Avenida zastanawiała się ile jest prawdy w opowieściach jej towarzyszy. Jakoś nie mogła uwierzyć w złość i bezradność Lucyfera. Dla niej zawsze był opanowany, nawet wtedy gdy obrażała go z premedytacją. Właściwie dlatego odważyła się to robić, a wręcz ją to bawiło. Za wszelką cenę chciała doprowadzić go do wściekłości, by wreszcie porzucił swoją stałą maskę. Niezależnie od tego co się działo, nie przestawał się uśmiechać. Mógł przy tym kogoś karać lub być wściekłym, ale ten przeklęty uprzejmy uśmiech nie znikał z jego twarzy, co ją irytowało. Wydawał jej się wtedy jakiś obojętny, nie lepszy niż idealny posąg, który nigdy nie zmienia pozycji.
Fakt, iż wszystkie uczucia, które tak bardzo pragnęła u niego wywołać, po to by zobaczyć jak jego twarz zmienia się, widzieli inny. Oni jednak nie czerpali z tego takiej przyjemności jaką ona by miała. Żałowała, że jej wtedy nie było, choć wiedziała, iż właśnie jej nieobecność wywołała tak gorące protesty pragnącego wyjść do świata ludzi Lucyfera. Gotowa była to powtórzyć, gdyby mogła wtedy zobaczyć to co inne upadłe anioły.
Z drobnym niepokojem przekroczyła Czarną Bramę. Po wielu ostrzeżeniach ze strony byłego archanioła oraz swoich rodziców i opiekuna spodziewała się jakiejś zasadzki. O dziwo jednak nikt nie stanął jej na drodze ani w ostatnim momencie nie pociągnął za rękę. Bez najmniejszego problemu dotarła do kochanego domu.
Nie zdążyła nawet odetchnąć z ulgą, gdy posypały się na nią narzekania. Niewiele z nich zrozumiała, gdyż Lucyfer nie tylko mówił bardzo szybko, lecz także krzyczał, a to z pewnością nie pomagało jej słuchać. Zdołała jednak wyłapać coś o „nieodpowiedzialnym dziecku", „głupich pomysłach" i „ogromnym niebezpieczeństwie, które sama na siebie sprowadziła".
-Ale przecież nic mi się nie stało?- protestowała nieśmiało.- O ile się nie mylę to z tobą było znacznie gorzej- dodała już pewniej, nie mogąc się powstrzymać od wypomnienia mu jego wcześniejszego stanu.
-A jak myślisz, czyja to była wina?!- krzyknął jeszcze głośniej, o ile było to w ogóle możliwe.- Kto wysyłał do mnie błagania o pomoc, omal nie rozsadzając mi przy tym głowy?!
Avenida poszukała ratunku, lecz nikogo koło nich nie było. Właściwie cała sala opustoszała, choć nie wiedziała kiedy. Nawet jej eskorta nagle się ulotniła, zostawiając ją na pastwę wściekłego władcy Grot Ciemności. Jedynie dwóch strażników jak zwykle pilnowało Czarnej Bramy, lecz nie wyglądało na to, ze w jakikolwiek sposób zareagują na jej błagalne spojrzenia. Stali niczym posągi, a może nawet chcieli nimi w tej chwili być.
Gdy były archanioł zaczął krzyczeć na nią o to, że przyprowadziła do siedziby aniołów nadal żywego człowieka, nie wytrzymała. Cała złość nagromadzona w niej na stosie znalazła swe ujście, a jej celem stał się mimo wszystko niewinny Lucyfer.
-Zamilknij! Mam już dość ciebie i twoich wiecznych nauk! Irytujesz mnie, a twoje ględzenie doprowadza mnie do szału. Przyprowadziłam ją, bo pragnę by przeżyła, a jedynie ty jesteś w stanie ją uleczyć! Jeśli tego nie zrobisz, wyjdę ponownie do świata ludzi i zwabię pod Czarną Bramę anioły światłości! Nie będę się opierać ich ognistym mieczom! Myślisz, że jesteś kim cudownym z tymi twoimi chorymi zasadami i wiecznym uśmiechem na twarzy?! Zrobiłabym wszystko żeby się go pozbyć! Nienawidzę tej twojej doskonałości!
Przestała krzyczeć, chociaż nadal była wściekła. Zrozumiała jednak, ze ponownie w ciągu zaledwie kilku dni dała się ponieść emocjom i przesadziła. Nie uważała wszystkiego, co powiedziała, choć większość z tego było prawdą. Nie zamierzała jednak zdradzać mu o czym myśli, lecz było już za późno.
-Przepraszam- wyszeptała zawstydzona, nie mając odwagi spojrzeć w szeroko otwarte oczy Lucyfera. Nie bez wstydu uświadomiła sobie, iż robi to po raz któryś. Najpierw za wiele mówiła, a później musiała prosić o wybaczenie za swoje wypowiedziane w gniewie słowa. I pomyśleć, że działo się to za każdym razem gdy zdążyła się pogodzić z byłym archaniołem.
CZYTASZ
Wojna aniołów. T. II - Wybranka Lucyfera
ParanormalAvenida jest wielką zagadką dla wszystkich mieszkańców Grot Ciemności. Jej ciało rośnie bardzo szybko, ale czy wraz z nim rośnie też jej umysł? To ona ma dać Lucyferowi dziecko, które stanie się nadzieją wszystkich upadłych aniołów. Zanim to jednak...