01 ~ Be careful

659 60 78
                                    

~~Kuba~~

Właśnie z Krzychem szykujemy się na grubą imprezę. Chcemy zacząć te wakacje z kopyta, dlatego dziś lecimy na całość. Postanowiłem, że się wystroje, bo chce w końcu kogoś wyrwać. Ubrałem elegancką białą koszulę i czarne spodnie z czerwonymi szelkami. W lustrze jeszcze poprawiłem włosy oraz psiknąłem się moimi ulubionymi perfumami Bleu de chanel.

Coś czuje, że to będzie moja noc...

Już gotowy udałem się do salonu, w którym na kanapie siedział Krzysiek. Oczywiście jak to on,  już trzydzieści minut temu do mnie przyjechał. Kondracki był kompletnym przeciwieństwo mnie, zawsze punktualny, dokładny, jak szwajcarski zegarek. Ja to raczej byłem jakimś chińskim badziewiem, który nigdy nie działa tak, jak powinien. Chłopak ubrany był podobnie do mnie, tylko brakowało mu czerwonych szelek, a zamiast białej koszuli miał granatową. Wyglądał rewelacyjnie, jednak to ja wygrywałem, bo nikt takiej przystojnej mordki nie pobije. Sprawdziłem jeszcze godzinę i jak się okazało mamy jeszcze godziny do całej imprezy. Usiadłem obok Krzyśka, który od razu jak mnie zobaczył powiedział ciche "wow".

- Stary widzę, że dziś na grubo - zaśmiał się chłopak, uważnie skanując moją stylówkę. Uśmiechnięty kiwnąłem głową i wyjąłem telefon, by sprawdzić dokładny adres klubu. Jednak nie było mi to wskazane, gdyż telefon zaczął dzwonić. Bez patrzenia kto to odebrałem.

- Halo?

- Kuba... - napiąłem mięśnie, kiedy w słuchawce usłyszałem zapłakany głos siostry.

- Jezu Ami? Czemu płaczesz? - krzyknąłem i spojrzałem na zdezorientowanego Krzyśka.

- Ku..ba.. Ja tu nie wytrzymam. P... proszę pomóż. Boje się... - łkała do telefonu.

- Siostra do cholery jasnej, co się stało? - zapytałem zszokowany, wściekły i wkurwiony. Słychać było, że płaczę i nie jest z nią za najlepiej.

- Głośnik, kurwa! - krzyknął do mnie przyjaciel, a ja spełniłem jego rozkaz.

- Adrian onn... on mnie zdradził i teraz się na mnie wyżywa... Nie wiem co zrobić, jestem tu sama. Kochałam go, a teraz się go boje. Czemu ja zawsze muszę mieć takiego jebanego pecha?

Dziewczyna mówiła strasznie niewyrażenie i chaotycznie. W każdym razie zrozumiałem, że zerwał z nią chłopak i się na niej wyżywa. O nie, zabije gnoja, jak tylko go zobaczę. Wystarczy, że ojciec się nad nami znęcał i zniszczył dzieciństwo. Nie pozwolę, by kolejny chuj zniszczył, życie mojej siostrze.

- Spokojnie Amelka, pomożemy ci - odezwał się ze spokojem Krzychu, który w porównaniu do mnie był jebaną oazą spokoju. Trochę nie rozumiem zachowania  kumpla, bo tak naprawdę to nie znał mojej siostry. Czasami jak jeszcze była w Polsce zdarzało się, że wychodziła z nami na imprezy, ale nic poza tym.

- Jak? Skoro jestem w jebanym Londynie!

- Zaczynają się wakacje, więc możesz do nas przylecieć. Zamieszkasz ze mną oraz poukładasz sobie wszystko na spokojnie, a co najważniejsze, z dala od tego chuja. Ogarniaj bilet i jutro mam cię widzieć na lotnisku Chopina w Warszawie. Siora wierze w ciebie! - wytłumaczyłem, nadal będąc mega wkurzony.

- No dobra... to ogarnę bilety i napiszę do ciebie jutro - mówiła już spokojniejszym głosem.

- Wiedziałem, że jesteś silna. Będziemy w kontakcie i pisz, jakby coś się działo...

- Dziękuje i do zobaczenia.

Pożegnałem się jeszcze, a sekundę później dziewczyna się rozłączyła. Zdenerwowany rzuciłem telefon na drugi koniec kanapy.

Manekin || Quebonafide & KrzyKrzysztofOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz