-...I tak jakoś wyszło, że znowu się pocałowaliśmy. - opowiadałam właśnie Vivienne, co takiego wydarzyło się wczoraj. Wspomniałam także o tym co stało się w Kalifornii, aby mogła się odnaleźć w tym wszystkim. W momencie kiedy powiedziałam o pocałunku, poczułam jak się czerwienię.
- Wiedziałam. Luke wisi mi 5 dolarów.
- Co?
- No założyłam się z Lukiem, że się pocałujecie. Ale nie wiedziałam, że to już po raz drugi! - odparła podekscytowana. - Kate będzie miała dużo do nadrobienia, jak wróci z Hiszpanii. - zaśmiała się.
- Oj tak. - zawtórowałam jej.
- Skoro się tak pięknie zaczęło robić między wami to, kiedy randka? - poruszyła zabawnie brwiami, co było zdecydowanie w jej stylu.
- Em...nie wiem czy można to nazwać randką, ale idziemy do restauracji, a potem do parku na spacer.
- Zwariowałaś! Oczywiście, że to jest randka! A niby co innego? - zaczęła niemal skakać z podekscytowania na sofie. Mam wrażenie, że cieszy się bardziej niż ja.
- O mnie już wiesz, więc teraz opowiadaj co jest między Tobą a Lukiem? - podniosłam brew i spojrzałam na przyjaciółkę z uśmiechem. Zarumieniła się.
- Nic się nie dzieje, co ma się dziać?
- Jak to nic? Przecież widzę Twoją reakcję, kiedy tylko o tym wspomniałam. - uśmiechnęłam się miło.
- No dobra. - przewróciła oczami. - Powiem Ci, ale nie patrz już tak na mnie.
- Jak? - zapytałam i jeszcze bardziej zaczęłam się w nią wpatrywać.
- Bo się rozmyślę! - tym razem to ja przewróciłam oczami.
- Nie przesadzaj. Opowiadaj. - zachęciłam ją. Wypuściła powietrze z ust.
- No więc, odkąd tak oficjalnie poznaliśmy się na waszej domówce często spędzamy ze sobą czas. W dodatku teraz mieszkaliśmy razem przez chwilę. To też nas do siebie zbliżyło. Super nam się ze sobą rozmawia, mamy wspólne tamty... - zamyśliła się przez chwilę, po czym dodała: - To niewiarygodne jak bardzo mogliśmy się do siebie zbliżyć w tak krótkim czasie. - ponownie przerwała swoją wypowiedź, ale tym razem na dłużej. Gorączkowo nad czymś myślała, jakby zastanawiała się czy powinna mi o tym powiedzieć, czy też nie.
- To świetnie. Od razu po Tobie widać, że jesteś autentycznie radosna, z tego powodu. - moje słowa wyrwały ją z zadumy.
- Racja. Bardzo się cieszę, że spędziliśmy ze sobą tyle czasu i mogliśmy się do siebie zbliżyć...ale jest jeszcze coś.
- Co takiego?
- Prawie się pocałowaliśmy. - Vivienne zrobiła zawstydzoną minę. A za to moja twarz wyrażała zdziwienie. Bo nie oszukujmy się, tego to by się nikt nie spodziewał. Nie chodzi o to, że Vivienne nie ma głębszych relacji z chłopakami, ale ona zazwyczaj nie pozwala im zbliżyć się do siebie aż tak, w dość krótkim czasie.
- To cudownie! - racja, byłam zdziwiona nieco, ale także szczęśliwa. Luke Henderson to świetny chłopak, to typowy romantyk. Zdecydowanie w guście Green.
- Czy będzie tak cudownie to się dopiero okaże. - zmarkotniała.
- Hej...- złapałam ją za dłoń. - Dlaczego sądzisz, że może nie być dobrze?
- Po prostu pamiętam co wydarzyło się z Jamesem. - przewróciłam oczami.
- Nie możesz teraz odrzucać każdego faceta na samym początku, tylko dlatego, że kiedyś jakiś idiota Cię skrzywdził. - Vivienne niemrawo kiwnęła głową. - Luke nie jest Jamesem. - westchnęła.
CZYTASZ
Claret Night
Teen Fiction- Racja, pamiętam Cię Adrien. - Świetnie, więc tą część mamy za sobą, pokażesz mi teraz moje mieszkanie? - Jasne, chodź. - gestem ręki pokazałam mu, aby poszedł za mną. - Jak widzisz wszystkie meble zostały, gdyż są w dobrym stanie. Łóżko natomiast...