwości startowania tylko po to, żeby przeprosić ją dzisiaj a nie jutro. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o tym i rozłączyłem się. Spojrzałem na zegarek, mam jeszcze prawie 4 godziny do wyścigu. Chciałem do tego momentu się czymś zająć, jednak myśl o Vanessie nie dawała mi spokoju. Postanowiłem do niej zadzwonić, co prawda nie liczę na to, że odbierze.
CZYTASZ
Claret Night
Teen Fiction- Racja, pamiętam Cię Adrien. - Świetnie, więc tą część mamy za sobą, pokażesz mi teraz moje mieszkanie? - Jasne, chodź. - gestem ręki pokazałam mu, aby poszedł za mną. - Jak widzisz wszystkie meble zostały, gdyż są w dobrym stanie. Łóżko natomiast...