Rozdział II

72 2 0
                                    

W duchu miałam nadzieję, że Elais nie posłucha mojej prośby i przybędzie także następnego wieczora. Dowiedziałam się o tym za późno by cofnąć wcześniejsze słowa i ponownie zobaczyć wytęsknionego wampira. Dlatego też gdy po nastaniu zmierzchu siedziałam sama w pokoju, a na wszelkie próby rozmowy odpowiadałam jedynie monosylabami, zorientowałam się o kim myślę.

Tęskniłam za nim. Niechętnie, lecz musiałam przyznać, iż brakowało mi widoku nieśmiertelnego, nawet wtedy gdy zadawał mi bój fizyczny jak i psychiczny. Oczywiście nie byłam masochistką i daleko mi do uwielbienia dla cierpienia, lecz mogłam to wytrzymać byle tylko ponownie nakarmić oczy niebiańską twarzą Elaisa, która ukazywała coraz to nowsze emocje, zupełnie jakby wampir uczył się ich przebywając ze mną i niech będzie to objaw pychy, ale chciałam tak myśleć. Pragnęłam w to wierzyć. W końcu nie każdy może się pochwalić umiejętnością budzenia w kimś tak różnych uczuć, nie tylko tych negatywnych.

To niezwykłe jak szybko i jak bardzo jedna osoba potrafi odmienić czyjeś życie. Nigdy nie pomyślałabym, iż nagle spotkam nieśmiertelnego. Oczywiście po zawarciu takiej znajomości nic nie jest już takie jak dawna, a z pewnością zmienia się ogólny pogląd na życie. Nagle coś co miało koniec okazuje się być wieczne, jak w przypadku mojego kochanego wampira. Wszystko to o co niegdyś się bałam, staje się niewarte strachu. Naturalnie ja nadal byłam człowiekiem, duszą uwięzioną w nietrwałej ludzkiej powłoce, lecz teraz byłam pewna, iż Elais zakończy moje życie zanim na starość zacznę się zastanawiać czy było warto.

Słysząc roześmiane towarzystwo w pokoju, raz po raz zagłuszane kolejnymi odgłosami z telewizora, poczułam wściekłość. Miałam dość tego bezczynnego siedzenia i wpatrywania się w sufit, a czasem i okno jakbym miała zobaczyć tam twarz wampira. Jednakże im dłużej miałam przed oczami Ulicę Cieni, tym większą ochotę odczuwałam by tam iść. W końcu stała się ona na tyle nieznośna, że wstałam, przewracając krzesło, na którym siedziałam.

Poszłam do pokoju rodziców i w kilku słowach bardziej oświadczyłam niż zapytałam czy mogę wyjść. Na szczęście byli zajęci filmem dlatego było się bez większych wyjaśnień, lecz ponownie usłyszałam ostrzeżenie by nie wchodzić w mroczne uliczki, gdyż jest już ciemne. Gdy teraz o tym myślę, uważam, iż każdy dorosły niezależnie od tego czy posiada własne dzieci czy też nie ma zakodowane w głowie powtarzanie pewnych stałych uwag wychodzącemu potomstwu. Najczęściej zostaje mu to do śmierci nawet gdy „dziecko" ma już męża i własną rodzinę. Dlatego też nie przejęłam się gdy musiałam ponownie wysłuchać zbędnych uwag przekrzykującej telewizor mamy. Wtedy nie zwróciłam na nie najmniejszej uwagi, uważając, iż wszystko to już od dawna doskonale wiem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo się myliłam.

Wyszłam z domu. Poczekałam chwilę pod drzwiami dopóki nie usłyszałam charakterystycznego dźwięki zamykanego zamka, po czym zeszłam po schodach i wyszłam na zewnątrz obskurnego bloku. Od razu obrałam znajomy kierunek, tym razem jednak nie pełna nadziei, lecz pewna spotkania z nieśmiertelnym. W końcu już jednego znałam.

Nie musiałam zastanawiać się, w którym domu obudziłam się zamknięta w trumnie. Wiedziałam także, kim jest mieszkający w nim dawca. Widziałam go zaledwie raz, lecz bardzo dobrze utkwił mi w pamięci. Nie domyślałam się jednak, iż może mieć coś wspólnego z wampirami. Wyglądał nad wyraz niepozornie. Zwykły łysawy czterdziestoletni mężczyzna, wyglądający przez okno, gdy szłam pod jego domem z przyjaciółką. Może cierpi na bezsenność, myślałam wtedy i rzeczywiście tak było, o czym powiedział mi Elais. Z jego opowieści bowiem wynikało, iż mężczyznę wciągnięto w to dopiero po spotkaniu ze mną.

Szybko przemierzałam Ulicę Cieni nie poświęcając jej nawet cząstki tej uwagi co zazwyczaj. Teraz nie chodziło mi o magię tego miejsca, którą to całkowicie przejął wampir, lecz o niego samego. Chciałam go spotkać, nawet jeśli narażałam się na wyśmianie przez nieśmiertelnego. Nie obchodziło mnie to jednak. Pragnienie spojrzenia w błękitne oczy było silniejsze od coraz słabszego głosu rozsądku.

Daj mi wiecznośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz