~Amelka~
Siedziałam w kantorku, zajadając się kanapką, gdy nagle wszedł tu Igor. Spojrzał na mnie i usiadł po drugiej stronie stołu. Oparł łokcie na kolanach i wpatrywał się we mnie.
- Coś nie tak? - zapytałam zdziwiona, marszcząc brwi.
- Nie nic... - wzruszył ramionami.
- To czemu mi się przyglądasz? Może jesteś głodny? - uniosłam brew do góry, na co chłopak delikatnie się zaśmiał. - O wow ty się śmiejesz. Od kiedy to tak? - rzuciłam z sarkazmem i ugryzłam kawałek kanapki.
- Po prostu od jakiegoś czasu mam dobry humor, mimo że jestem niewyspany - powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej i opierając się wygodnie o oparcie krzesła.
- Nie odpływaj tylko, zaraz do pracy trzeba wracać - rzuciłam, na co chłopak się uśmiechnął.
- Jakoś za często mi się to zdarza - prychnął, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Jak to? Nie rozumiem... - zapytałam przy okazji, wyrzucając do kosza opakowanie po kanapce.
- Lubie sobie czasami zresetować umysł i wciągnąć parę kresek - westchnął, - Tylko nikomu nie mów - dodał.
- Spoko rozumiem c...
- Jak to? - przerwał mi i uniósł do góry brwi.
- Nikt o tym nie wiem, ale z moim byłym zdarzało mi się zaszaleć i nie raz odpłynąć - zaśmiałam się. - Tylko też nikomu nie mów, bo jakby ktoś z rodziny się dowiedział, byłabym martwa. Dosłownie.
- Luzik... to znaczy, że mamy wspólne tajemnice - powiedział, a ja kiwnęłam głową. - Tak w ogóle, to mój kupel prowadzi bar nad Wisłą i często tam z nim przesiaduje. Również czasami mamy towar i jak chcesz, to możesz wpadać się trochę wyluzować.
- Już nie biorę, ale może kiedyś wpadnę - odpowiedziałam, a z jego twarzy nagle zniknął uśmieszek. - Dobra, trzeba wracać do układania skarpetek - zaśmiałam się i razem opuściliśmy kantorek.
***
Spojrzałam na zegarek, na którym było już po szesnastej, co oznaczało, że za godzinę kończę pracę. Igor stał przy kasie, a ja kończyłam rozpakowywać ostatnie pudło z towarem, ale nie dane mi było skończyć, bo ktoś od tyłu zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto to? - zapytał znajomy głos.
- Hmm... W ogóle nie wiem kto to może być - rzuciłam z wyczuwalną ironią w głosie, a chłopak westchnął. - No przecież wiem, że to ty głuptasie - odwróciłam się i ujrzałam czerwonowłosego. Przybliżyłam się do niego i delikatnie go przytuliłam. - Co ty tu robisz?
- Zabieram cię - powiedział, cięgle się uśmiechając.
- Przecież nie mogę, mam jeszcze godzinę pracy. Jak chcesz możemy za godzinę gdzieś wyskoczyć - zaproponowałam, a chłopak się zaśmiał i pokiwał głowa.
- Ustaliłem z twoją szefową i idziemy teraz - powiedział, rozglądając się po sklepie.
- Ale jak t..?
- Tak to. Przebieraj się, czekam na ciebie przy samochodzie - wyrwał krótko, a ja się uśmiechnęłam na myśl, że coś kombinuje. Chłopak opuścił sklep, a ja udałam się do kantorka, aby się przebrać. Po kilku minutach ubrana w swoje ciuchu, wychodzę z galerii, a moim oczom ukazuje się stojący przy samochodzie Kondracki, który w ręce trzyma wielki bukiet żółtych tulipanów. Stanęłam w miejscu i z niedowierzaniem wpatrywałam się w chłopaka.
CZYTASZ
Manekin || Quebonafide & KrzyKrzysztof
FanficŻycie to parę chwil Jesteś w nim Jak manekin Życie to parę chwil Tracisz kontrolę, urywasz film... *Wolno pisane! *Książka pisana przy współpracy z @Czuczuczka