Rozdział 25

1.6K 35 11
                                    

Plaża. Ocean. Burza. Błyskawice. Wiatr.

Przez głowę zaczęły mi przechodzić różne obrazy. Przewijały się jak film. Jak jedna zapętlona taśma.

Plaża. Ocean. Burza. Błyskawice. Wiatr.

Ponownie pojawił się znajomy obraz mnie, stojącej na brzegu plaży. Po raz kolejny stałam pomiędzy dwoma skrajnymi światami. Moje włosy tym razem były czerwone. Czerwone jak krew, którą miałam na dłoni.

Krew.

Obraz ponownie się zmienił, teraz widziałam jedynie pustke, ciemność.

Zostałam ranna, nie wiem nawet czy żyję. Jeśli tak to najprowdopodobniej mam zamknięte oczy, a jeśli nie to wychodzi na to, że życie po śmierci jednak istnieje. Nagle słyszę głosy, a właściwie jeden głos.

- Proszę Vanessa obudź się. Nigdy sobie tego nie wybaczę, jak coś Ci się stanie...- pomimo tego, że jeszcze do końca się nie wybudziłam to bez problemu rozpoznaje do kogo należy ten głos. To bez zwątpienia Adrien. Ale co on tutaj robi? Nie powinien być teraz w Nowym Jorku? Albo z...Rose. Po chwili w mojej głowie pojawia się obraz Hilla, który wręcza piękne, herbaciane róże Rose. Zaczynam czuć narastającą złość. Z tego powodu, że mimo to, co zrobił to cieszę się, że jest tu ze mną.

- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię przepraszam za wszystko...nie powinienem zachować się w stosunku do Ciebie w taki sposób. Wiem, że prawdopodobnie mnie nie słyszysz, ale wiedz, że jesteś dla mnie bardzo ważna...- w tym momencie głos mu się załamał. Niemożliwe, że to wszystko mówi Hill. Jeszcze nie miałam okazji słyszeć, żeby jego głos był tak pełen emocji jak w tej chwili.

- Vanessa...kocham Cię. - od razu na te słowa otworzyłam gwałtownie oczy. Wybudziłam się całkowicie. Od razu poczułam silny ból pod żebrami. Adrien spojrzał na mnie z ulgą, zauważyłam jak samotna łza spływa mu po policzku, którą szybko wytarł.

- Obudziłaś się...- patrzyłam na niego niewyraźnym wzrokiem. Po chwili spojrzałam na nasze dłonie, które były ze sobą splecione. W pierwszym momencie chciałam wyrwać Hillowi swoją dłoń, ale nie potrafiłam tego zrobić. Dlaczego teraz zachowuje się w taki sposób, przecież nie przewidziało mi się to co widziałam wczoraj.

- Dlaczego? - powiedziałam tylko. Chłopak popatrzył na mnie nierozumiejącym wzrokiem. - Dlaczego poszedłeś do Rose? - chłopak westchnął i spuścił głowę.

- Chciałem ją przeprosić za to jak ją potraktowałem.- szkoda, że nie przyszło mu do głowy, żeby przeprosić mnie. Poczułam jak łzy zbierają mi się do oczu.

- Dlaczego to robisz? - pociągnęłam nosem i pomrugałam kilka razy, aby odgonić niechciane łzy. - Dlaczego mówisz, że mnie kochasz, a robisz wszystko, żeby pokazać mi, że prawda wygląda inaczej.

- Prawdę mówiąc byłem pewny swoich uczuć co do Ciebie, do momentu aż Rose wróciła do Broken City. Wtedy moje uczucia co do niej nieco odżyły. Zawahałem się wtedy, ale gdy tylko dowiedziałem się o tym co się stało i zrozumiałem, że mogę Cię stracić, wtedy wiedziałem już kogo tak na prawdę kocham i bez kogo nie mogę normalnie żyć. - początkowo w mojej głowie pojawiła się myśl, że miałam rację. Okazało się, że Hill się zawahał co do uczucia względem mnie. Kiedy usłyszałam dalsze słowa Adriena, powinnam poczuć coś wspaniałego, tak samo gdy powiedział, że mnie kocha. Ale nie potrafię. Być może to wszystko dzieje się za szybko? Dopiero co zawahał się co do uczuć jakie żywi do mnie, a teraz wyznaje mi miłość bez żadnego zastanowienia.

- Kochanie, obudziłaś się! Steven! Vanessa się obudziła! - do sali weszła moja mama, która od razu zaczęła wołać mojego tatę, nie zdziwiłabym się jakby jej krzyk było słychać w całym szpitalu. Hill wyszedł zostawiając mnie z rodzicami. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć mu na jego słowa.

Claret NightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz