~Sylwia~
Kilka dni później Paweł wrócił do pracy. Z doktorem Jurkowskim cudownie mi się rozmawiało. Dzisiaj umuwiłam się z nim po raz drugi.
- Ładnie dzisiaj wyglądasz. - usłyszałam za sobą znajomy głos mojego przyjaciela. Odwróciłam się i uśmiechnęłam.
- Powinnaś częściej rozpuszczać włosy - mówiąc to powolnym krokiem ruszył w moim kierunku. Zatrzymał się obok mnie oraz obok ekspresu do kawy, którą miał zamiar zrobić.
- Włosy rozpuszczam w domu lub na specjalne okazje.
- A co to za okazja?
- idę na kawę z Kubą.
- Na kawę czy na randkę?
- To już chyba nie twoja sprawa.
- Gdyby zrobił ci krzywdę to dzwoń. - widziałam rozbawienie w jego oczach. Kuba jest dobrym człowiekiem i na pewno nie zrobiłby mi nic złego. Nie odezwałam się więcej i ruszyłam w kierunku gabinetu.~Paweł~
Nie rozumiałem co ona w nim widzi. Ich znajomość nie wróży nic dobrego, pewnie Sylwia będzie przez niego cierpieć, facet nie wygląda na stałego w uczuciach.
- Kogo ja tu widzę, jak się czujesz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Marcina.
- Jak miło że pytasz, niektórzy myślą tylko o sobie a jak widzę...
- Pokłóciłeś się z Aśką, wiem. Mówiła mi.
- A komu nie mówiła? - próbowałem żartować ale naprawdę miałem jej serdecznie dość.
- Paweł... nie powinienem ci tego mówić ale ona chce z tobą zerwać.
- Przynajmniej jedna dobra wiadomość.
- To nie są żarty! Człowieku ogarnij się.
- Przepraszam, mam dużo pracy pogadamy później.
- Żebyś tego nie żałował - powiedział już spokojniejszym tonem.
Nie minęło dziesięć minut gdy rozległ sie krzyk Krzyśka.
- Kaszubo złoty, potrzebuję twej pomocy. - wychyliłem się ze zza biurka.
- Przeraszam, czy nie można trochę ciszej? Tu się pracuje. - nie czekając na odpowiedz wstałem i zatrzasnąłem drzwi. Że też on zawsze musi robić najwięcej hałasu.*****
Po skończonej pracy postanowiłem wyciągnąć Marcina na kawę. Miałem nadzieję że nie będę musiał wracać do pustego mieszkania.
- Krzysiaczku ty bohaterze, jestem z ciebie taka dumna. - znowu on.
- Panie Krzysztofie co się stało?
- Ja? Broniłem niewiasty zaatakowanej przez piekarnik. - Nie skomentowałem tego. Pożegnałem się i ruszyłem w stronę wyjscia. Dzisiaj przyjechałem do pracy motorem. Zacząłem ubierać kask i wtedy zobaczyłem moją przyjaciółkę.
- Co to za maszyna? - zapytała z błyszczącymi oczami. - I dlaczego nie pochwaliłeś się nim wcześniej?
- Tak się składa że chciałam cię zabrać na przejażdżkę, ale z tego co wiem jesteś dziś umówiona.
- No tak... ale dopiero wieczorem.
- Obawiam się że jak ze mną pojedziesz to nie zdążysz na randkę.
- Jaką randkę!? To jest zwykłe koleżeńskie spotkanie - chciałem dodać że mam taką nadzieję ale się powstrzymałem.
- Słuchaj, ja wracam do domu, zobaczymy się w pracy. - Odpaliłem motor i zostawiłem Sylwię za sobą.
CZYTASZ
Prawo Miłości | Sylwia i Paweł
FanfictionSyliwia i Paweł są przyjaciółmi, ale czy na pewno? Według nich - TAK, według innych międzi nimi jest coś więcej nawet jeśli sami jeszcze o tym nie wiedzą... *Jest to moja pierwsze książka więc wybaczcie wszystkie błedy (które na pewno się pojawią)...