#6

822 20 7
                                    

~Paweł~

Cieszyłem się że sprawiłem Sylwii niespodziankę, chciałem żeby dzięki mnie uśmiechała się codziennie. Miło było patrzeć jak spaceruje po polanie i podziwia świat.
Ten dzień spędziliśmy naprawdę w bardzo miej atmosferze. Czas płynął nieubłaganie szybko, nawet nie zauważyliśmy kiedy zaczęło robić się ciemno.
- To co? - zapytałem - Wracamy?
- A możemy jeszce chwilę zostać?
- Dla mnie nawet całą noc, tylko że jutro masz sprawę w sądzie. A Markowi zależy na tym kliencie, więc sama rozumiesz.
- Mhm.
- Odwiozę cię do domu.
- Pawełku ja mam samochód pod kancelarią.
- W takim razie jutro po ciebie przyjadę. Nawet się ze mną nie kłuć, no chyba że chcesz wracać pieszo - zaśmiałem się.
- I tak wiem że byś mnie tu nie zostawił. - miała rację. Gdybym to zrobił, byłbym największym dupkiem na świecie. Podałem Sylwii kask i usiadłem na motrze. Moja przyjaciółka usiadła za mną i moco się przytuliła.
- Zaraz mnie udusisz - po tych słowach odwróciłem głowę w jej kierunku.
- Zimno ci?
- Troszeczkę - powiedziała z uśmiechem. Bez zastanowienia dałem jej swoją marynarkę. Może to nie kurtka ale zawsze coś. Odpaliłem motor i jechałem tak żeby dotrzeć do domu w jak najkrótszym czasie, ale na tyle wolno żeby Sylwia nie zmarzła za bardzo. Gdy tylko wjechaliśmy w miejsce gdzie był zasięg na nasze telefony zaczęły przychodzić setki wiadomości. Stwierdziliśmy że zatrzymamy się na chwilę żeby zobaczyć kto tak do nas pisze.
- 10 nie odebranych połączeń od Marcina, drugie tyle od Igi.
- U mnie dodatkowo 40 od Kuby
- Tego Jurkowskiego?
- No tak. I jeszcze sms'y.
- Ja mam najlepsze od Krzysztofa: ,,Mecenasie goła chudo kostko, jeśli coś zrobiłeś mojej siostrze to przysięgam że zamienisz się w stracha na węże."
- Kuba napisał że bardzo się martwi.
- Ja też bym się martwił jakbyś zniknęła na pół dnia i nie odbierała telefonu.
- Poczekaj muszę odpisać.
- Zrobisz to jak będziesz w domu.
- No ale...
- Zaraz się rozchorujesz.
,,Albo zakochasz" - pomyślałem. Chociaż gdybym miał wybierać to wybrałbym przeziębienie. Będzie przynajmniej mniej cierpiała. Patrzyłem jak coś pisze, a chciałam już jechać więc zabrałem jej telefon.
- Możesz mi powiedzieć co ty robisz?
- Dobam o twoje zdrowie. Oddam ci go na miejscu. Sylwia mruknęła coś pod nosem i usiadła na motorze.
Mam nadzieję że moja przyjaciółka pójdzie spać a nie będzie całą noc pisać z tym lekarzem, co chciał w moim mniemaniu robić związek Igi i Marcina.

~Sylwia~

Byliśmy już pod moim domem w Milanówku. Jak się okazało byli tam chyba wszyscy. Gdy tylko weszliśmy od razu zaczęli prawić nam kazania i zadawać masę pytań. Mimo wszystko nikt nie przebije mojej mamy. Zrobiła sobie maskę z papieru, na której były przyklejone nasze zdjęcia z dużym, oczywiście czerwonym napisem ,,POSZUKIWANI". Nie wspomnę o plakacie który przykleiła sobie na plecy.
- Może dacie się Sylwii wyspać? Jutro ma ważną sprawę w sądzie. - po słowach Pawła wszyscy umilkli. Pewnie teraz byśmy im wszystko wyjaśnili gdyby nie mój brat, który miał na policzkach dwie czerwone kreski a w ręce trzymał... Nóż!
- Nie tak prędko goła chudo kostko!
- Krzysiek uspokuj się! - pani Irenka próbowała go uspokoić. Ja podeszłam do niego i wyrwałam mu nóż z ręki.
- Czyś ty zdurniał!? - zapytałam z krzykiem. - Gdybym nie chciała z nim jechać to bym nie pojechała. Rozumiesz!?
- Proszę się roztopić. Matka idzie - jeszcze ona.
- Co to za marynarka? - zapytała. Popatrzyłam na Pawła. On tylko się do mnie uśmiechnął.
- To nie moja. Było mi trochę zimno więc Paweł mi ją dał. A teraz pozwól że mu ją oddam.
Podeszłam do mojego przyjaciela i już miałam mu ją oddać gdy do pomieszczenia wbiegł Kuba.
- Dobrze że nic ci nie jest. - powiedział, po czym podszedł do mnie i przytulił.
- Możesz mnie już puścić. Na prawdę nic mi nie jest.
Puścił. Mina Pawła była bezcenna. Wyglądał jakby ktoś ukradł mu lizaka i jadł go na jego oczach. Sciągłam z siebie marynarkę i oddając ją powiedziałam ,,dziękuję". On nic nie powiedział tylko pociągnął mnie w stronę kuchni. Wszyscy byli skupieni na Krzyśku, tłumacząc że tak się nie robi. Jedyną osobą która nam się przyglądała był Kuba. Chciałam z nim porozmawiać ale byłam bardzo zmęczona a mój przyjaciel znowu coś wymyślił.
- Paweł, gdzie znowu idziemy?
- Do kuchni.
- Mogę wiedzieć po co?
- Żebyś napiła się ciepłej herbatki a potem poszła spać.
- Od kiedy zrobiłeś się taki opiekuńczy, co? - nie dostałam podpowiedzi na to pytanie. Usiadłam na krześle a Paweł postawił wodę. Zaraz po nas do pomieszczenia wszedł doktor Jurkowski.
- Jak się czujesz? Zapytł patrząc na mnie.
- W porządku, jestem tylko trochę zmęczona.
- Może powinnaś wziąść sobie dzień wolnego.
- Nie jestem dzieckiem - zaśmiałam się. - jeszcze zdążę się wyspać.
- A ty pewnie liczyłeś, że przyjedziesz tutaj i osobiście podasz jej lekarstwa. - powiedział Paweł.
- Widzę że Sylwia już ma doskonałą opiekę. Tak wspaniałą że nie można było się z nią skontaktować.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię. - zaczęłam. Ale zrobię to przy wszystkich bo nie mam zamiaru mówić tego dwa razy.
- Herbatka gotowa.
Paweł podał mi kubek z parującym napojem.
- Dzięki. Tego mi było trzeba.
- Dobra chodzimy to załatwić, bo ty się musisz wyspać.
Wyszliśmy z kuchni. Usiadłam w fotelu, Paweł staną obok i wyjaśniliśmy że wybraliśmy się w jedno bardzo ładne miejsce, ale tam nie było zasięgu, zagadaliśmy się, a gdy zaczęło się ściemniać wróciliśmy.
Potem wszyscy zaczęli się zbierać, a Paweł powiedział że przyjedzie po mnie samochodem żebym się nie rozchorowała. Przed snem wzięłam jeszcze tabletkę na wzmocnione odporności i poszłam spać.

Kolejny rodział i kolejna przygoda naszych bohaterów. 😂
Miłego dnia! ❤

Prawo Miłości | Sylwia i PawełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz