Co jeśli do Avengers dołączyłaby nowa osoba z nieciekawą przeszłością? Czy przeszkadzałaby w współpracy? Czy znajdą wspólny język? Czy Hope znajdzie przyjaciela? Czy w końcu pokona wspomnienia które ją męczą? Czy zapomni o tym co się stało i po pros...
- Znajdźcie berło! – krzyknał Thor w naszym kierunku. Pomachał kilka razy młotem, po czym odleciał, zawsze się zastanawiałam jak on to robi. Razem z Kapitanem ruszyliśmy w stronę budynku. Na szczęście Stark już wcześniej go przejął więc zadanie jest ciutkę łatwiejsze, ale i tak nie mamy pojęcia co kryje się w środku, trzeba być zawsze czujnym. Podążałam za śladami Rogersa, nie odzywając się słowem, nie mam pojęcia czemu ale po akcji z lotniskopterami czuję się tutaj obca, mam wrażenie nie jestem tu mile widziana, jestem inna od wszystkich. Każdy tutaj wie co robi, ma jakiś cel, a ja? Jeszcze do niedawna myślałam, że chce na dobre odciąć się od przeszłości, od Hydry, od Jamesa. Prawda okazuje się zupełnie inna niż przypuszczałam. Moje życie w Avengers wydaje mi się sztuczne i naciągane, dobrze mi się z nimi pracuje, ale mam wrażenie że ciągle mają się na baczności przy mnie, myślą że w każdej chwili mogę stracić panowanie nad swoją mocą, a wtedy jestem bardzo niebezpieczna. To tak trochę jak z Brucem. Wiem że każdy z nim ma jakieś małe urządzenie elektryczne, którego w każdej chwili będą mogli użyć, aby mnie obezwładnić, może to i dobrze?
- Bierz się za Bannera, czas na kołysankę – za zamyślenia wyrwał mnie głos Kapitana, odwrócił się w moją stronę i widząc moją zmieszaną minę zapytał – Wszystko w porządku?
Ja tylko na odpowiedział kiwnęłam głową, Nick wie że to Steve z całej drużyny ma ze mną najlepszy kontakt, dlatego to jemu przydzielił zadanie pilnowania mnie.
Kapitan nie drążył tematu, zalecił wykonywanie dalej misji, udaliśmy się wzdłuż korytarza, Steve zauważył jednego z żołnierzy, ale bardzo szybko go obezwładnił, wyszedł przejściem na klatkę schodową.
- Baron Strucker – powiedział w kierunku mężczyzny który zatrzymał się naprzeciw, mężczyzna na oko 50 lat, obcięty na krótko z monoklem przy prawym oku, odziany w czarną podkoszulkę i tego samego kolory płaszcz. Uśmiechnął się sztucznie – Główny bandzior Hydry. – Powiedział Steve podchodząc do niego.
- Właściwie pracuję dla T.A.R.C.Z.Y. – odpowiedział.
- Właściwie nie masz już pracy – odpowiedział natychmiast Rogers. Zamienili się miejscami, ja dla pewności nie wychylałam się, Strucker jeszcze mnie nie zauważył, a mogę to w każdej chwili wykorzystać. – Gdzie berło Lokiego?
- Wiem kiedy przegrywam. Wspomnisz że współpracowałem? - zapytał.
- Tuż pod 'Eksperymentował na ludziach' – odpowiedział Steve również sztucznie się uśmiechając. Moje wyostrzone zmysły wyczuły towarzystwo czwartej osoby, zapach jest podobny do tego który poczułam tu w lesie, kiedy to ktoś z zawrotną szybkością wywrócił mnie oraz Rogersa. – Ilu ich jest?
W tym samym czasie kiedy to wypowiedział obok niego pojawiła się dziewczyna w długich brązowych włosach i świecących się czerwonych oczach.
- Steve! – krzyknęłam wychodząc z ukrycia. Dziewczyna bez dotykania mężczyzny odepchnęła go w stronę schodów, co poskutkowało upadkiem Kapitana. Z warknięciem spojrzałam na tą wiedźmę, skoczyłam w jej kierunku, lecz ona machnęła ręką a przed nią ukazała się tarcza od której się odbiłam. Rogers szybko wrócił na miejsce, a nieznajoma zniknęła za drzwiami. Telekinetyczka.
- Mamy drugiego ulepszonego, to kobieta, zachować ostrożność – mówił patrząc się na drzwi za którymi zniknęła.
- Wydaje mi się że posługuje się telekinezą czy coś w tym rodzaju – dopowiedziałam, oboje spojrzeliśmy na Struckera.
- Musicie być szybsi – powiedział, po czym jego spojrzenie padło na mnie – Ile ja bym dał aby cię przepadać, a gdybym ofiarował się Hydrze sowicie by mnie wynagrodzili – dopowiedział.
Poczułam straszne szczypanie w oczach, zauważyłam że gdy jestem zdenerwowana czy zła, moje oczy zaczynają mocniej i intensywniej świecić na żółto. Słysząc to Kapitan nadepnął na swoją tarczę tak aby odskoczyła do góry, kopnął ją aby uderzyła mężczyznę w klatkę piersiową, przez co poleciał na ścianę, a tarcza wróciła do Rogersa, Baron upał na ziemię chyba tracąc przytomność. Steve odwrócił się do mnie. Czyli Hydra ciągle chce mnie mieć, cały czas chcą zrobić ze mnie maszynę do zabijania, nie wierzę w to...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Hej! – krzyknął mężczyzna łapiąc mnie za ramiona. – Spokojnie, Hydra nie dostane ciebie w swoje łapy, przysięgam ochronie cię – powiedział spokojnym tonem posyłając mi pokrzepiający uśmiech.
- Dzięki Steve na ciebie zawsze można liczyć – powiedziałam powstrzymując łzy.
Boję się, tylko nie o to co się stanie ze mną, boje się o ekipę. Przecież gdyby Hydra w jakiś sposób mnie pojmała, pierwsze co to pranie mózgu, a pierwszymi moimi ofiarami na pewno by byli członkowie Avengers. Nie mogę do tego dopuścić.
- Ludzie mamy Struckera – powiedział szybko do słuchawki.
***
Przez cała drogę w odrzutowcu siedziałam w kącie zwinięta w kłębek jako mały czarny kot, Kapitan wyjaśnił im że nie mam teraz nastroju do gadania. Co mam teraz zrobić? Zostaje mi chyba opcja brania udziału w misjach i bycie pod ciągłym okiem Kapitana. Tak Hydra nie ma jak mnie przejąć, poza tym nie ma jak mnie przejąć więc czym ja się martwię? Dałabym sobie z nimi radę, jak nie to na pewno Steve mi pomoże, Thor pewnie też, ciągle jest mi wdzięczny za tą akcję w Londynie z mrocznymi elfami. Ostatnio zauważyłam również, że Tony zrobił się dla mnie milszy i bardziej jakby opiekuńczy, ciągle się pyta czy czegoś mi nie trzeba, czy dobrze się czuję, co rusz mi coś nowego kupuje. Jakoś się do tego przyzwyczaiłam, raz powiedział coś w stylu że musi dbać o swoją młodszą siostrę czy jakoś tak, lecz nie wiem czy mam brać na poważnie słowa podpitego filantropa. Uśmiechnęłam się w duchy sama do siebie, pomimo moich uczuć iż nie pasuje tu to jednak nie zamieniłabym tego gdzie jestem. Tutaj w jakiś sposób jestem szczęśliwa, chociaż ból i cierpienie ciągle mi towarzyszą, cóż jest to chyba mój standardowy pakiet.
Wylądowaliśmy na lądowisku w Stark Tower, zmieniłam się w człowieka i poczłapałam do mojego tymczasowego pokoju. Muszę wziąć prysznic, a słyszałam że wieczorem ma odbyć się jakiś bankiet, jeszcze tego mi brakuje. Chociaż może to dobra okazja do upicia się i zapomnienia choć na chwilę o problemach?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
---------------------------
Możecie na mnie krzyczeć, wyzywać mnie, hejtować i co tam tylko chcecie za zwłokę xd Przepraszam że nie było tak długo rozdziału ;-; wybaczcie mi!