#14

943 18 14
                                    

~Paweł~

Telefon dzwonił a jego dźwięk zaczynał być bardzo irytujący. Nie miałem ochoty na żadne spotkania - nie dziś. Za oknem wiatr rozwiewał kolorowe liście, które jako jedyne pozwalały nie wpaść w jesienną depresje. Słońce chowało się za chmurami. Postanowiłem wziąć z niego przykład i schować się pod kołdrą.
W głowie szukałem pretekstu, żeby nie iść do pracy. No tak, Marek chce dzisiaj widzieć nas wszystkich.
,,Jak się okaże że wylecę z pracy to obiecuje sobie na miłość do Sy... Nie! Na wszystko co mnie złego w życiu spotkało, że wyjadę na drugi koniec świata" - takie myśli kłębiły się w mojej głowie podczas drogi do kancelarii, która jeszcze miała swoje miejsce. Niedługo zniknie jak Polska podczas I wojny światowej. Niby będzie istniała, ale nie będzie miała swojego miejsca. Wchodząc do budynku nie usłyszałem jak to zwykle w ostatnim czasie bywało rozmów Marty i Patryka, Iwonki, która w końcu dała spokój starszemu Kaszubie (ciekawe na jak długo). Głucha cisza dała mi do zrozumienia, że byłem pierwszy.

~Patryk~

- Kto by pomyślał, że ta nasza właścicielka ma takie mroczne sekrety. - odezwała się Marta, która zrobiła sobie przerwę od pakowania do kartonów dokumentów i innych dupereli.

- Ja to za dużo nie wiem, ale na przykład taki mój brat, nie uwierzył w podejrzenia naszej pani mecenas, że ta Monika coś kombinuje. Bo niby wszystkie dziennikarki są wścipskie i tak dalej.

- W ogóle to oni chyba coś ostatnio, no ten teges.

- Ja to tam Pawła nie rozumiem.

-ja też, niby zakochany a nic z tym nie robi.

- Musimy pomóc im do siebie dotrzeć! A ty - wskazałem na Martę - mi pomożesz.

~Sylwia~

Wietrzna pogoda nie pomagała w poprawieniu mojego humoru, wilgotne liście przyklejały się do mojej twarzy. Gdyby ten samochód się nie zepsuł...
Od progu kancelarii usłyszałam cichą dyskusje sekretarki i Patryka. Nie miałam zamiaru podsłuchiwać, lecz gdy do moich uszu doszło imię ,,Paweł" nie wytrzymam.

-... To naprawdę przykre - smutny głos Piątek sprawił, że się przestraszyłam. Chciałam mieć pewność, że nic mu nie jest.

- Życie jest krótkie - wtedy się przestraszyłam.

- Gdzie jest Paweł!? - zaczęłam wrzeszczeć na cały budynek. Dwoje par oczu patrzyło na mnie zdziwionych. Usłyszałam gwałtownie otwierające się drzwi.

- Pani Sylwio, spokojnie. Nie wiem o co tym razem się pokłóciliście, ale przypominam że to jest kancelaria adwokacka a nie poradnia psychologiczna. A odpowiadając na pytanie. Mecenas Radecki jest w sądzie w sprawie rozwodowej. A teraz wszyscy do roboty, im wcześniej się stąd wyniesiemy tym lepiej.

Starszy Kaszuba był wyraźnie był zdenerwowany. Marcin zresztą też. Nie miałam pojęcia co się stało, tym bardziej jak niechcący słyszałam jego rozmowę z Igą przez telefon. Mówił swojej żonie, że nie musi przyjeżdżać i żeby więcej nie rozmawiała z Moniką.
Po wyjściu Marka z sekretariatu zapytałam ponownie co się stało.

- No bo mój brat - zaczął Patryk - stał się ostatnio jakiś dziwny. W piątek wieczorem zamiast jak to miał w zwyczaju pójść na imprezkę to idzie do pokoju i studiuje te książki dla prawników! Chyba...

- Dzień dobry, słyszałam że coś się stało w kancelarii więc przyniosłam gołąbki dla pana mecenasa - Iwona wróciła. Chciałam się na nią wydrzeć ale przeszkodził mi w tym Patryk.

- Co pani tu robi? - Zapytał.

- Jeszcze tej tu brakowało - powiedziała sekretarka do młodego Radeckiego.

- Pan mecenas jest u siebie?

- Pan Kaszuba jest bardzo zajęty i nie radziłabym mu przeszkadzać.

- Może pani zanieść to do kuchni - powiedziała Piątek.

- Ale ja... - pani Iwonka nie dawała za wygraną.

- Proszę nie dyskutować! Jak tak pani zależy to proszę, tu jest długopis, zaraz dam pani kartę i zostawi pani list. - Ta kobieta umie doprowadzić do szału. Iwona skończyła pisać.

- Przekażcie, że zostawiam w kuchni.

- Do widzenia - powiedziała Marta siadając gwałtownie na krzesło.

~Paweł~

- A ty co taki nieprzytomny? - Zacząłem rozmowę z Marcinem.

- Wieczorem odwoziłem Ige do Rucianego, skończyło się na tym że wróciłem dopiero o piątej, ale wygrałem sprawę.

- Ciekawe...

- Ojciec Igi wylądował w szpitalu no i musiała do niego pojechać. Co prawda jego stan jest stabilny i zatrzymali go tylko na obserwacji, ale Iga uparła się że musi tam jechać. Zresztą doskonale ją rozumiem. A ty co masz taką minę?

- Poważne zastanawiam się nad wyjazdem za granicę.

- Żartujesz? - zapytał z kpiną w głosie.

- Nie. Nie wiem po co w ogóle ci to powiedziałem.

Po tych słowach zacząłem iść w stronę schodów, Marcin coś krzyczał, jednak nie zwracałem na to uwagi.
Jeszcze rano nie chciałem wylecieć z pracy a teraz sam chcę się z niej zwolnić.
Kto by pomyślał że przez jedną kobietę tak się zmieni moje podejście do życia. W końcu jej widok sprawia że czuję jakbym rozwijał bandaże nie pozwalając raną się zagoić. Włączyłem laptopa i zacząłem pisać pismo o rezygnacji z pracy. Myślałem że dzięki temu zapomnę o jej pięknych oczach i czarującym uśmiechu.

~Sylwia~

- Paweł chcę się zwolnić z pracy! - to pierwsze słowa, które padły z ust Marcina. Szybko wszedł do mojego mieszkania.
- Co? Ale kiedy!? - nie docierało do mnie to co mówił młody Kaszuba.
- Normalnie. Powiedział, że chce wyjechać.
- Gdzie on teraz jest? - zapytałam zdenerwowania.
- W drodze na lotnisko.
Z pośpiechem chwyciłam torebkę i już miałam wybrać z mieszkania, gdy Kaszuba zablokował przejście stając w drzwiach.
- Puść mnie! - zaczęłam krzyczeć.
- Poczekaj... Zawiozę cię. W takim stanie nie powinnaś prowadzić.
- Dobra.
Zamknęłam drzwi na klucz i pobiegłam za Marcinem na parking. W głębi duszy wiedziałam, że gdybym przed nim nie ucieka teraz nie musiałbym ratować tego co zepsułam.
   Byliśmy aa miejscu, jak się okazało - przed czasem. Czekaliśmy na mecenasa Radeckiego pijąc całkiem dobrą kawę. Niespodziewanie zadzwonił telefon mojego towarzysza. Serce zaczęło bić szybciej.
- To Paweł? - zapytałam.
Młody Kaszuba pokręcił przecząco głową. Przeprosił i odszedł kawałek. Ja w tym czasie zaczęłam się zastanawiać co powiem, gdy go zobaczę. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Jedyne czego pragnęłam to odpoczynku od ostatnich wydarzeń. Po chwili zobaczyłam idącego w moim kierunku bladego jak ścianę Kaszube.
- Iga... Ona.. - zaczął Marcin drżącym głosem - Miała wypadek.

Hej, Hej! Dawno mnie nie było, powodem mojej nieobecności jest nauka. W kwietniu czekają mnie egzaminy. Postaram się jednak od czasu do czasu coś napisać.

Wszystkimi, których też czekają egzaminy życzę powodzenia!

Prawo Miłości | Sylwia i PawełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz