~Sylwia~
Ze spokojnego snu wyrwał mnie znienawidzony dźwięk budzika. Przetarłam oczy i poszłam napić się wody z cytryną. Od razu po przebudzeniu przypomniałam sobie wczorajsze wydarzenia. Paweł, który przyszedł do mnie i obiecał że będzie grzeczny. Jeśli fakt że skończyło się tylko na całowaniu ma przemawiać za jego grzecznością to nie zdał egzaminu. Mieliśmy tylko grać, mimo to nie żałuję tego co się stało. Można powiedzieć że się cieszę, ale następnym razem nie pójdzie mu tak łatwo. Do tej pory na myśl o jego dotyku mam dreszcze.
~Paweł~
Zobaczyłem Sylwię wchodzącą do naszego gabinetu. Staliśmy naprzeciwko siebie.
- Cześć.
- Hej.
Zrobiło się trochę niezręczni. ,,Ile my mamy lat!?" - pomyślałem, nawet nie możemy normalnie porozmawiać. Chciałem coś powiedzieć, ale klasycznie ktoś musiał nam przerwać. Tym razem była to Marta. Przekazała nam niezwykle wulgarną klientkę. Poprosiłem żeby usiadła, ale ona chce prawnika płci żeńskiej bo jak stwierdziła - mężczyźni są nic nie warci. Wyszedłem więc zostawiając Małecką samą z tą wariatką. Przez najbliższą godzinę nie miałem umówionych, więc zapytałem naszą sekretarkę jak idą przygotowywania do ślubu. Była niezmiernie ucieszona, że ktoś ją pyta. Zaczęła wszystko opowiadać i nawet powiedziała że Krzysiek dzisiaj przyjdzie zapytać czy zostanę światkiem. Oczywiście zabroniła mi mówić o tym komukolwiek, ale stwierdziła że muszę się zgodzić. Zdradziła tylko, że świadkową będzie blondynka. Byłem pewny, że ma na myśli Igę. Marta dalej trajkotała zadowolona, a ja zastanawiałem się jak się oświadczę Sylwii. Tylko kiedy to będzie? Chyba przywołałem ją myślami, bo wyszła z gabinetu.
- Ta kobieta jest nienormalna.
- Zdążyłem zauważyć. Kawy?
- A wiesz, że właśnie będę robić? Tylko że nie dla siebie.
- Pójdę z tobą. - Będąc już w bezpiecznej odległości od największej plotkary w kancelarii podszedłem do blondynki i powiedziałem cicho:
- Tobie przydałoby się coś mocniejszego. Przyjadę do ciebie 20. Okey?
- Mhmm - odwróciła się do mnie z lekkim zdziwieniem i uśmiechem na ustach.
- Przygotuj kieliszki.
Wyszedłem zostawiając ją z szokowaną miną. To nasze uciekanie przed sobą zaczęło mnie męczyć, zacząłem dostrzegać jak Sylwia mnie zmienia. Nawet nie wiem kiedy zacząłem pragnąć ślubu, ale tylko z nią. Wróciłem do sekretariatu, gdzie zastałem panią Irenkę, aby poradzić się w sprawie nowego projektu, żeby go zorganizować potrzebuje porady prawnej, Zaprosiłem ją do sali konferencyjnej. Zaraz gdy mieszkanka kamienicy wyszła przyszedł pierwszy umówiony klient, potem krótka przerwa i kolejny. Dzień w pracy pomału dobiegał końca. Usłyszałem krzyki Moniki i Małeckiej. Idąc w tamtym kierunku zatrzymała mnie Marta, powiedziała, że Sylwia rano spotkała jakąś Marię, która zgubiła syna.
- Monika widziała małego chłopca, czyli syna tej Marii, no i nasza pani mecenas pomogła tej pani. Teraz się jakieś dymy porobiły, bo ta dziennikarka odwiozła małego na policję i się okazało, że ten chłopczyk jest tam już któryś raz z kolei, no i jak to dziennikarka zainteresowała całą sprawą i teraz się kłócą, bo Sylwunia uważa, że Monika za bardzo się wtrąca i interesuje sprawami kancelarii.
Nic nie powiedziałem tylko poszedłem żeby je rozdzielić. Miałem nadzieję, że Marek tego nie zobaczy. Jeśli sprawa w sądzie się nie przedłuży to powinien tu być lada chwila.
- Spokojnie drogie panie, już jestem nie musicie się martwić, przejmuję tę sprawę.
- Co? - zapytały chórem.
- Skoro ta sytuacja jest dla was takim problemem to sam się tym zajmę. Ani jedna ani druga nie będzie miała więcej styczności z tą sytuacją. Proszę się rozejść. Po chwili gdy Monika była u siebie na górze postanowiłem pójść do Sylwii, żeby zapytać co się naprawdę stało. Wiem, że sekretarka dużo powiedziała, ale nie miałem pewności, że wszystko. Wszedłem do naszego gabinetu i usiadłem naprzeciwko niej.
- Posłuchaj, wiem że jesteś trochę zdenerwowana...
- Nie trochę tylko bardzo, co ona sobie myśli, poza tym, że wynajmuje nam parter nic nas z nią nie łączy. Nie ma prawa wtrącać się w sprawy kancelarii.
- No tak, masz rację a teraz ubieraj się. Wychodzimy.
- Teraz? Gdzie, Paweł ja jestem w pracy.
- To polecenie służbowe. Jedziemy pomóc tej kobiecie, Marii tak?
- Tak - powiedziała już spokojniejszym tonem.
Ta cała sprawa zajęła nam dużo czasu, po powrocie okazało się, że Marka nie będzie dzisiaj w pracy. Dobrze, że teraz a nie kiedy indziej, przynajmniej nie zobaczy tej napiętej atmosfery. Małecka pojechała do domu, a ja zostałem, żeby trochę pogadać z Moniką, ona była zła, ale udawała, że wszystko jest w porządku. Zostawiłem ją gdy obiecała, że postara się trzymać od młodej prawniczki jak najdalej. Po wyjściu z pracy miałem odwiedzić jeszcze sklep z winami i kwiaciarnie. Zapowiadał się bardzo miły wieczór spęczony w towarzystwie cudownej osoby.
W końcu wróciłam! Przy okazji zapraszam Was do zobaczenia mojej nowej książki o Idzie i Marcinie.
Miłego Wieczoru lub miłego dnia! ❤
CZYTASZ
Prawo Miłości | Sylwia i Paweł
FanfictionSyliwia i Paweł są przyjaciółmi, ale czy na pewno? Według nich - TAK, według innych międzi nimi jest coś więcej nawet jeśli sami jeszcze o tym nie wiedzą... *Jest to moja pierwsze książka więc wybaczcie wszystkie błedy (które na pewno się pojawią)...