#15

505 10 11
                                    

Kochani! Przepraszam że przez całe wakacje nic nie pisałam, chciałbym zakończyć tę książkę także to jest ostani rozdział, później będzie epilog.
Zastanawiam się, czy zacząć nową książkę o naszej ulubionej parze. Jeśli się zdecyduje będzie to prawdopodobnie po zakończeniu jedenastego sezonu.
Koniec ogłoszeń!

~Paweł~

Dzień był wyjątkowo ciepły i słoneczny, od czasu do czasu powiewał delikatny wiatr. Szedłem przed park z teczką w ręce. Stwierdziłem, że udam się do sądu na piechotę, szczególnie, że nowa kancelaria znajduje się kilkanaście minut od miejsca docelowego.
   To co się działo po wypadku żony Marcina przerastało nas wszystkich.
Iga była w śpiączce od dwóch miesięcy i nic nie zapowiadało, że to się zmieni. Marcin spędzał całe dnie i noce obok żony, a za łóżko służyło mu szpitalne krzesło. Przez to wszystko bardzo zaniedbywał Zbyszka i dziewczynki, które przenosiły się do Krzyśka i Marty na jakiś czas. Każdy w jakiś sposób odczuwał jej brak.
Początkowo nie żywiłem do Igi jakieś ogromnej sympatii, uważałem, że zmienia mojego przyjaciela na gorsze. Z perspektywy czasu widzie swoje błędne myślenie. Kaszuba - kiedyś Małecka - zrobiła z Marcia dobrego, wrażliwego człowieka, wydobyła z niego najlepsze cechy ukryte głęboko w nim. Modliłem się aby wyszła z tego wypadku, żeby się w końcu obudziła.
Akurat wtedy gdy najbardziej potrzebowałem jej rady walczyła o życie.
Gdyby nie ten wypadek prawdopodobnie nie było mnie teraz w Polsce. Od tego feralnego dnia widziałem Sylwię tylko raz a konkretnie kilka dni temu przechodziła sądowym korytarzem gdy ja byłem na sali. Nie zauważyła mnie.
Odkąd zmieniłem miejsce pracy nie mamy ze sobą kontaktu, prawdopodobnie nawet nie wie że jestem w kraju. Gdybym wtedy odebrał od niej telefon, może byłoby inaczej.

~Sylwia~

   Minęło trochę czasu odkąd ostatni raz widziałam Pawła, śnił mi się tej nocy. Ostatnio miałam nawet wyrażenie, że go widziałam, co było niestety niemożliwe, skoro nie ma go w Polsce.
   Gdy skończyłam się malować popatrzyłam na swoją toaletkę z dużym niezadowoleniem. Panował na niej ogromny bałagan, który miałam w planach posprzątać już jakiś czas temu. Kolejny raz obiecałam sobie, że zrobię to gdy wrócę z pracy.
Moje myśli znów uciekły w stronę Radeckiego. Zastanawiałam się, czy gdybym była odważniejsza to miałabym z nim kontakt, czy byłoby z tego coś więcej niż zwykła przyjaźń... Ciągle próbowałam oszukać sama siebie. To już dawno przestała być przyjaźń, oboje o tym wiedzieliśmy, ale żadne z nas nie miało na tyle odwagi by powiedzieć o tym głośno. Może już znalazł kogoś, kto nie bał się tak jak jak my, może jest teraz szczęśliwy...?

~Paweł~

- Cześć stary - zacząłem, gdy po dwóch sygnałach ktoś odebrał telefon.

- Paweł? - spytał zaskoczony Marcin. Zapewne nie spodziewał się telefonu ode mnie.

- Jeszcze mnie pamiętasz - odpowiedziałam ironicznie - Dzwonię, bo mam pewną ważną sprawę. Chodzi o Sylwię.

- Wreszcie sobie o niej przypomniałeś? Słuchaj, jesteś moim kumplem, ale jeśli chcesz ją znowu skrzywdzić...

- ,,Znowu"? - powtórzyłem zaskoczony - czyli jednak... O której jutro zaczyna pracę?

- Jutro jest niedziela.

- To nie może tyle czekać.

- Co ty chcesz zrobić? - spytał ostrożnie Kaszuba.

- Chce ją przeprosić. Wiem, że głupio zrobiłem znikając, ale teraz wiem, że nie popełnię tego błędu po raz drugi.

- Nie poznaję cię. Od kiedy zrobiłeś się taki wylewny?

- A od kiedy ty masz czas rozmawiać w pracy? Do roboty, klienci czekają. Trzymaj się. Cześć - rozłączyłem się zanim zdarzył cokolwiek powiedzieć. Spojrzałem w kalendarz stojący na biurku. Miałem dużo czasu, żeby zastanowić się, co tak naprawdę chcę zrobić.
Ostatecznie postanowiłam po prostu pójść do kancelarii i z nią porozmawiać, przy okazji odwiedzając resztę starych znajomych.
Doskonale wiedziałem, że Sylwia przychodzi do pracy dość wcześnie rano. Postanowiłem wykorzystać tę wiedzę i udać się do kancelarii w porannych godzinach tak aby mieć pewność, że Małecka nie wyszła do sądu.

Prawo Miłości | Sylwia i PawełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz