Rozdział IV

55 2 0
                                    

Od tamtego spotkania na polanie nie rozmawialiśmy więcej o Nauczycielu. Skłamałabym mówiąc, iż był to czysty przypadek, gdyż starałam się jak mogłam unikać tego tematu. To samo tyczyło się zresztą Elaisa. Nie oznaczało to jednak, że nie myśleliśmy o tym. Słowa tajemniczego mężczyzny raz po raz rozbrzmiewały w mojej głowie, a wampir kilka razy w ostatniej chwili powstrzymał się przed zapytaniem o niego. Widziałam to. Za każdy razem gdy patrzył mi w oczy, widziałam w nich pytanie, lecz nigdy nie odważyłam się odpowiedzieć. Sama chciałam zapomnieć, przestać pamiętać o tym, co czułam.

Zgadzałam się z nim, lecz nie to było najgorsze. Wydawało mi się, iż Nauczyciel obudził we mnie ten instynkt. Nie wiedziałam w jaki sposób, dlaczego ani tym bardziej kim był, ale okazało się, że nie tylko nieśmiertelna krew pozbawia człowieczeństwa. Wystarczyły już kiedyś, bardzo dawno temu usłyszane słowa bym coraz szybciej zaczęła tracić to, co tak gorliwie starali się nieliczni obronić. Niestety zarówno dla nich i jak i dla mnie okazali się za słabi. Nie potrafili wygrać z przeznaczeniem.

Elais przychodził do mnie codziennie. Zawsze potrafił oszukać ludzkie umysły moich rodziców i siostry, dzięki czemu nie zdołali go zobaczyć. Tak było lepiej. Nie wiem jak zareagowaliby na widok anielskiego mężczyzny, siedzącego u mnie w pokoju i rozmawiającego ze mną jakby znał mnie od wieków. W jego przypadku było to możliwe, ale w moim...

Wampir nie wiedział, że zauważyłam z jaką podejrzliwością na mnie patrzy. Tylko czasami gdy się zamyślił nawet nie starał się tego ukryć. Miał wtedy wzrok utkwiony w mnie, lecz równocześnie mogłabym być zrobiona ze szkła, gdyż zdawał się mnie nie widzieć, zupełnie jakby patrzył w dal, być może przeszłość, w której mnie nie było. Wtedy też niemal mogłam odczytać jego myśli. Oczywiście nie dzięki zdolności charakterystycznej nielicznym ludziom i większości nieśmiertelnym. Jednakże błękitne, smutne i nostalgiczne oczy mówiły mi wszystko to co chciałam wiedzieć. Dlatego też wiedziałam, że się o mnie martwi. Podczas każdej rozmowy taksował mnie wzrokiem jakby chcąc się przekonać w jakim stopniu jestem jeszcze człowiekiem. Najwyraźniej ocena nie była pozytywna, za każdym razem bowiem na jego pięknej twarzy pojawiał się grymas niechęci i czegoś jeszcze, czego nie potrafiłam określić, a pytać go o to nie miałam najmniejszego zamiaru.

W ten sposób minęło kilka tygodni. Szczerze mówiąc byłam tym zaskoczona. Nagle spojrzałam na kalendarz i poczułam jakbym obudziła się z jakiegoś bardzo długiego snu. Zaczął się grudzień, lecz śniegu nadal nie było. Mimo to przymrozek dał mi się we znaki, więc mój słaby system odpornościowy nie wytrzymał i zachorowałam. Nie zaprzeczę, że miało to pewne korzyści, szczególnie kiedy spędzałam z wampirem więcej czasu i coraz usilniej naciskałam na niego by wyjawił mi jakieś tajemnice wampirów, które naturalnie chciałam opisać później w swojej książce. O ile nie przysporzyłaby mi ona większych problemów wśród ludzi, o tyle zostałabym znienawidzona przez wszystkich nieśmiertelnych. Dla mnie jednak nie było to ważne.

Elais starał się jak mógł nie odpowiadać na moje pytania. Czasami, gdy nie miał już żadnej wymówki, a moje spojrzenie stawało się zbyt natrętne, znikał tak nagle jak się pojawił. Doskonale wiedział, że wtedy uniknie odpowiedzi na pytanie choćby z prostej różnicy w sposobie poruszania się. On mógł mnie znaleźć, ja jego- nie. Mimo to wracał następnego dnia lub wieczora i wszystko zaczynało się na nowo.

W końcu nie wytrzymałam.

-To niesprawiedliwe- zaczęłam spokojnie tylko po to, by za chwilę niemal zacząć krzyczeć.- Ty wiesz o mnie wszystko. Znasz każde mojej tajemnice, mój umysł nie stanowi dla ciebie żadnej zagadki, a także możesz mnie w każdej chwili widzieć. Ja natomiast znam zaledwie datę twoich narodzin i podejrzewam, że tych drugich. Nie tylko nie mówisz mi o swoim świecie nocy, lecz także o ludzkim życiu. Wiem, iż to było dawno...

Daj mi wiecznośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz