Wiatr miło chłodny i lekko słodkawy
Cieniem się ściele ale białawym
Muska skrzydła ptaków w alei
Śnieg towarzyszy mizernej zawiei
Droga z biszkoptu, co się nigdy nie brudzi
Od figur śniegu miarowo się studzi
Liście, te mocne, dopiero spadają
Uparte, złośliwe, się nie poddają
Boją się odejść w zapomnienie
Traktują zmianę jak potępienie
Noc lampy do pracy zaprasza
Słońce dzisiejszą rację wygasza
Drzewa wołają do swojego grona
Kto w nie wejdzie, ten drewniana wrona
Szumem spokojnym zacznie krakać
To jest dom wieczności, stąd nie ma dokąd wracać...
CZYTASZ
Odrzucona poezja
PoetryTrochę więcej, niż o życiu doczesnym w niejednolitym zbiorze poezji, która nie znalazła uznania na konkursach oraz tej, która na konkursach nie figurowała.